Ks. Piotr Kaczmar
OBRZĘDY SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA
Celem niniejszego rozdziału jest ukazanie transformacji obrzędów, związanych z zawarciem związku małżeńskiego. Moje rozważania głównie będą oparte o współczesne obrzędy, wzbogacone zabytkami, gdyż z pierwszych siedmiu wieków nie zachowały się żadne dokumenty dotyczące tego tematu. Chciałbym także zwrócić szczególną uwagę na ukazanie odrębności obrzędu zaręczyn od obrzędu ukoronowania. Również postaram się odzwierciedlić obrzęd ślubu na tle Liturgii Świętej, co w Kościele prawosławnym miało swoją szczególną drogę.
2. 1. Zaręczyny
Aby dobrze uświadomić sobie całą złożoność obrzędów związanych
z zawarciem małżeństwa w tradycji Kościoła prawosławnego, należy zaznaczyć, iż w obrzędzie sakramentu małżeństwa wyróżniamy kilka elementów poprzedzających i uzupełniających się nawzajem. Jednym z tych elementów jest obrzęd zaręczyn. Jest to całkiem oddzielny obrzęd, który sprawowany może być uroczyście w cerkwi lub także prywatnie poza nią. Widzialnym jego znakiem jest nałożenie pierścieni – obrączek na palce narzeczonego i narzeczonej .
Podczas tego rytuału, jak również podczas całego obrzędu zaręczyn „…Kościół ofiaruje Bogu narzeczoną i narzeczonego, a oni ofiarują się sobie wzajemnie
i wspólnie ofiarują się Bogu. To właśnie wyraża obietnica wierności, którą narzeczeni składają sobie nawzajem, a także cały obrzęd zaręczyn …” . Interesującym jest fakt, iż wszystkie czynności związane z udzielaniem zaręczyn w cerkwi oplecione są bogatymi w treść modlitwami. Zaręczyny, jak wspomniałem wyżej, co wynika również z tradycji są zupełnie odrębnym obrzędem od małżeństwa. Dlatego też trudno jest jednoznacznie stwierdzić czy występowały one w pierwotnym Kościele w połączeniu z obrzędem ślubu. Jednak patrząc na to z założeniem, że pierwsi chrześcijanie byli przyzwyczajeni do tego, aby życiowe przedsięwzięcia były błogosławione przez biskupa czy kapłana, możemy domyślać się, że taka praktyka miała miejsce już wtedy .
Aby dokładnie to zrozumieć należy sobie uświadomić, czym w ogóle były zaręczyny. Jak wiemy w pierwotnym Kościele niemalże wszystkie normy cywilne przejmowane były z cywilizacji rzymskiej. Również zaręczyny, które początkowo traktowano jako umowę zawartą pomiędzy rodzicami narzeczonych, Kościół włączył do swojej tradycji. Z zaręczynami wiązało się oczywiście wzajemne obdarowywanie się i co za tym szło materialne uzależnienie stron.
Z czasem Kościół nadał tej umowie znaczenia eklezjalnego. Za odrębnością tego obrzędu w tamtych czasach świadczy fakt, że zaręczyny odbywać się mogły nawet na kilka lat przed zawarciem ślubu, co oczywiście wiązało się z przestrzeganiem kanonów prawnych .
Jak zauważamy na podstawie tekstów biblijnych, akt zaręczyn traktowany był niemal jak sam ślub. Zaręczonej nie mógł nikt pojąć za żonę, gdyż przez to zaciągał poważne kary na swoją duszę. „Takie podejście do sprawy było przyczyną, że z biegiem czasu zaręczyny zaczęto uważać za początek sakramentu małżeństwa” . Korzeni tego możemy dopatrywać się już w Pismach Starotestamentalnych, jak również z czasem w Nowym Testamencie. „Jeżeli jakąś dziewczynę, dziewicę zaręczoną z mężczyzną napotka w mieście inny mężczyzna i złączy się z nią, to wyprowadźcie ich oboje do bramy tego miasta i ukamienujcie ich” (Pwt 22, 23-24).
Podobnie na kartach Nowego Testamentu czytamy, że Maryja była poślubiona (inaczej zaręczona) Józefowi, co w tamtych czasach było jednoznaczne z tym, że nosiła miano jego żony.
Jednak dokładniej i jaśniej obrzęd zaręczyn i czas jego zwierania został określony dopiero na przełomie X/XI wieku przez cesarza Leona VI i jego następcę cesarza Aleksego Komnena. To właśnie im przypisuje się reformę prawa państwowego dotyczącego małżeństwa. Dlatego zaczynając już od XII wieku zaręczyny w kościele wschodnim powiązane były ściśle z obrzędem sakramentu małżeństwa.
Nowe prawo nałożone na Kościół przez tych cesarzy, które nadawało wszystkim małżeństwom formalnej prawomocności, wymagało wykształcenia nowych form liturgicznych. Stąd też możemy mówić już o dwóch formach obrzędów: zaręczynach i ukoronowaniu, co bardzo wiernie praktykuje dzisiejszy Kościół prawosławny.
„Nawet dziś, kiedy de facto związek między sakramentem małżeństwa
a Eucharystią uległ rozluźnieniu, ceremonia zawierania małżeństwa co do sensu, jak i formy rozpada się na dwa obrzędy. Zaręczyny odbywają się nie w samej świątyni, a w przedsionku. Kapłan błogosławi obrączki, które następnie narzeczeni wymieniają między sobą. Obrączki jako symbol małżeństwa istniały na długo przed chrześcijaństwem, więc zaręczyny są jakby chrystianizacją przedchrześcijańskiej formy małżeństwa i dlatego sprawowane są w przedsionku” . To również w tym momencie padają z ust kapłana słowa, które są najstarszym elementem tego obrzędu. „Obruczajetsia rab Bożyj [imię] rabie Bożej [imię] wo imia Otca, Syna i Światoho Ducha. Amiń. (Zaręcza się sługa Boży … słudze Bożej … w imię Ojca i Syna i Świętego Ducha. Amen)” , po czym następuje uroczysta procesja do tetrapodu . „Nabożeństwo zaręczyn jest nową formą małżeńskiego kontraktu pomiędzy panem młodym i panną młodą, ślubującymi wzajemną wierność, miłość … Pierwotnie była to ceremonia całkowicie świecka. Kościół, przyjmując za nią odpowiedzialność nie zniósł prawnych i moralnych obowiązków nałożonych przez prawo Starego Testamentu i prawo rzymskie. Są one stale zachowywane we współczesnym społeczeństwie. Jednak Kościół nadaje im nowe biblijne i duchowe znaczenie” . Widzimy po raz kolejny jak chrześcijaństwo przejęło formy wykształcone przez Tradycję judaistyczną, jak również cywilizację rzymską.
Jak wspomniałem wcześniej, obrzędowi temu towarzyszą przebogate w treść modlitwy odmawiane przez celebransa. Niestety, nie są one zbyt mocno przemawiające do zlaicyzowanego społeczeństwa. Jednakże co wnioskuje autor nie wymaga się teologicznego studiowania Pisma Świętego, aby narzeczeni mogli odczytać głębokie treści w nich zawarte.
Otóż dwie modlitwy, które kapłan czyta podczas zaręczyn, przedstawiają nam starożytne rozumienie zaręczyn. Wiążą one małżeństwo ze zbawczym dziełem Chrystusa. W tych tekstach przywoływany zostaje obraz małżeństwa pomiędzy Izaakiem a Rebeką. „Boże wieczny, który prowadzisz do jedności tych, którzy są Ci poddani i nakładasz na nich nierozerwalną więź miłości, który pobłogosławiłeś Izaaka i Rebekę oraz uczyniłeś ich dziedzicami Twej obietnicy. Ty sam również pobłogosław te sługi Twoje … i …, i prowadząc ich do wszelkich dobrych czynów …. Panie Boże nasz, który spośród narodów pogańskich poślubiłeś Kościół jako czystą Oblubienicę: pobłogosław te zaręczyny oraz zjednocz i zachowaj Twoje sługi w pokoju i jednomyślności …” . Również w drugiej modlitwie po wymianie obrączek następuje nawiązanie do tamtych wydarzeń: „Panie Boże nasz towarzyszący słudze patriarchy Abrahama do Mezopotamii, posłanemu w celu znalezienia żony dla jego pana Izaaka, który przez posługę czerpania wody wskazałeś mu, aby zaręczył się z Rebeką: Sam też pobłogosław zaręczyny sług Twoich …” . Jest to związane z podkreśleniem wydarzeń dotyczących zaręczyn w tamtych czasach.
Ojcowie Kościoła widzieli w tych tekstach bardzo bogate przesłanie.
W zaręczynach Izaaka dopatrywali się powołania pogan do Chrystusa. Widzieli figurę chrztu w fakcie rozpoznania Rebeki podczas czerpania wody ze studni (Rdz 24, 14). Podobnie podczas chrztu woda łączy ludzkość z Bogiem .
Dokładnie takie tłumaczenie modlitw towarzyszących zaręczynom należy przyjmować, gdyż one mówią między innymi o tym, że zaręczyny Rebeki były dla niej początkiem nowego życia. Tak jak przyjmujemy to w sakramencie chrztu, który jest początkiem nowego życia dla człowieka. Tak samo „modlitwa zaręczyn inauguruje wspólne życie, które ma się dopiero rozpocząć …” .
Głównym widzialnym elementem podczas obrzędu zaręczyn jest wymiana obrączek pomiędzy narzeczonymi. Co powszechnie symbolizuje – jak mówią towarzyszące temu słowa – ślubowanie sobie wzajemnej miłości i wierności. Jednak żaden z czterech odnośników do Pisma Świętego, który znajduje się
w modlitwie nad obrączkami, nie dokonuje interpretacji tego elementu w taki właśnie sposób. We wszystkich tekstach dotyczących obrączki czy pierścienia jest pokazane, że jest ona symbolem Bożej gwarancji dla człowieka. Jednak
w żadnym z czterech tekstów nie odnosi się to do małżeństwa i obietnicy, którą składają sobie narzeczeni. Może to być symbol władzy, który otrzymał Józef od faraona (Rdz 41, 42), jak również symbol przychylności ojca dla utraconego syna (Łk 15, 22) . W modlitwie nad obrączkami występuje także symbolika prawej ręki, gdzie w Starym Testamencie prawa ręka np. Mojżesza była postrzegana jako ręka samego Boga, która sprawiała, że morze się rozstąpiło i kary schodziły na Egipt.
Tak więc, jak wynika z tekstu dzieła cytowanego, zaręczyny mają bardzo wysoką rangę. Ich zawarcie jest wiążącym elementem poprzedzającym obrzęd ukoronowania. Dlatego też zaręczyny – kontrakt małżeński jest nierozerwalny tak samo jak małżeństwo. Takie pojmowanie aktu wynika z tego i jednocześnie świadczy o tym, iż nie tylko sami narzeczeni są w to zaangażowani, ale również Bóg. Równie wyraźnie mówi nam o tym kanon 98 Szóstego Soboru Ekumenicznego: „Ten kto ma stosunek seksualny z kobietą zaręczoną z innym mężczyzną, który pozostaje przy życiu, podlega karze za cudzołóstwo” .
Dlatego też wschodni prawnicy na podstawie tego kanonu utrzymywali,
iż zaręczyny i małżeństwo są sobie tożsame pod względem prawnym. Także
na potwierdzenie tych słów, można przytoczyć stwierdzenie, że istniała praktyka zajmowania się przez sądy sprawami rozwodowymi par, które nie były jeszcze poślubione, a tylko połączone obrzędem zaręczyn. „Tak więc zaręczyny uroczyście celebrowane w Kościele są czymś więcej niż tylko zwykłymi „zaręczynami”. Wyrażają bowiem rzeczywistą więź małżeńską, której brakuje jedynie sakramentalnego dopełnienia. Właśnie dlatego celebruje się je tuż przed nabożeństwem ukoronowania” .
2. 2. Ślub jako oddzielny obrzęd
Ślub jako oddzielny obrzęd występuje w Kościele wschodnim dopiero od X wieku. Jednak jakieś jego formy zaczęły wykształcać się znacznie wcześniej. Dla ówczesnego Kościoła oczywistym było to, że małżeństwo swojej wartości nabierało dopiero podczas Liturgii. Po zawarciu małżeństwa cywilnego, jeśli była to para chrześcijańska, brała udział w Eucharystii, aby uzyskać Boże błogosławieństwo. Jak uważa św. Tertulian przyjęcie Komunii świętej było główną pieczęcią małżeństwa. Taki sposób zawierania małżeństwa pociągał za sobą obowiązki i prawa zawarte w nim i obowiązujące małżeństwa chrześcijańskie. Jednak już od IV wieku w literaturze chrześcijańskiego wschodu zaczynają pojawiać się wzmianki o uroczystej celebracji sakramentu. Aby uściślić należy zaznaczyć, że chodziło tylko o obrzęd ukoronowania, którego dokonywano na Liturgii .
Można doszukiwać się różnych wyjaśnień i interpretacji obecności koron lub wianków przy udzielaniu ślubu. Jednak w każdych czasach rozumiane było to inaczej. W tym pomaga nam między innymi św. Jan Chryzostom, gdzie według niego to oznaczało zwycięstwo nad namiętnościami.
Już wtedy możemy doszukiwać się korzeni pierwszych modlitw, które obecnie odmawia kapłan podczas ceremonii związanych z udzielaniem sakramentu małżeństwa. Głębię tego tekstu możemy odczytać dzięki św. Teodorowi, który ją nam przekazuje: „Ty sam, o Mistrzu, wyciągnij swą rękę ze swego świętego przybytku i zjednocz twego sługę i twą służebnicę. Obdarz tych, których jednoczysz harmonią umysłów, ukoronuj ich, by stali się jednym ciałem. Uczyń ich małżeństwo czcigodnym; spraw by ich łoże było nieskalane; daj, by ich wspólne życie było bez skazy” . Na szczęście, co wzbogaca naszą tradycję, ten tekst nie jest jedynym z tamtego okresu. Także inne źródła Codex Barberini podaje nam inne krótsze modlitwy z takim samym przeznaczeniem.
Należy zauważyć, że wprowadzenie obrzędu ukoronowania podczas Liturgii nie było wiążącym elementem, od którego zależałoby sprawowanie ważnych małżeństw. Przynajmniej jeszcze wtedy. Bowiem zbiór praw Epanagoge opisuje kilka możliwości zawarcia związku małżeńskiego: „Małżeństwo jest związkiem męża i żony i połączeniem ich na całe życie, dokonywanym przez błogosławieństwo, przez koronowanie lub przez umowę” . Wszystkie te formy były zgodne z prawem. I małżeństwa zawarte w ten sposób były uznawane przez państwo i Kościół. „Od szóstego do dziewiątego wieku cesarskie prawodawstwo skłaniało się do nadawania Kościołowi coraz większej kontroli nad małżeństwem, ale nigdy nie uczyniło z ukoronowania obowiązku prawnego” .
Jak wspomniałem wcześniej, znaczące i radykalne zmiany przyniósł wiek dziesiąty i cesarz Leon VI. Wtedy to następuje odłączenie obrzędu ukoronowania od Liturgii. Co mogło być przyczyną tak radykalnej zmiany, która oddziaływała na następne wieki aż do obecnych czasów? Odpowiedź na to pytanie autor znalazł w dekrecie ówczesnego cesarza Leona VI. Miedzy innymi wśród spraw, które od tamtej pory miały odbywać się za błogosławieństwem Kościoła było również zawieranie małżeństwa. „Małżeństwo, którego nie pobłogosławi Kościół, „nie będzie uważane za małżeństwo”, ale za nieprawny konkubinat” . Było to pewnego rodzaju przekazanie władzy państwowej – cywilnej Kościołowi. Od tamtej pory to Kościół miał decydować czy dany związek jest małżeństwem czy zwykłym konkubinatem. Jak zauważymy, różni się rola Kościoła przed i po wydaniu przez Leonem VI noweli. Jednak w praktyce było zupełnie inaczej. Kościół często musiał udzielać błogosławieństwa związkom, których nie aprobował. Co więcej, zmuszony był również do przejęcia praktyki rozwodowej, której przed zaistniałą sytuacją udzielano tylko w prawie cywilnym. W ten sposób Kościół również musiał udzielać błogosławienia kolejnych małżeństw, aby miały one status prawny. Jedno, czemu udało mu się przeciwstawić (Kościołowi) było błogosławienie czwartego małżeństwa. Niestety, jak się okazało była to tylko kwestia czasu, aby również w tym nastąpiły ustępstwa. Także w wielu innych sprawach Kościół musiał ulec
i pogodzić się na kompromisy, do czego należy przypomnieć nie był przyzwyczajony.
Jak już wspomniałem elementem, który Kościół zachował było rozróżnienie pomiędzy pierwszym małżeństwem a kolejnymi. Zawieranie kolejnych związków było obwarowane różnego rodzaju kanonami prawnymi, jak również pozbawione było udziału w Eucharystii. Dzięki temu dochodzimy do wniosku, że kolejne małżeństwa nie były czymś normalnym w Kościele. Według Johna Meyendorffa różniła się teologia Kościoła wschodniego od nauki Kościoła łacińskiego na ten temat. Na wschodzie bardzo wyraźnie były podkreślane więzy chrześcijańskiego małżeństwa i jego wieczne trwanie, dlatego w pełni zrozumiały jest brak przychylności dla kolejnych małżeństw. Natomiast w nauce Kościoła zachodniego małżeństwo rozumiane było podobnie jak w prawie cywilnym. Jego trwałość i czas kończyły się wraz ze śmiercią jednego z małżonków. Tutaj też Kościół łaciński nie stwarzał problemów i nie pozbawiał łaski sakramentalnej małżeństw wdów i wdowców. Jeśli były zachowane przypisane temu kanony prawne. Jednak był kategorycznie przeciwny rozwodom, co miało swoją powszechną praktykę w Kościele wschodnim .
Niestety, jak zauważa to prawosławny teolog, to nie jedyny kompromis, który wraz z nową sytuacją musiał ponieść Kościół wschodni. Jeszcze za rządów cesarza Leona VI, zostało wymuszone przez niego, aby Kościół zalegalizował jego czwarty związek z Zofią . Jak widać, władza Kościelna była niestety tylko pozorna w kwestii prawnej, natomiast wytrwał on w utrzymaniu godności i rangi Eucharystii. Zachował w mocy nieudzielanie Komunii świętej parze nie prawosławnej, jak również parze, która zawierała małżeństwo powtórnie. To doprowadziło do konieczności oddzielenia obrzędu ślubu od Eucharystii. Należy zaznaczyć, iż był to wymóg państwowy, ponieważ każde małżeństwo musiało zdobyć aprobatę Kościoła. Natomiast nie każde małżeństwo mogło dostąpić do Komunii świętej.
Do pewnego czasu prawo cywilne obowiązywało tylko ludzi wolnych. Dlatego też początkowo niewolnicy korzystali z możliwości zawierania związków podczas Eucharystii. Owe rozbieżności prawne pomiędzy wolnymi i niewolnikami zniósł dopiero cesarz Aleksy I Komnen. Do tego czasu niewolnicy byli zwolnieni z obrzędu ukoronowania, co w tamtych czasach wiązało się z dużym kosztem dla ubiegających się o ten sakrament. Jednak z wydaniem przez Aleksego I noweli zrównującej ich prawa, byli oni zobowiązani kanonami prawnymi, aby iść tą samą „drogą” do małżeństwa co wolni obywatele, czyli poprzez osobny obrzęd ukoronowania .
Pomimo wyodrębnienia nowego obrzędu i oderwania go od Eucharystii Kościół nadal otwierał możliwość przyjmowania Komunii świętej – z Liturgii Uprzednio Poświęconych darów – przez godnych do tego sakramentu nowożeńców . Obrzęd ten był praktykowany aż do XV wieku. Jednak była również możliwość dla par wstępujących w związek, które nie cieszyły się przychylnością w Kościele. Takie pary przystępowały jedynie do picia pobłogosławionego wina z kielicha .
Współcześnie picie z jednego kielicha oznacza, że od tego momentu mają razem jeść i pić ze wspólnego stołu. Mają dzielić się wszystkim: swoimi myślami, wspólnie brać na siebie ciężary i obowiązki. Mają oni mieć od dzisiaj razem udział w porażkach i radościach swojego wspólnego życia . Rytuał ten przetrwał do dzisiaj i nadal występuje przy udzielaniu sakramentu małżeństwa w Kościele wschodnim. Jednak to nie jedyna analogia, która przypomina nam o pierwotnej łączności małżeństwa z Eucharystią. Również pierwsze słowa, którymi kapłan rozpoczyna ten obrzęd są wzięte z początku Liturgii. Także w kanonicznej i pastoralnej nauce Kościół prawosławny pamięta o tym, że to Eucharystia jest prawdziwą pieczęcią małżeństwa. Bowiem małżeństwa zawierane przed chrztem, bez związku z Eucharystią, jak wiemy z powyższego nie mają charakteru sakramentalnego. Jednak, gdy jedno z „małżonków” przyjmie chrzest, może ponownie wstąpić w nowy związek, który cieszy się przychylnością prawa i Kościoła. Również jest podobnie kiedy para nie prawosławna chce wstąpić do Kościoła prawosławnego poprzez chrzest, bierzmowanie czy Komunię świętą – jak ukazane było to powyżej – nie musi prosić o ponowne błogosławieństwo swojego dotychczasowego związku. Ale poprzez samą Eucharystię ich stary związek nabiera mocy sakramentalnej .
Jak pisze Meyendorff „w naszych czasach związek pomiędzy małżeństwem
i Eucharystią musi – oraz w łatwy sposób może – zostać ponownie przywrócony. Czy istnieje lepszy sposób, aby Kościół ukazał swoim dzieciom prawdziwe sakramentalne znaczenie aktu przez nich dopełnianego?” .
2. 3. Ukoronowanie
Po zakończeniu pierwszej części obrzędu małżeństwa, jakim były zaręczyny, narzeczeni procesyjnie z zapalonymi świecami przechodzą do centrum cerkwi. „Owe wejście jest istotną formą sakramentu. Podobnie jak Kościół realizuje siebie w eucharystycznym wstępowaniu „w niebo”, do ołtarza Chrystusa tak
i sakrament małżeństwa dokonuje się poprzez wstępowanie, jest podniesieniem małżeństwa do duchowej rzeczywistości królestwa Bożego” . Stojąc na środku przed tetrapodem oczekują na dalszą część ceremonii. Kapłan przed tym zanim zacznie kontynuować, zadaje pytanie panu młodemu i pannie młodej
„Czy z własnej woli i nikim nie zmuszeni przystępujecie do tego sakramentu” . Gdy z ust młodych pada pozytywna odpowiedź, kapłan rozpoczyna drugi obrzęd – ukoronowanie młodej pary.
Jak przyjmuje teologia prawosławna tego zaszczytu dostępowały tylko pary, które po raz pierwszy zawierały związek małżeński. Bo jak wiemy w X wieku istniała również możliwość przyjmowania tego sakramentu poprzez inne formy sprawowane przez biskupa czy kapłana. Dlatego też odnośnie tego co jest powyżej możemy znaleźć takie słowa: „Ci, którzy zawierają drugie małżeństwo, nie są koronowani i nie mogą przyjmować najczystszych tajemnic przez dwa lata; ci, którzy zawierają małżeństwo po raz trzeci, są ekskomunikowani przez pięć lat” . Takie ostre traktowanie kolejnych małżeństw przypisuje się Niceforowi Wyznawcy, choć z czasem Kościół błogosławił kolejne związki poprzez ukoronowanie, lecz czynił to już poza Liturgią.
Aby dokładnie zrozumieć obrzęd i sens sakramentu małżeństwa przeanalizujmy współczesny obrzęd wraz z, tradycją która się w nim zachowały. Obecny obrzęd można podzielić na kilka części. Jedna z nich rozpoczyna się śpiewem chóru psalmu 128 (127), podczas którego odbywa się procesyjne wejście młodych z przedsionka świątyni do nawy głównej. Za każdym wersem tego psalmu śpiewa się ( Sława Tiebie, Boże nasz, Sława Tiebie) . Ten początkowy element zaliczany jest do zabytków. Jak zauważa Meyendorff „powyższy psalm wchodził już w skład Liturgii starotestamentalnej świątyni w Jerozolimie” . Już wtedy był on śpiewany, gdy lewici wchodzili do świątyni.
Psalm ten jest bardzo odpowiednim do tego, co będzie miało miejsce. Wysławia on radość życia rodzinnego, pokój i powodzenie, które jest Bożym błogosławieństwem. Także z nastaniem Nowego czasu zyskuje on nowe tłumaczenie i znaczenie w Nowym Testamencie. „Syjon jest odzwierciedleniem świątyni Ciała Chrystusa (J 2, 2). Jerozolima widziana jest tutaj jako wieczne miasto zstępujące do Boga (Ap 20, 10). Natomiast Izrael jest Nowym ludem Bożym zjednoczonym w Kościele. Dlatego też owa procesja narzeczonych symbolizuje wejście do Królestwa Pana . Podczas tego rytuału małżeńska umowa dostępuje przemienienia. Przechodzi ze zwykłej umowy dwojga ludzi w wieczną wspólnotę.
Nabożeństwo ukoronowania rozpoczynają słowa – podobnie jak Boską Liturgię – „Błogosławione jest Królestwo …” , co ukazuje nam na pierwotną jedność tych dwóch sakramentów. Wracając jednak jeszcze do pytania o zgodę, które kapłan stawia na początku, należy zaznaczyć, że nie występowały one w pierwszych wersjach tego obrzędu. Pierwszą ich obecność możemy zauważyć w Trebnyku Metropolity Kijowskiego Piotra Mohyły w XVII wieku. Prawdopodobną przyczyną tego było to, że Kijów w tamtym czasie był w granicach Królestwa Polskiego, gdzie pod wpływem obrzędu łacińskiego zgoda była czymś bardzo istotnym i podstawowym w zawieraniu związku małżeńskiego. Taki sam wymóg stawiało prawo cywilne, któremu Kościół wschodni po raz kolejny musiał się podporządkować . Jednak nie należy zapominać, że w prawosławiu „zgoda” jest równie ważna, lecz posiada nieco inne znaczenie. Wyraża ona zaangażowanie narzeczonych w przyjmowany sakrament.
Jak zauważa sam ojciec Meyendorff owe pytania i pozytywne odpowiedzi
o wiele bardziej logicznie i czytelniej wyglądały by przy obrzędzie zaręczyn.
To wtedy obydwoje młodzi dokonali wzajemnej przysięgi: wierności, miłości
i tego, że się nie opuszczą, jak również wymienili się obrączkami. Prawosławny teolog radzi dalej, że młodzi przed obrzędem ukoronowania powinni odpowiednio wcześniej zapoznać się z treścią i schematem owego sakramentu nie po to, aby przećwiczyć kolejno następujące po sobie części, lecz by zagłębić się i medytować treści modlitw i całego obrzędu, aby w pełni przyjąć dar łaski płynący z niego.
Ceremonia ukoronowania występuje jako jedna całość z której można wyróżnić podziały na pięć części składowych. Część pierwsza to modlitwy. Część druga to rytuał nałożenia koron, następnie czytanie z Pisma Świętego. Jako kolejna część czwarta – picie wina ze wspólnego kielicha po uprzednich modlitwach. I w ostatniej części piątej mamy procesję wokół tetrapodu . Aby dokładniej zrozumieć cały obrzęd pokrótce przedstawię spostrzeżenia za cytowanym autorem.
W pierwszej części – czyli części modlitw –często nawiązuje się do wydarzeń
i postaci ze Starego Testamentu. Współcześnie zdarza się że wierni zadają pytanie jaki jest cel tego, aby odwoływać się do tak odległych czasów? A zatem odwołanie i zaczerpnięcie ze świata Starego Testamentu ukazuje między innymi wierność Boga do Jego ludu, pomimo jego grzechów i występków. Cała historia ukierunkowana jest na Zbawienie-Chrystusa. W modlitwach ukazane są losy i krocznie narodu z pokolenia na pokolenie. Ukazane jest znaczenie płodności – co będzie nieodzownym elementem nowego małżeństwa -, aby w konsekwencji ukazać, że wszystko to miało miejsce po to, aby mógł przyjść Syn Boży do narodu. Aby mogło przyjść do nas zbawienie.
Pierwsza z modlitw jest wstawiennictwem Kościoła o to, aby para młoda została zaliczona do świętych par, które znane są ze Starego Testamentu. Jest to prośba kapłana, aby błogosławieństwo, którym Bóg obdarował tamte pary rozciągnęło się i na obecnych narzeczonych. W drugiej modlitwie, która jest litanią, wezwania kapłana zapraszają wszystkich obecnych do modlitwy za nich. Jako że temat modlitwy przechodzi od zrodzenia do pobożności osobistej, także w końcu modlitwy wspomina się chrześcijańskich świętych. To im według tradycji Bóg zesłał korony z nieba. Starannie dobrani święci męczennicy wskazują na krzyż jako centrum misterium małżeństwa.
Element świętych i ukoronowania ich przez Boga pozwala przejść do kolejnej części – ukoronowania. W tym momencie występuje epikleza , która jest „prośbą do Boga o zesłanie Ducha świętego na mężczyznę i kobietę, aby ukoronował ich chwałą i dostojeństwem, … Duch Święty przychodzi więc aby swoją Obecnością ukoronować ich miłość, przywiązać ich do źródła miłości, do samego Boga, Bóg bowiem jest Miłością” . Jak podaje nam Katechizm Kościoła Prawosławnego znaczenie w tym momencie wspomnianych świętych męczenników jest bardzo wymowne i wbrew pozorom optymistyczne. „Mężnie walczących i ukoronowanych chwałą Bożą przywołuje się ich aby pomogli młodym małżonkom również prowadzić dobrą walkę, która zostanie ukoronowana na końcu ich drogi: życie małżeńskie nie jest łatwe, zakłada ciężką walkę, stałe odrzucanie egoizmu, prawdziwy krzyż, ascezę, poprzez którą umiera się dla siebie samego, aby żyć dla drugiej osoby” .
Często zarzucano Kościołowi, że korony symbolizują pogańskie zwyczaje – radość, która towarzyszyła zwycięzcy zawodów lekkoatletycznych w pogańskim świecie. Jednak chrześcijańscy pisarze kategorycznie odrzucali takie tłumaczenie używania koron w Kościele. „Wieńce (korony) nakładane lub trzymane nad głowami młodej pary, przypominają korony męczenników. Małżonków oczekuje wspólne niesienie krzyża przez całe życie. Poprzez całe życie małżeńskie, małżonkowie powinni zachowywać zdrowy stosunek do Chrystusa.
Nie w samych sobie, lecz w Nim winni widzieć cel swojego życia, ośrodek rodzinnego szczęścia” . Również inne tłumaczenia przypisywano symbolowi koron. Jak pisze św. Paweł w (1 Kor 9, 24 – 25) jest to zwycięstwo życia nad śmiercią. Święty Jan Chryzostom dostrzega w nich zwycięstwo lecz nad sferą seksualności . Jednak główny praobraz korony znajdujemy w Nowym Testamencie, gdzie Chrystus został ukoronowany cierniową koroną. Nie należy jednak uważać, że Kościół przywołując męczenników i sceny z tym związane, chce w jakiś sposób przestraszyć czy przestrzec nowożeńców przed okrutnym życiem, przecież obiecał im w innych częściach tego obrzędu szczęście i pomyślność. Lecz korony włożone im na głowę powinny przypominać im o tym, co czyni małżeństwo owocnym i chrześcijańskim. Tym głównym punktem jest przyjęcie Ewangelii Chrystusa, niesienie Jego krzyża, aby dostąpić wejścia do Jego Królestwa. „Tylko krzyż Chrystusa przezwyciężyć może naszą słabość i małoduszność, to przez krzyż przyszła przecież radość dla całego świata i ten, kto tego doświadczył wie, że ślubowania małżeńskiego nie daje się –
w ujęciu prawosławnym – „póki śmierć nas nie rozłączy”, ale „póki śmierć
i przejście do wieczności nie zjednoczą nas na wieki” ” . Miłość kobiety
i mężczyzny staje się wieczną więzią w Misterium Chrystusa i Kościoła.
To właśnie w tej drugiej części podczas odmawianej modlitwy i nakładania koron na głowy narzeczonych, błogosławiąc ich w Imię Trójcy Świętej następuje „właściwy” sakrament małżeństwa. To w tym momencie „młodzi” nie są już narzeczonymi, lecz mężem i żoną . I od tego momentu dostępują pełni łaski płynącej z sakramentu małżeństwa.
W kolejnej części następują po sobie dwa czytania z Pisma Nowego
Testamentu. Czytanie pierwsze z Listu do Efezjan (Ef 5, 20 – 30) oraz
z Ewangelii św. Jana (J 2, 1 – 12). W pierwszym z tekstów św. Paweł przedstawia doskonały model związku męża i żony porównując go do związku Chrystusa z Kościołem. Małżeństwo jest sakramentem, który przemienia związek między mężczyzną i kobietą i wprowadza go do Królestwa Bożego.
Natomiast drugi tekst z Ewangelii św. Jana mówi nam o uroczystości weselnej
w Kanie Galilejskiej. Jest to bardzo starannie dobrane czytanie, aby pokazać,
że małżeństwo jest czystym związkiem, a nie jak uważały niektóre sekty, czymś niegodnym. Również przemiana wody w wino, której dokonał Jezus, wskazuje
i symbolizuje przemianę starego w nowe, przejście ze śmierci do życia. Dlatego też końcowa część obrzędu ukoronowania zwiastuje możliwość przemiany zwykłego porządku rzeczy w radosne świętowania obecności Boga pomiędzy ludźmi.
Czwartym etapem ceremonii zaślubin było spożywanie wina ze wspólnego kielicha. „Wspólny kielich, z którego małżonkowie piją wino po koronowaniu, objaśnia się dzisiaj jako symbol „wspólnego życia”. W rzeczywistości jest
to pozostałość po praktykowanym ongiś zwyczaju kończenia obrzędu przystąpienia prze nowożeńców do komunii. – Niestety jak zauważa inny prawosławny teolog – Żaden z sakramentów nie uległ – wskutek odłączenia od Eucharystii – takiej desakralizacji jak właśnie sakrament małżeństwa” . Podczas tego momentu chór śpiewa teksty psalmów, aby ukazać ważność i wzniosłość tego elementu. Cała ceremonia przechodzi do ostatniego etapu i małżonkowie prowadzeni przez kapłana idą procesyjnie trzy razy wokół tetrapodu . W tym momencie podobnie jak w obrzędzie zaręczyn koło symbolizuje wieczność i wskazuje na to, że małżeństwo jest stałym zobowiązaniem. Również ten spektakularny akt nazywa się „tańcem Izajasza” , gdyż podczas obchodu chór śpiewa tropariony „Izajaszu raduj się! Dziewica poczęła w łonie i porodzi Syna Emmanuela, Boga i człowieka …” . Teksty tych troparionów są syntezą biblijnego kontekstu małżeństwa chrześcijańskiego. Radość w nich zawarta często jest – jak zauważa autor – pomniejszana w tłumaczeniach, bo hymn ten zaczyna się wezwaniem do odtańczenia tańca rytualnego. Dlatego procesja nowożeńców uznawana jest za formę tańca liturgicznego .
Jednak wszystkie te elementy nie wymuszą na nowożeńcach obowiązku kroczenia drogą, jaką zaproponował im Kościół. Oni sami muszą dokonać wyboru swej drogi życia, lecz tylko na drodze przedstawionej przez Kościół
w pełni będą mogli dostąpić łaski Bożej i zbawienia w Chrystusie Panu.
„… Sakrament, jak o tym się już przekonaliśmy, zakłada zmianę, przemianę, przeobrażenie, zawsze ma odniesienie do śmierci i zmartwychwstania Chrystusa jako do swego źródła, zawsze jest sakramentem mającego nadejść królestwa Chrystusowego” . Jednak jak znajdujemy w innych prawosławnych opracowaniach „Chociaż człowiek otrzymuje łaskę od Boga i może uczestniczyć w niezniszczalności i przebóstwieniu poprzez wspólnotę sakramentów, to jednak w ciągu swego ziemskiego życia naraża się na ryzyko odłączenia od Boga z powodu własnego lenistwa” .
2. 4. Tradycja Liturgiczna
Zachowywanie tradycji w Kościele prawosławnym jest bardzo ważnym elementem. John Meyendorff zadaje sobie pytanie: „Czy pierwotny związek między Eucharystią i sakramentem małżeństwa nie powinien być przywrócony
w praktyce Kościoła?” . według niego odpowiedź na to pytanie brzmi oczywiście „tak”. Jednak nie bez żadnych zastrzeżeń. Uprzednio powinno nastąpić przygotowanie kanoniczne, pastoralne i liturgiczne w Kościele. Ponowne przejście do tradycji ukazało by pełny chrześcijański wymiar małżeństwa. Grecki Euchologion jak też słowiański Trebnik wręcz nakazują aby sakrament małżeństwa udzielany był po Liturgii. Jednak jak wiemy z praktyki obecnie stosowanej obrzędy ślubu odbywają się często popołudniu bez Liturgii, nie zaś jak jest to nakazane w Księgach Liturgicznych. Oczywiście, jak wiemy z powyższego, pełnej formy udzielania małżeństwa w powiązaniu z Eucharystią nie można było by stosować do małżeństw ponownie zawieranych, gdy wspólne przyjęcie Komunii świętej byłoby niemożliwe. Wtedy
to nabożeństwa celebrowano by osobno od Eucharystii połączone tylko
z wspólnym piciem wina.
Ponowne wprowadzenie obrzędu zaślubin do Eucharystii pozwoliłoby na pełniejszy wymiar sakramentu i czytelniejsze jego pojmowanie przez wiernych Kościoła wschodniego.
Najnowsze komentarze