Ks. JAROSŁAW MOSKAŁYK
WIZJA KOŚCIOŁA ANDRZEJA SZEPTYCKIEGO
W KONTEKŚCIE
NOWYCH WYZWAŃ MIĘDZYKONFESYJNYCH
NA PROGU XXI WIEKU
Spojrzenie na Kościół jako na niepowtarzalny fenomen tego świata zajmowało czołowe miejsce w duszpasterskim i doktrynalnym podejściu i nauczaniu metropolity A. Szeptyckiego. Była to także szczególna przestrzeń jego nadzwyczaj osobistego i duchowego zaangażowania i jednocześnie wielkiej działalności. Kościół otworzył przed doczesnością, a szczególnie przed człowiekiem, z jednej strony ogromną płaszczyznę znaczeniowych, symbolicznych i realnych zdarzeń, a z drugiej strony w jakiejś mierze nieograniczoną możliwość odczuwania, poznania i rozumienia tych zdarzeń i dzięki temu zbliżenia do nadprzyrodzonej prawdy. Właśnie owa niewyrażona perspektywa Kościoła stosunkowo mocno pochłonęła metropolitę Szeptyckiego, bowiem, bez wahania można by rzec, poświęcił jej całe swe życie, swą służbę duszpasterską oraz poważną refleksję i naukowa myśl teologiczną. W ogóle jego stosunek do kwestii tajemniczej wielkości Kościoła, jak się wydaje, był podyktowany przede wszystkim szczerą chęcią widzenia całego widzialnego Kościoła, w tym także ojczystego, jako bardziej otwartego dla odpowiedzialnego podjęcia wyzwania przez wszystkich chrześcijan, aby w pokoju i jedności poznawali prawdę. Było to szczególnym celem pasterskiej działalności A. Szeptyckiego, czyli szukanie rzeczywistej zgody i porozumienia, zaś w pierwszej kolejności między Kościołami.
Ponieważ interesuje nas bardziej osobisty, eklezjologiczno-teologiczny i teoretyczny wkład Szeptyckiego w rzeczywiste ułożenie podwalin na drodze do przyszłego zjednoczenia Kościołów, toteż jest zrozumiałe, że cała uwaga będzie tu skoncentrowana na zasadniczym naświetleniu wspomnianego wyżej aspektu. Jednocześnie należy podkreślić, że wystąpienie to nie jest prezentacją faktów i chronologii praktycznych działań zjednoczeniowych metropolity, lecz jedynie próba oceny jego wizji teologicznej stosunków międzywyznaniowych oraz zjednoczenia.
Tak więc, pragnę ukazać, jak w łonie Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego w XX w., przede wszystkim dzięki metropolicie A. Szeptyckiemu zrodziła się koncepcja ideologicznej oraz doktrynalnej świadomości rozwoju stosunków międzywyznaniowych. Należy przy tym podkreślić, że koncepcja ta na pierwszy rzut oka, wcale nie wydaje się być taką nieaktualną i przestarzałą wobec proponowanych obecnie nowych rozwiązań ekumenicznych, a jedynie realizowaną w innych warunkach działania Kościoła w ogólności.
