Zaznacz stronę

Świadectwa mieszkańców o cerkwiach Kalwarii Pacławskiej udokumentowane przez I. BUYSKYKH, w artykule pt.: POMIĘDZY PAMIĘCIĄ A GRANICĄ: UKRAIŃSKA PIELGRZYMKA NA KALWARIĘ PACŁAWSKĄ, w: „Etnografia Polska”, t. LX, 2016, z. 1–2 PL ISSN 0071-1861, s. 43-62:

1.) “Na Kalwarii były dwie cerkwie, dwie. Jedna stara była, drewniana, z ikonami, bardzo dużo ikon. I na górze na cerkwi był kogut i półksiężyc, to znaczy, że jeszcze gdzieś jakieś tatarskie czasy. Tak była do końca ta cerkiew, i ta druga piękna cerkiew, wybudowana w tysiąc dziewięćset którymś tam, dziesiątym dopiero – przepiękna, ogromna. I to dopiero tę cerkiew rozwaliła komuna w pięćdziesiątym siódmym roku […] Ja w nocy, coś byłam mężatka, karmiłam dziecko, w latach pięćdziesiąt siedem i słyszymy straszny huk – coś się dzieje. Zerwaliśmy się wszyscy, biegniemy tutaj na pokostwo, a takie ciągniki z tymi gąsienicami takimi, podobne do czołgów, może to czołgi byli, nie wiem. I ściągały kopuły z tej cerkwi. Bo nikt z Kalwarii nie chciał do tego ręki przyłożyć, bo był szacunek, że to jest święte, że tam odprawiali msze! […] I to krzyż tak spadł z takim tym, krzyż spadł i to wziął kowal ten krzyż, tak że nikt nie widział, i ten krzyż na cmentarzu na grobie jakiegoś księdza tak ukrył, żeby została pamiątka […] (K., ur. 1937, Kalwaria Pacławska)” – Por. I. Buyskykh, POMIĘDZY PAMIĘCIĄ A GRANICĄ: UKRAIŃSKA PIELGRZYMKA NA KALWARIĘ PACŁAWSKĄ, w: Etnografia Polska”, t. LX, 2016, z. 1–2 PL ISSN 0071-1861, s. 43.

2) “Ja miałem trzy latka, jak ją rozbierali i tak jakby mi się śniło. Szliśmy, bo brat był starszy o cztery lata. Tam było śliczne niebieskie sklepienie i takie mosiężne gwiazdki na tym sklepieniu. I my chodziliśmy [patrzeć – I.B.]. W czasie rozbierają nagle cerkiew […], bo jak to było za komuny?! Kościoły likwidowali i koniec, nie! To była cerkiew śliczna, a jakie dróżki były do niej! A tę cerkiew się zajmowali księża, na miejscu nie było, tylko byli w Nowych Sadach. To było Hujsko, nie? [powiat – I.B.]. I ludzie ci, co przychodzili, Ukraińcy, to oni do cerkwi chodzili. Tam do dzisiaj ludzie chodzą się modlić na tym placu [gdzie była cerkiew – I.B.], przychodzą z Ukrainy (M., ur. 1954, Pacław)” – Por. I. Buyskykh, POMIĘDZY PAMIĘCIĄ A GRANICĄ: UKRAIŃSKA PIELGRZYMKA NA KALWARIĘ PACŁAWSKĄ, w: Etnografia Polska”, t. LX, 2016, z. 1–2 PL ISSN 0071-1861, s. 45.