1. Rzeczywisty charakter Kościoła
Przechodząc do dokładniejszego wyjaśnienia podstawowych punktów koncepcji metropolity Szcptyckiego w kwestii realizacji stosunków międzywyznaniowych, najpierw zatrzymam się na wyłożeniu jego fundamentalnej myśli eklezjologicznej. Według Szeptyckiego Kościół to jedyna i najwyższą strukturą oraz prawdziwa siła sprawcza rzeczywistości doczesnej. Jest on takim ze względu na swe pochodzenie i swe przeznaczenie, i nikt i nic nie może ograniczyć jego nadprzyrodzonych środków oraz niewidzialnego i nieprzeniknionego wpływu na doczesność. W tym przede wszystkim na osobę ludzką, którą cięgle duchowo wyzwala. W swym liście pasterskim O Kościele ze stycznia 1936 r.. adresowanym do duchowieństwa i wiernych, a także z okazji koronacji papieża Piusa XI, metropolita powiedział, że: Kościół jest zbiorowością ustanowioną przez samego Boga. Jezusa Chrystusa, Jest ona jakby jedną rodziną, jednym narodem, połączonym w całość wspólnotą wiary, wspólnotą celów oraz wspólnotą wszystkich tych instytucji i środków, które wiodą do tego celu. Następnie Szeptycki w tym liście zwraca uwagę na fakt że prawdziwym celem Kościoła jest przekazywanie, w miarę możliwości, wszystkim ludziom we wszystkich krajach i o każdym czasie zbawienia i wszystkich dobrodziejstw danych nam przez Jezusa Chrystusa. Mimo to, iż Kościół na zewnątrz jest wspólnotą, która składa się z ludzi połączonych ze sobą widzialnymi związkami i chociaż różni się od pozostałych organizacji religijnych szczególnymi znakami i właściwościami to jednak w swym duchowym wnętrzu pozostaje on strukturą niezależną od ludzi i nic poddaje się ich doczesnemu jakiemukolwiek porządkowaniu i udoskonalaniu. Taka jest myśl Szeptyckiego w kwestii wewnętrznej i sakramentalnej struktury Kościoła, która w odpowiedni sposób znajduje swe odbicie w zewnętrznej działalności Kościoła. Potwierdza to przede wszystkim, że metropolita posiadał bardzo jasną i klarowną pozycję wobec odczucia i rozumienia wewnętrznego i nadprzyrodzonego stanu Kościoła, a co za tym idzie także rzeczywiste odczucie jego zewnętrznej realizacji. Kościół jest więc zawsze jednolitym organizmem, którego płaszczyzny widzialne i nie widzialne istnieją niezależne obok siebie, lecz także we wspólnocie i współzależności. Przypomina to bardzo rzeczywistość konstrukcji ludzkiej struktury osobowości, która tworzy jedność dzięki swym wewnętrznym duchowym elementom: duszy, duchów ości oraz zewnętrznym: rzeczywistemu obrazowi i ciału.
Podkreślenie i właściwe rozróżnienie przez A. Szeptyckiego dwóch sfer w jednym kościelnym organizmie, miało oczywiście swoje wytłumaczenie i zasadność. Tak więc, gdy otwarcie i przekonywującą podkreśla on perspektywę i znaczenie nadprzyrodzonego aspektu Kościoła, to tym samych pragnie podkreślić, że Kościół niezmiennie pozostaje dziełem rąk Bożych. Jest on urzeczywistnieniem odwiecznego zamysłu Boga oraz prawdziwą chwałą dla Stwórcy wyrażoną przez współcześnie żyjących ludzi. To pozwala mu być stałym znakiem i szczególną miarą prawdy w tym świecie. Takie jest oto teologiczne podejście do wyjaśnienia nadprzyrodzoności Kościoła, które obecnie zostało przyjęte przez wszystkie najważniejsze wspólnoty chrześcijańskie. Kościół jest także widzialną organizacją, którą ludzie zarówno tworzą jak zarządzają. Sytuację tę metropolita określił następująco: Kościół posiada charakter hierarchiczny, czyli składa się ze stanu ludzi, którzy będąc wyświęconymi odróżniają się od tych. którzy tych święceń nie posiadają. Duchowni są więc postawieni na poziomie, który pozwala im uczestniczyć w kierowaniu Kościołem. Jednocześnie pozostali, którzy nie mają święceń uczestniczą w zarządzaniu Kościołem w inny nie bezpośredni sposób, a to na tej zasadzie. że są spadkobiercami władzy służenia i zarządzania przekazanej przez Chrystusa wszystkim członkom Kościoła: […] w którym też przypadło nam w udziale stać się jego cząstką, nam przeznaczonym do tego od początku według postanowienia tego. który sprawuje wszystko według zamysłu woli swojej (Ef 1,11).
Szczególną właściwością widzialnego Kościoła jest według Szeptyckiego to. że korzysta on z pełnomocnictw udzielonych mu z góry, co z jednej strony pozwala mu zachować swoją najwyższą tożsamość i niezależność, z drugiej zaś pomaga mu rozszerzać się na cały świat. Zamyka się w tym także niezwyciężona siła Kościoła i niezwykła dynamika jego działania, która staje się najbardziej widoczna wśród nowo utworzonych wspólnot kościelnych poszerzających całą rodzinę wspólnoty chrześcijańskiej. Co więcej, wspólnoty te tworzą realną płaszczyznę wzajemnych stosunków i związków, które zresztą można rozpoznawać, dlatego że spełniają się one przede wszystkim w sposób otwarty. Tak więc w tym konkretnym przypadku A. Szeptycki, który uważał, że związki zewnętrzne między Kościołami istnieją i można je rozpoznać, zdecydowanie różni się od prawosławnych eklezjologów. Podkreślają oni niezmiennie, że widzialne zewnętrzne związki miedzy Kościołami są niezwykle trudne dla wyjaśnienia i bezpośrednio nie mówią o widzialnej jedności między tymi Kościołami, gdyż w chwili obecnej można mówić jedynie 0 istnieniu wewnętrznej nadprzyrodzonej jedności między widzialnymi Kościołami. Zgodnie z myślą Szeptyckiego. w poglądach prawosławnych daje się zauważyć skoncentrowanie się wyłącznie na aspekcie nadprzyrodzonym wzajemnych stosunków i łączności miedzy widzialnymi Kościołami. Jednocześnie znaczne lekceważenie związków widocznych, które w procesie urzeczywistnienia prawdziwej jedności Kościoła Chrystusowego biorą swój początek wyrażony słowami: A proszę was, bracia w imieniu Pana naszego. Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy byli jednomyślni i aby nie było między wami rozłamów, lecz abyście byli zespoleni jednością myśli i jednością zdania (1 Kor 1,10).
Metropolita Andrzej Szeptycki gotów był twierdzić, że zewnętrzne związki między Kościołami bardzo silnie wpływają na stan duchowy całego Kościoła. Poza tym wewnętrzna jedność Kościoła narażona jest na niebezpieczeństw a zanikania z powodu braku zewnętrznych związków i widzialnej jedność?.
2. Waga tożsamości konfesyjnej
Formy życia wspólnot religijnych jednoznacznie wskazują na ich wspólną początkową genezę, czyli Boże powołanie, związane także z Chrystusowym powołaniem i łączeniem się w jedną ludzką społeczność. Przy czym społeczność ta nie może utożsamiać się ze społeczeństwem świeckim, gdyż w jej przypadku inna jest geneza i zasady trwałości. One są wyznacznikiem, na podstawie którego można mówić o wspólnocie jako o Kościele.
A. Związek z Kościołem
Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na bardzo ważny czynnik niezmiennego historycznego istnienia Kościoła, czy na jego prawdziwy uniwersalny wymiar. Tak więc, rzeczywista uniwersalność Kościoła polega na szczególnym zwieńczeniu historycznego fenomenu Chrystusa, gdyż tak jak Chrystus przyszedł do wszystkich ludzi i objął cały świat, tak samo Jego Kościół jest otwarty dla wszystkich ludzi i rozpościera się na cały stworzony świat. Dzięki Chrystusowi, który jest w centrum Kościoła uniwersalnego każda wierząca osoba otrzymuje religijny stosunek do całego wszechświata, dlatego więc w pojęciu Kościoła uniwersalnego nie istnieje szczególne przywiązanie do liczby jego członków i do jego granic. To jednak nie znaczy, że chrześcijanie nie muszą określać i wyznaczać swego miejsca w Kościele uniwersalnym. Wręcz przeciwnie, bowiem jak uważał metropolita Szeptycki, konkretne określenie i obrona swych pozycji przez każdą rzeczywistą organizację kościelną może jedynie przynieść korzyść jej wewnętrznemu rozwojowi duchowemu, a także rozwojowi całego Kościoła Chrystusowego. Po to Kościół Chrystusowy jest uniwersalny, aby wszyscy stawali się jedną wspólnotą i widzieli przed sobą jeden wspólny przyszły cel – pełne zjednoczenie się w Chrystusie – a jednocześnie tu na ziemi realizowali swoją odrębność i niezależność, ale opartą na zasadach prawdziwej wiary i prawdziwej moralności.
Świadomość Kościoła uniwersalnego i powszechnego chociaż najpełniej zachowała się w Kościele katolickim: Kościół Chrystusowy trwa substancjalnie w Kościele katolickim (Lumen Gentium, 8), jest w pełni dostępna także w pozostałych Kościołach chrześcijańskich, a nawet w pewnej mierze we wspólnotach po-zachrześcijańskich. Właśnie w kwestii poparcia idei Kościoła uniwersalnego w głównej mierze przez największe wspólnoty chrześcijańskie, dużą rolę odgrywa ich akceptacja i zrozumienie własnego związku z jednym Kościołem Chrystusowym. Metropolita Szeptycki podkreślał: Właśnie w Kościele Chrystusowym mają chrześcijanie szukać pewnej i prawdziwej nauki Chiystusa-Zbawiciela. Dla tego też, jak mówił metropolita, w podejściu do określenia i uzasadnienia własnych wyznaniowych postaw, do których poszczególne Kościoły mają prawo, należy zawsze kierować się poczuciem dobra wspólnoty i jej zbawienia, a nie wyłącznie podkreślać swoją odmienność, odrębność lub też instytucjonalną i organizacyjną prawdziwość. Jest to oczywiście ludzki sposób rozumienia i wyznaczania granic swojego widzialnego Kościoła, w tym także różnic wyznaniowych, gdyż Chrystus nie stawiał żadnych granic. Metropolita Szeptycki podejmował tę złożoną kwestię, która jest istotnym problemem doczesnego Kościoła, przede wszystkim dlatego, że sam osobiście odczuł bardzo silnie i jednocześnie bardzo boleśnie przeżył widoczną różnicę w tym aspekcie pomiędzy swym Kościołem a Kościołem prawosławnym.
B. Wspólna podstawa
Metropolita Szeptycki w swych poglądach na Kościół starał się najczęściej nie eksponować różnic istniejących pomiędzy Kościołem katolickim a prawosławnym. Nierzadko wykorzystując teologiczne przykłady w kwestii znanych różnic, przede wszystkim między Kościołami wschodnimi, nigdy nie odważył się on nazwać położenie tych Kościołów jako sytuacji bez wyjścia, czy też sytuacji beznadziejnej. W niezjednoczonych Kościołach Wschodu chrześcijanie posiadają prawdziwe sakramenty i prawdziwą powszechną wiarę X wieku, czyli wiarę pierwszych siedmiu Soborów Powszechnych mówił. Podobnie metropolita wyrażał się o ukraińskim Kościele prawosławnym: Braciom naszym na Wielkiej Ukrainie należy mówić otwarcie i szczerze, że uważamy ich Kościół za część Kościoła powszechnego, posiada on przecież Chrystusowe Sakramenty i świątobliwą wiarę oraz święte obrzędy, wobec czego nie jest pozbawiony środków laski. Mimo to zauważał on pewne trudności płynące z bezkompromisowego stanowiska współczesnego wyznania prawosławnego: Do tych nauk pierwotnej wiary X wieku, wielu teologów a nawet hierarchów i kaznodziejów dodaje nauki nieraz zupełnie przeciwstawne wierze prawosławnej. To właśnie uważał Szeptycki za największe zagrożenie dla moralnego i stabilnego rozwoju najważniejszych chrześcijańskich wyznań – katolicyzmu, prawosławia i protestantyzmu. Jeśli w tych Kościołach element ludzki będzie decydować, że podstawowe prawdy wiary będą tłumaczone w sposób relatywny, zaś sposób ich realizacji będzie oceniany jako wolny wybór, wówczas można spodziewać się szeregu naruszeń oraz odchyleń, w szczególności ze strony indywidualnych interpretatorów tych właśnie prawd. Według Szeptyckiego: Każdy chrześcijanin musi wiedzieć (i to nie tylko dla siebie, ale także aby mógł tę wiedzę przekazać innym), która wiara, który Kościół jest dobry i święty, i dlaczego? Bo na świecie są różne wiary; które nazywają siebie ,,Chrystusowymi” oraz przeróżne Kościoły, które twierdzące pochodzą bezpośrednio od Jezusa Chrystusa.
Z pomiędzy wszystkich tych Kościołów i nauk należy rozróżnić, który z nich jest tym rzeczywiście stworzonym przez Chrystusa, i która nauka dokładnie i w pełni jest tą nauką, którą ludziom pozostawił Jezus Chrystus?.
Takie podejście metropolity może wydawać się proste i nieco naiwne, i zapewne niezbyt postępowe, szczególnie w kontekście nowych tendencji teologiczno-eklezjologicznych oraz systematycznych stosunków międzywyznaniowych. nasilających się przede wszystkim w drugiej połowie XX wieku. Mimo to, jego myśl oraz całościowe ukierunkowanie eklezjologiczne zmierza do głębokiej i całościowej obrony podstawowych prawd religii chrześcijańskiej oraz pełnej obrony sensu wiary Kościoła Chrystusowego. Właśnie to – jak sądzę – należy uważać za absolutnie prawdziwe rozumienie przez Szeptyckiego najwyższej treści istnienia doczesnego Kościoła, a także jego rzeczywistą otwartość wobec odmiennych doktrynalnych interpretacji poszczególnych Kościołów, jednakże pod warunkiem uznania przez wszystkich wzajemnych korzyści z proponowanych rozwiązań. W końcu można to nazwać, może niezbyt nowoczesnym, lecz swoistym i nowym podejściem metropolity.
3. Konieczność nowych zadań międzywyznaniowych
Andrzej Szeptycki bardzo dobrze rozumiał, że w Kościele stale trwa proces zmiany pozycji w kwestii uznania prawdziwości i niezależności poszczególnych wyznań. Stan ten był przez niego w jakimś stopniu wspierany, uważał on go bowiem za zjawisko normalne, które pozwala każdemu Kościołów i pełniej wyjawić się na zewnątrz i usprawiedliwić swe istnienie. Jednakże metropolita był przeciwny wobec zbyt relatywnego i liberalnego formułowania stanowisk na temat kwestii autentyczności poszczególnych wyznań, lecz także wobec nazbyt konserwatywnego i zawężonego określenia kryteriów prawdziwości jakiegokolwiek wyznania. Uważał, że ani zewnętrzne, ani także wewnętrzne – subiektywne – czynniki nic powinny być przeszkodą dla wzajemnego uznaniu głównych wyznań chrześcijańskich.
A. Prawdziwość oznak zewnętrznych
Zewnętrzne życie Kościoła jest zawsze odbiciem jego wewnętrznej treści i formy istnienia, dlatego też nie ma w nim dwóch, zewnętrznego i wewnętrznego sposobu realizacji, ani też dwóch form ujawnienia. Kościół jest i realizuje się jako jedna struktura duchowa, która ma także swój zewnętrzny charakter instytucjonalny. Jednak jak podkreślał A. Szeptycki: Kościół Święty swoimi zasadami bezpośredniej prawdy, wznosi się wysoko ponad zmiany czasu oraz różnice krajów i narodów. Kościół zawsze przewodzi, lecz nigdy nie da się prowadzić. Tak więc, to stwierdzenie metropolity potwierdza, że miał on jasną wizję idei pełni i niezmienności działania Kościoła w doczesnym świecie, w którym jakiekolwiek próby tymczasowego naznaczenia Kościoła własnymi hasłami lub sztandarami nie mogą zmienić jego prawdziwego misyjnego kierunku. Mimo wszystko metropolita przewidywał poważne zagrożenie, które w przyszłości może zaciążyć nad wszystkimi wyznaniami chrześcijańskimi, co też w rzeczywiści się stało, i z którymi przyjdzie się wszystkim silnie zmagać na początku XXI w., czyli zdecydowane tendencje i ruchy w szczególności wśród świeckich w kierunku unarodowienia własnych Kościołów. Metropolita przyjął tu jasne stanowisko: Kto pragnie sprowadzić Kościół Chrystusowy do poziomu instytucji czysto narodowych, ten zapomina o jego Boskim pochodzeniu i nie rozumie go jako chrześcijanin. W tym zwięzłym wyjaśnieniu bardzo treściwie i celnie określa on rozumienie Kościoła. Można to uważać za szczególny testament dla wszystkich Kościołów, a w szczególności dla współczesnego Kościoła greckokatolickiego.
Na przełomie drugiego i trzeciego tysiąclecia, wyznania chrześcijańskie powinny – zdaniem Szeptyckiego, pozbyć się swoich ograniczeń związanych z głęboką chęcią do podnoszenia i podkreślania we własnych Kościołach elementów narodowych, a powinny skoncentrować się na głoszeniu istotnych i niezmiennych wartości duchowych.
B. Prawdziwość oznak wewnętrznych
We wszystkich wyznaniach chrześcijańskich, a przede wszystkim w tych najważniejszych, działa wewnętrzna własna struktura oraz integracyjna podstawa rozwoju, która polega na identycznym odczuciu przyszłego celu. Jest to także czynnik ciągle dynamizujący życie i działalność Kościoła. Często jednak ta działalność lub mówiąc inaczej naturalna zdolność Kościoła jest ograniczana przez jego członków, którzy tworzą poszczególne wyznania i na swój sposób tłumaczą poznanie prawdy. Przyczyny takiego stanu wiązał metropolita Szeptycki z dwoma negatywnymi zjawiskami wpływającymi na rozwój każdego Kościoła. Są to: nadmierna skłonność do izolacjonizmu i zamknięcia się oraz fałszywa otwartość i pragnienie zjednoczenia wszystkich wokół jednego wyznania.
Każda próba sztucznego oderwania lub oddzielenia jakiegokolwiek chrześcijańskiego wyznania od innych jest bezpośrednim uszkodzeniem tego, kto zdecydował się na taki krok. Zawsze jakiekolwiek oddzielenie się od innych prowadzi do samoizolacji. Tym bardziej religijne odłączenie się nie może w żadnym razie sprzyjać duchowemu wzbogaceniu, nie może także pomóc w poznaniu i właściwym badaniu własnej pozycji doktrynalno-prawnej i jeśli zważyć, że tu na ziemi żadne religijne wyznanie nie może uważać się za doskonałe, każde wymaga ciągłej odnowy, refleksji i rzeczywistej konfrontacji. Dlatego też A. Szeptycki tak silnie nalegał na konieczności wyjścia każdego wyznania z samoizolacji, jeśli nie chce ono zastygnąć w swym jednostronnym doświadczeniu. Jego dewizą życiową było, aby dbać o to, co każdy otrzymał od natury, lecz nie zapominać o zdobywaniu innych doświadczeń.
Metropolita odrzucał ideę wyznaniowej jedności jako nierealną, a wręcz utopijną. Myślę, że jest to absolutnie słuszna uwaga. Tak więc po pierwsze, chrześcijaństwo nie może uczynić głównym celem swej zbawiennej działalności unifikacji wszystkich. Zadaniem chrześcijaństwa jest ciągła aktualizacja procesu zbliżenia między poszczególnymi wyznaniami poprzez szczerą otwartość, wzajemne zrozumienie i wzajemny szacunek. Szeptycki często bolał nad tym, że niektóre wyznania, miał tu na myśli przede wszystkim rosyjski Kościół prawosławny, swoim postępowaniem i dążeniem starają się dowieść światu, że posiadają najlepsze środki dla przetrwania duchowego i całkowite prawo przewodzenia wszystkim. Należy podkreślić, że ten jasno sformułowany kierunek Moskwy popierało i popiera wielu teologów z Zachodu. Taki sposób postępowania prowadzi jedynie do uprzedzeń i tworzy bariery w kontaktach między stronami. Dlatego też A. Szeptycki uważał, że przede wszystkim należy zwalczać własny egoizm, bezpodstawne ambicje i niewłaściwe zamiary, czyli zwalczać to wszystko, co przeszkadza prawdziwej międzywyznaniowej otwartości, a poszukiwać rzeczywistego porozumienia na bazie pełnego wzajemnego uznania.
Najnowsze komentarze