3) “To znaczy ja nawet byłam w tej cerkwi. Ale bardzo dawno. U mnie, u nas w domu, była taka duża gospodarka i mieliśmy kobietę, która była z Kopysna, nazywała się Michalina Okołowicz i ona mnie bawiła. I ona była Ukrainką. Ona szła na mszę i ja też z nią poszłam. A później, znaczy, byłam tam w środku […] i tam myśmy były, a teraz jest to wszystko rozebrane […] nie wiem, jaki rok, może 1956 rok. To przecież później, to były takie czasy. Nie wiem, kto wydał takie zezwolenie, żeby cerkiew rozebrano, no i rzeczywiście postawiono budynki z tej cerkwi. I na tej ulicy właśnie cztery domy stoją z tych cegieł zbudowane! Jak tam mieszkać? Ja nie mogę sobie uzmysłowić, dlaczego tak jest, nie wiem! (K., ur. 1938, Kalwaria Pacławska)”, Por. I. Buyskykh, POMIĘDZY PAMIĘCIĄ A GRANICĄ: UKRAIŃSKA PIELGRZYMKA NA KALWARIĘ PACŁAWSKĄ, w: Etnografia Polska”, t. LX, 2016, z. 1–2 PL ISSN 0071-1861, s. 46.

4) „15 sierpnia [w 1956 roku grekokatolik Omelian Pecznia relacjonuje swą wizytę na Kalwarii Pacławskiej – I.K.] pojechałem na odpust na Kalwarię koło Dobromyla, niedaleko polsko-radzieckiej granicy. W Dynowie dołączyłem do grupy polskich pielgrzymów, by nie wałęsać samotnie. Na Kalwarię przybyło mrowie ludzi. W kaplicach odprawiano mszę świętą. Obok pod drzwiami ustawiono konfesjonały, przy których stały kilometrowe kolejki. Obok, w różnych kierunkach ciągnęły procesje z chorągwiami. Brzmiał śpiew, krzyki, rozmowy, zmieszane z urywkami kazań, płaczem i śmiechem – wszystko razem tworzyło kakofonię dźwięków, od których pękała głowa. Ja, samotnik, chodziłem wśród tej ciżby przerażony i oszołomiony. Nagle usłyszałem coś jakby znajomego. Na oślep zacząłem przedzierać się przez tłum w kierunku, skąd dobiegały słowa pieśni: Pływy świtamy, pisne lubowy… Śpiewały kobiety z niewielkiej procesji z wyszywanym wizerunkiem Matki Boskiej na chorągwi i napisem „Lubacziw”. Poczułem łzy wzruszenia. Głośno podjąłem pieśń. Procesja kierowała się do ruin ukraińskiej kaplicy […]. Uczestnicy procesji uklękli przed ruinami i rozpoczęli modły” (Płeczeń 1991, s. 172–173), przypis za: I. BUYSKYKH, POMIĘDZY PAMIĘCIĄ A GRANICĄ: UKRAIŃSKA PIELGRZYMKA NA KALWARIĘ PACŁAWSKĄ, w: „Etnografia Polska”, t. LX, 2016, z. 1–2 PL ISSN 0071-1861, s. 50.

Według I. Buyskykh z rozmów z mieszkańcami Kalwarii Pacławskiej i Pacławia wynika, że w 1957 roku cerkiew została zburzona przez: komunistów, żołnierzy Wojska Polskiego.

“Obecnie miejsce na pagórku, gdzie niegdyś stała cerkiew, znajduje się na terenie prywatnym, na którym podczas odpustu pielgrzymi z Polski rozbijają swoje namioty. Według pielgrzymów ukraińskich (grekokatolików) około siedem lat temu na resztkach fundamentu cerkiewnego właściciel terenu i gospodarze Kal warii – franciszkanie pozwolili im razem z Ukraińcami – grekokatolikami z Przemyśla postawić krzyż, symbolicznie upamiętniający świątynie. Do dziś jednak, jak twierdzą, nie otrzymali zezwolenia od władz lokalnych na postawienie tabliczki informującej o byłej cerkwi” podkreśla I. Buyskykh [dz. cyt., s. 46].

 

 

Źródło:

I. BUYSKYKH, POMIĘDZY PAMIĘCIĄ A GRANICĄ: UKRAIŃSKA PIELGRZYMKA NA KALWARIĘ PACŁAWSKĄ, w: „Etnografia Polska”, t. LX, 2016, z. 1–2 PL ISSN 0071-1861, s. 43-62

Podziel się: