Kaczmar Piotr
„ Pojęcie sakramentu małżeństwa w tradycji wschodniej
według Johna Meyendorffa”
HISTORIA CHRZEŚCIJAŃSKA SAKRAMENTU MAŁŻEŃSTWA
W poniższym rozdziale tej pracy chcę przedstawić obraz małżeństwa
od początku dziejów, ukazać ewolucję jego znaczenia oraz terminologię z nim związaną, jaka istniała w tradycji judaistycznej, następnie poprzez cywilizację rzymską, dochodząc do jego obrazu i wymiaru, który posiadało ono w Nowym Testamencie. Także postaram się ukazać jego zakorzenienie w Eucharystii
i powiązanie z nią. Bowiem „małżeństwo nie jest wyłącznie osobistą sprawą człowieka czy dwojga kochających się ludzi. Ono jest przede wszystkim dziełem Bożej opatrzności, kierującej losem każdego człowieka i całej ludzkiej społeczności. Jest drogą, którą wyznaczył Bóg-Stwórca mężczyźnie
i kobiecie, …” .
• 1. Małżeństwo w Biblii i pierwszych wiekach chrześcijaństwa
Pojęcie małżeństwa może nie jest dość wiekowe, ale samo małżeństwo jako związek dwojga ludzi sięga swoimi korzeniami do początków stworzenia świata. Jak uczy nas teologia, nasz Stwórca stwarzając człowieka, założył, że będzie
on żył w parze. Dlatego Bóg stworzył pierwszych ludzi i uczynił ich prawzorem każdego małżeństwa, z jakim spotykamy się obecnie. Bez małżeństwa pierwszy człowiek mógłby zostać „wcielony” przez przyrodę i nadal ziemia pozostałaby bezludna, co nie było w zamiarze Boga-Stwórcy .
Kościół prawosławny mówiąc o małżeństwie opiera się głównie na tekstach świętego Jana Ewangelisty, jak również na Listach świętego Pawła Apostoła
do Efezjan. Widzi jego przemianę i nadanie mu szczególnego znaczenia w Kanie Galilejskiej, gdzie Jezus rozpoczyna swoją działalność cudotwórczą .
Temat sakramentu małżeństwa interesował również wielkiego ojca
i ekumenistę prawosławnego Johna Meyendorffa. Bowiem początek sakramentu małżeństwa widzi on już w myśli Starotestamentalnej. Uważa on, że „myśl starotestamentalna, judaistyczna, istotne znaczenie i cel małżeństwa upatrywała w prokreacji” .
W tamtych czasach przejawem Bożego błogosławieństwa i widzialnym jego znakiem było właśnie potomstwo. To poprzez potomstwo narody mogły rozwijać się i zasiedlać ziemię. „Błogosławić ci będę i rozmnożę potomstwo twoje jak gwiazdy niebieskie i jak piasek, który jest na brzegu morskim, posiądzie potomstwo twoje bramy nieprzyjaciół swoich. I błogosławione będą
w potomstwie twoim wszystkie narody ziemi, gdyż byłeś posłuszny głosowi memu” (Rdz 22, 17-18). Te słowa oddają i pomagają zrozumieć nam tamtejszą rzeczywistość, możemy zrozumieć dlaczego brak potomstwa uważany był
za przekleństwo .
Prawdopodobnie dlatego też ważnym było potomstwo, gdyż wśród ludu Starego Testamentu nie była wykształcona jeszcze wiara w życie po śmierci. Według ich myślenia „Bóg był „Bogiem żyjących”” . Stąd też uważali oni,
że życie swoje można przedłużyć i kontynuować w spłodzonym potomstwie. Taki wniosek wyciągali na podstawie obietnicy, którą Bóg dał Abrahamowi .
Raczej idealnym – jak widzi ojciec Meyendorff – niż powszechnie stosowanym było małżeństwo monogamiczne. Bowiem prawo Starego Testamentu dopuszczało małżeństwa poligamiczne, jak również instytucję „Lewiratu” (por. Rdz 38,8), co pozwalało na zachowanie ciągłości rodu i rodzaju ludzkiego w wypadku śmierci brata. Nawet wzór małżeństwa monogamicznego ukazany w różnych miejscach Pisma Świętego nie był zbyt mocno rozpowszechniony i zakorzeniony. Jednak nie możemy dopuszczać do zrywania umowy małżeńskiej, której jednym z głównych elementów jest jej nierozerwalność. Bo jak widziane było to na przykładzie Boga i Izraela, to tamto Przymierze było święte i nierozerwalne, analogicznie można powiedzieć
o monogamicznym związku mężczyzny i kobiety na wzór właśnie Boga i Izraela – Narodu Wybranego .
Również w Prawie Mojżeszowym możemy odszukać bardzo wiele wskazówek mówiących o sakramencie małżeństwa. Mojżesz wskazuje i często określa przyczyny związane z prawem dotyczącym zawierania małżeństw, jak również z ich świętością i nienaruszalnością. Jak wiemy naruszenie tego związku w tamtych czasach i kręgu kulturowym było karane śmiercią. Prawo Mojżeszowe posuwa się znacznie dalej, wylicza wręcz przestępstwa, za które groziła kara śmierci . Widzimy więc, jaką wielką troskę przejawiało Prawo Mojżeszowe o świętość małżeństwa i o tych, którzy w nim przebywali.
Jednak czymś nowym i odmiennym od tego, co istniało w Starym Testamencie jest znaczenie i pojęcie małżeństwa, w jego kontynuacji dziejów, czyli Nowym Testamencie . Jedną z płaszczyzn zmian rozumowania był temat prokreacji w małżeństwie. „Samo zrodzenie potomstwa jest środkiem zbawienia, jeśli dokonuje się w wierze, miłości i świętości (1 Tym 2, 15).
Jak zauważa autor, zmieniło się również podejście do lewiratu. W słowach
i nauczaniu Jezusa skierowanych do Saduceuszy spostrzegamy, że inne jest znaczenie zmartwychwstania i nieśmiertelności niż to, które było powszechne
w czasach przed Jezusem . Właśnie „w tej perspektywie – nauczania Chrystusa – traci sens troska o zapewnienie sobie przetrwania poprzez potomstwo” .
Z dalszej części rozmowy Jezusa z Saduceuszami wiemy, że małżeństwo uważane jest tylko za ziemską instytucję i nie będzie miało swojej kontynuacji
w życiu po śmierci. Takie rozumienie przyjmował Kościół zachodni, który bez żadnych zastrzeżeń zezwalał na ponowne zawieranie małżeństw owdowiałych osób.
Inne natomiast rozumienie – jak stwierdza teolog prawosławny – było
na wschodzie, gdzie „małżeństwo w rozumieniu chrześcijańskim jest rzeczywistością niepowtarzalną i nie dającą się w żaden sposób porównać
z instytucją lewiratu” . Jak możemy również zauważyć zmieniła się radykalnie sytuacja dokonywania rozwodów. Swoimi słowami Jezus potwierdził,
że związek, jakim jest małżeństwo-dwojga zdolnych do tego osób, jest trwały
i nie może być naruszony ze względu na lewirat czy inne tego typu rozwiązania.
Jak wiemy z kart Pisma Świętego owa nierozerwalność nie jest rzeczą absolutną. Bowiem św. Mateusz w piątym rozdziale przywołuje wyjątek, którego powodem jest akt cudzołóstwa. Uświadamia nam to, że prawo Królestwa nie ma na celu narzucania nam siłą, lecz zakłada naszą wolną wolę.
To właśnie podczas małżeństwa jest ofiarowany niewyrażalny dar, jakim jest miłość drugiej osoby. Jednak w grzechu cudzołóstwa dar ten zostaje odrzucony, czego konsekwencją jest ustanie małżeństwa. Jest to konsekwencja błędnie sprawowanej wolności przez człowieka .
Jak uważa cytowany teolog prawosławny również pogląd św. Pawła jest całkiem odmienny od stanowiska tradycji żydowskich rabinów. Jednak to nie miało największego wpływu na rozumienie instytucji małżeństwa. Bardzo dużego przewrotu dokonał sam Jezus, co bardzo wyraźnie przyswoiła sobie tradycja prawosławna.
W Kościele prawosławnym bardzo mocno zostaje zachowana tradycja, jaką przedstawił św. Paweł w 1Liście do Koryntian, odnośnie ponownego zawierania małżeństw przez wdowców czy rozwiedzionych. „Jeżeli jednak nie mogą zachować wstrzemięźliwości, niech wstąpią w stan małżeński, albowiem lepiej jest wstąpić w stan małżeński niż gorzeć” (1 Kor 7,9). Jednak nie jest to całkiem normalne, ponieważ jak autor podkreśla: „Powtórne małżeństwo – zarówno wdowca, jak i rozwiedzionego – jest jedynie tolerowane jako coś lepszego niż płonięcie” .
Jednak nie do końca jest to chyba szczęśliwe rozwiązanie, ponieważ dopiero od X wieku zaczęto ponownie błogosławić takie związki. Nawet w dzisiejszych czasach nadal pozostaje ono przeszkodą do wstąpienia w stan duchowny. – Jak stwierdza ojciec John – współczesny ryt błogosławienia takich związków jest dość szczególny, ale bardziej szczegółowo zajmę się tym tematem w kolejnych częściach niniejszej pracy.
Odnosząc się do Świętej tradycji Kościoła prawosławnego Meyendorff zauważa, iż „chrześcijańskie małżeństwo jest nie tylko ziemskim związkiem cielesnym, lecz wiecznie trwającą wizją, która będzie istnieć nawet wtedy, gdy nasze ciała już będą „duchowe” i kiedy Chrystus będzie „wszystkim we wszystkim”” .
Meyendorff zauważył, że w Nowym Testamencie zostało wprowadzone zupełne „novum” w rozumieniu małżeństwa. Stało się to głównie za przyczyną „Dobrej Nowiny”, którą przyniósł nam Chrystus . Dlatego jak widzi ojciec Meyendorff „małżeństwo jest wyjątkowym związkiem dwojga ludzi w miłości, którzy mogą przekraczać własną, ludzką naturę i dzięki temu jednoczyć
się nie tylko wzajemnie ze sobą, ale również w Chrystusie” . Radykalne traktowanie o małżeństwie w Nowym Testamencie, jak również w innych źródłach pozwala odczytać nam przesłanie, że jest ono traktowane na równi z Kościołem. Dlatego też małżeństwo jest obwarowane tak surowymi wymaganiami ze strony moralności czy prawa .
Jak czytamy w cytowanym dziele ojca Johna Meyendorffa, samo pojmowanie małżeństwa w pierwszych wiekach po Chrystusie było rozumiane
i interpretowane bardzo różnie, w zależności od kultury, cywilizacji czy religii, jaka panowała na danym obszarze geograficznym i politycznym. Bowiem środowisko rzymskie instytucję małżeństwa pojmowało całkiem odmiennie
jak było to przyjęte w chrześcijaństwie. Rzymianie rozumieli go głównie jako umowę pomiędzy dwiema stronami przystępującymi do niej .
Również co do formy zawierania takiego „małżeństwa” różnili
się od chrześcijan. Dla Rzymianina było oczywistym, że „wspólnie zamieszkanie z wolną kobietą jest małżeństwem a nie konkubinatem” . Jak wiemy owe prawo stało się w konsekwencji podstawą prawa cywilnego we wszystkich współczesnych cywilizowanych państwach.
Jak zauważa autor istotnym jednak elementem małżeństwa rzymskiego
i zarazem podstawowym, jest zgoda dwojga osób. W ten sposób jakby rzymska cywilizacja dokonywała równouprawnienia i docenienia kobiety – Rzymianki, która już wtedy była wolną obywatelką posiadającą swoje prawa. Ciekawym też elementem jest fakt, że nie była potrzebna trzecia osoba w roli świadka, aby małżeństwo a raczej umowa miały charakter zgodny z obowiązującym prawem. Była ona (umowa małżeńska) – jak zauważa Meyendorff – z góry legalizowana. Jedynie co należało do młodej pary to zapisanie się w urzędzie dla zachowania pewnego ładu w tej dziedzinie.
Z założenia, że każdą zawartą umowę można rozwiązać, również w prawie
i praktyce rzymskiej nie było większego problemu – jak dalej kontynuuje autor – z tym, aby taką małżeńską umowę rozwiązać. Jednak należy tutaj zauważyć,
że warunki, które umożliwiały takie rozwiązanie umowy był różne przed
i po nastaniu ery chrześcijańskiej .
Jak widzi to ojciec John, Kościół chrześcijański w czasach, gdy był prześladowany, jak również w czasach, gdy stał się religią panującą, bardzo odważnie korzystał z prawa wypracowanego przez cywilizację rzymską. Również często przyswajał sobie terminologię, która była już w powszechnym użyciu w odniesieniu do małżeństwa jako konkordatu zawieranego pomiędzy dwiema osobami. Należy tu jednak dopatrywać się za innym prawosławnym teologiem, że: „Akt małżeński poprzedza wszystkie inne przejawy życia ludzkiego na ziemi i zjawia się z powstaniem pierwszych ludzi. Bóg jest stwórcą pierwszego człowieka, a tym samym i małżeństwo ma pochodzenie Boskie” . Tak więc nie jest to coś, co przejęła tradycja chrześcijańska od cywilizacji rzymskiej.
W ujęciu prawosławnego teologa, zgodność świata chrześcijańskiego,
co do terminologii małżeństwa ze świtem rzymskim, można znaleźć już
w pismach wczesnych Ojców Kościoła, gdzie jako przykład autor cytuje słowa
z Apologii Atanagorasa z rozdziału 33. Nie należy jednak – jak twierdzi autor – uważać, że to chrześcijaństwo miało za mało rozwiniętą czy niezrozumiałą terminologię dotyczącą sakramentu małżeństwa i dlatego przejęło pojęcia
z cywilnego prawa Rzymian. Wręcz przeciwnie to Kościół chrześcijański przyniósł i wzbogacił świat rzymski. Jak pisze autor „chrześcijanie doceniali wartości rzymskiego porządku, jak również należy powiedzieć, że doceniali
to co ona wypracowała w relacjach międzyludzkich. Jednak pomimo tego,
co przejęli chrześcijanie od Rzymian, nigdy nie wypierali się tego ,co było ich rzeczywistością: chrzest i Eucharystia .
Jak uważa autor „różnice wiązały się nie z określoną ceremonią zawierania związku małżeńskiego, lecz świadomością osób je zawierających” . To czy małżeństwo miało skutki chrześcijańskie czy nie, zależało nie od formy zawarcia tylko od tego, czy zawierały go osoby z religii chrześcijańskiej czy nie. Wtedy
to właśnie „małżeństwo było dla nich sakramentem, a nie zwyczajną umową prawną” .
John Meyendorff uznał za konieczne zwrócenie szczególnej uwagi na dane zagadnienie. Opiera się on tutaj głównie na dziełach dwóch Ojców Kościoła,
a mianowicie są nimi: „Homilia XX na List do Efezjan” św. Jana Chryzostoma, jak również spuścizna Klemensa Aleksandryjskiego odnośnie tematyki sakramentu małżeństwa.
Należy jednak zaznaczyć, że Ojcowie dokonywali komentarzy Pisma Świętego odnośnie problemów, które powstawały w gminach chrześcijańskich. To samo życie Kościoła dodawało nowych sytuacji, Ojcowie zaś jedynie interpretowali
je w świetle Ewangelii .
Święty Jan Chrysostom podejmuje bardzo ważne tematy dotyczące sfery małżeństwa. Dotyka on bowiem znaczenia miłości pomiędzy dwojgiem ludzi. Daje on porady jak powinny wyglądać relacje pomiędzy mężem i żoną. Dowartościowuje w swoim dziele kobietę, nie wymaga od niej jednostronnej obietnicy, aby tylko ona niosła ciężar składając obietnice posłuszeństwa, ale przypomina mężowi, że tak jak on poznaje miarę posłuszeństwa, niech także odwdzięczy się miarą miłości. Bardzo często dokonuje porównań i odniesień małżeństwa mężczyzny i kobiety do związku, jaki zaistniał pomiędzy Chrystusem i Kościołem, podając go jako wzorowy przykład idealnego związku. Jednak nie od samego początku był on taki, gdyż Kościół dopiero przez Chrystusa został oczyszczony.
Jednak to nie jedyna rada Ojca Kościoła. Udziela on ich również
w płaszczyźnie materialnej. A dokładnie, mówi wprost o niegodziwym małżeństwie, które zawierane jest ze względu na pieniądze współmałżonka. Pokazuje on w tym miejscu, że ważniejszym powinno być wnętrze, które wspólnie budują małżonkowie. Ważniejszym powinno być to, co razem zbudują w swoim związku i co osiągną wspólnie wspomagając się . Również w innym miejscu pada stwierdzenie Jana Chryzostoma „Lepsza atmosfera religijna panuje w rodzinie ubogiej. Ona, bowiem więcej pomaga Kościołowi, wykazuje większą inicjatywę i odwagę” .
Natomiast inną z praktycznych rad, których udziela św. Jan Chryzostom może być okazywanie miłości żonie, co jest niewątpliwie trudnym wyzwaniem. Kobieta – zdaniem Chryzostoma – odgrywa w rodzinie chrześcijańskiej rolę pierwszoplanową. Rodzina i środowisko są jej amboną . „W jaki sposób więc okaże tę miłość? Jeśli powiesz: mimo, że mogłem poślubić wiele bogatszych i szlachetnego rodu nie wybrałem ich ale pokochałem twój sposób życia, twój porządek, łagodność, skromność” . Widzimy jak bardzo praktycznymi i prostymi były porady św. Ojca Kościoła. Widzimy jak bardzo zależało na tym, aby te „Małe Kościoły” wzrastały we wzajemnej miłości ich członków – męża i żony. Jak uważa Sawa Hrycuniak: „Z dogmatycznej nauki św. Jana Chryzostoma wynika, że wzajemne stosunki małżeńskie powinny być całkowicie przesiąknięte miłością, wyrazem czego jest stała troska męża zdolnego wszystko uczynić dla swej wybranki. Miłość zaś żony wyrażona jest w miłości łaskawej, pokornej, a stąd wynika pełne zaufanie, wzajemne oddanie się
i posłuszeństwo” .
Natomiast „podstawę małżeństwa, według św. Klemensa Aleksandryjskiego, znajdujemy w moralnym aspekcie ludzkiej natury, we wzniosłym uczuciu miłości i głębokim wzajemnym zespoleniu wewnętrznym” . Porusza on także tematy nieco innej płaszczyzny – życia w ogóle w innym stanie. Wypowiada się on bowiem na temat celibatu. Uważa, jakoby każdy z nas dostępował innej łaski od Pana, co pozwala nam na realizację swojej drogi do zbawienia w różnych stanach. Nie twierdzi on, że tylko jedyna droga jest do zbawienia, ale ta którą Pan pobłogosławi. W dalszej części swojej rozprawy święty Klemens staje wręcz w obronę małżeństwa. Przeciwko tym co uważali, iż małżeństwo jest im niepotrzebne i tym co wprost uważali małżeństwo za czyny nierządu.
W odpowiedzi św. Klemens sprowadza sądy heretyków do paradoksu, „jeśli małżeństwo jest czymś nieczystym, to oni sami są też nieczyści. Utrzymują,
że wspólnota małżeńska jest czymś nieczystym, a sami wszak swój byt wzięli
z tej wspólnoty – jakże więc mogą sami nie czuć się splamieni” .
Klemens podaje liczne przykłady z Pisma Świętego na to, że tacy ludzie żyją
w wielkim błędzie i błędnie interpretują słowa Jezusa.
Porusza on również tematy odpowiedzialnego rodzicielstwa, w którym powinien przejawiać się głęboki szacunek męża dla żony. Aby potomstwo, które będzie płodzone nie z zaspokojenia swojej żądzy, co raczej z roztropnego rozumowania .
Jeszcze wielu w tamtym okresie próbowało udzielać rad odnośnie życia małżeńskiego, lecz nie zawsze im się to udawało. Gdyż bardziej była to krytyka jednego lub drugiego stanu, niż porada pełna miłości i ciepła. Dlatego też „nauka Klemensa w tym zakresie zasługuje również na uwagę z tego względu, że jest on pierwszym po świętym Pawle autorem ortodoksyjnym, który szczegółowo zajął się problemami małżeństwa i rodziny” .
• Kształtowanie się sakramentu małżeństwa
„Tajemnica to wielka, ale ja odnoszę to do Chrystusa i Kościoła” (Ef 2, 32). Właśnie w tych słowach z Pisma Świętego autor dostrzega bardzo wielką rangę małżeństwa chrześcijańskiego. Zauważa on całkiem inne płaszczyzny
niż widziane było to w judaizmie czy w tradycji rzymskiej. W tych słowach ojciec prawosławia widzi możliwość, którą otrzymali małżonkowie na przemianę swojego „tak” w rzeczywistość Królestwa Bożego .
Jak wiemy z innych źródeł, Kościół prawosławny uważa, że małżeństwo ma rangę sakramentu, w którym łączą się dwie płaszczyzny: stworzenia
i zbawienia . Jednak nie samo z siebie małżeństwo posiadało tak wysoką rangę sakramentalności, lecz dokonał tego Chrystus. Udoskonalił naturę małżonków, wzmocnił więź między nimi tak, aby stało się ono nierozerwalnym
i uświęcającym małżonków. Jednak nie należy uważać, że jest to sakrament nowy w chrześcijaństwie. Małżeństwo istniało od początku od stworzenia pierwszych ludzi. „Małżeństwo zostało dowartościowane jako sakrament. Stąd kapłan tylko asystuje. Tutaj każdy z partnerów staje się obrazem Bożej miłości i wierności w stosunku do człowieka” .
„Małżeństwo jest sakramentem szczególnym, gdyż jest bardziej ugodą, umową, przymierzem między kobieta i mężczyzną, co jednak z woli Chrystusa jest skutecznym znakiem dobra nadprzyrodzonego, udzielanego małżonkom przez Boga, a także znakiem niezniszczalnej miłości Chrystusa i Jego Kościoła” .
Jak pisze Meyendorff, każdy z nas zostaje umieszczony przez Boga
w określonych warunkach społecznych, materialnych czy innych. Każdy z nas jest również powołany do tego, aby dbać za świat, który został nam dany
w posiadanie. Tak więc nie można ograniczać się tylko do dochodzenia
do zbawienia poza małżeństwem. Jest to bowiem wynikiem niezrozumienia nauki Chrystusa i błędnej jej interpretacji. Jednak zauważa on, że prawdziwe chrześcijaństwo nigdy nie wymagało tego od swoich wyznawców. Wręcz przeciwnie, nawet mnisi w sposób szczególny, ale „służyli światu i wypełniali swoje powołanie poprzez co zbliżali się do Boga” . Dlatego również powołanie człowieka do małżeństwa jest jego urzeczywistnieniem „obrazu i podobieństwa Bożego” . To również w małżeństwie dokonuje się spotkanie człowieka z osobą Boga. To w Bogu – jak pisze autor – człowiek może odnaleźć najwyższą formę Dobroci, Piękna i Miłości. Między innymi tym właśnie różni się wizja związku małżeńskiego chrześcijan od wizji innych grup nie związanych z tą religią.
W tradycji chrześcijańskiej człowiek do Boga może się zwrócić, może usłyszeć Jego głos i doświadczyć Jego miłości. Bowiem „dla chrześcijanina Bóg nie jest ideą do zrozumienia, ale osobą, z którą ma się spotkać” . „Ja jestem
w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was” (J 14, 20). Jak dalej kontynuuje autor
to poprzez chrzest i Eucharystię Świętom, człowiek ma szansę aby stać się bardziej sobą. Staje się on „Jednym Ciałem” z Chrystusem.
„Na krzyżu Chrystus umierał z miłości dla ludzi. Małżeństwo w tej miłości uczestniczy i tę miłość Chrystusa do kościoła w widzialny sposób przedstawia. Dlatego małżonkowie mogą i powinni wszystkie swoje trudy i radości łączyć
z Chrystusem, przez co zyskują one szczególną wartość dla zbawienia świata” .
Jak uważa ojciec John Meyendorff, gdy św. Paweł nazywa małżeństwo misterium lub sakramentem to ma on na myśli nie tylko małżeństwo, w którym człowiek będzie zaspokajał swoje egzystencjalne potrzeby, będące wynikiem jego ziemskiej natury. Lecz będzie on dążył również do urzeczywistniania bardziej głębszego i wznioślejszego celu, jakim jest wkraczanie w Królestwo życia wiecznego .
Zgodnie z poglądami ojca Johna człowiek może się rozwijać na ziemi, może korzystać z dóbr materialnych, intelektualnych, lecz jego egzystencja jest bardzo drastycznie ograniczona czasem, który tutaj na ziemi na pewno dobiegnie kresu. Zatem ważniejszym celem powinno być zdobywanie Królestwa Bożego, które może i dokonuje się w małżeństwie. Dzieje się tak między innymi dlatego,
że niesie ono godność i łaskę sakramentalną, ponieważ „sakrament jest znakiem łaski – to znakiem skutecznym” . To dzięki sakramentalności małżeństwa może dokonywać się wchodzenie dwojga ludzi do Królestwa Chrystusa już tutaj
na ziemi .
„Mąż staje się jedną istotą, jednym „ciałem” ze swoją żoną, tak jak Syn Boży przestał być jedynie sobą, tj. Bogiem i stał się również człowiekiem,
aby wspólnota Jego ludu mogła także stać się Jego Ciałem” . Widzimy rangę, jaką autor dostrzega w małżeństwie, porównując go w ten sposób do Chrystusa
i Kościoła. Dlatego właśnie tak często porównania męża do Chrystusa, a żony
do Kościoła możemy znaleźć na kartach Pisma Świętego. Jednak małżeństwo nie na zasadzie jakiegoś „suchego” prawa posiada tak wielką wagę, ale wyłącznie dlatego, że jest sakramentem świętym i wprowadza człowieka w coś więcej
niż tylko zwykłą ludzką miłość. Sakrament małżeństwa wprowadza dwoje ludzi w wieczną radość i wieczną miłość .
W rozumieniu autora, małżeństwo jako sakrament może wydawać
się, że koliduje z jego uczestnikami, którzy są upadający i grzeszni. Dla ludzi wydaje się to być rzeczywistość wręcz nieosiągalna, aby małżeństwo niosło
za sobą tak wielką łaskę. Jednak, jak kontynuuje Meyendorff, czym innym jest „sakrament”, a całkiem czymś odmiennym „ideał”. „Sakrament – jak przedłuża prawosławny teolog – jest doświadczeniem, w które człowiek nie angażuje
się sam, lecz działa we wspólnocie z Bogiem – dlatego też przedłuża autor – sakrament jest „przejściem” do prawdziwego życia, jest drogą do zbawienia człowieka. Stanowi otwarte drzwi do prawdziwego, niezafałszowanego człowieczeństwa” .
Jednak wiemy, że takie podejście do małżeństwa nie jest możliwe,
gdy rozumuje się i podchodzi do niego rozpatrując go tylko w kategoriach ludzkiego myślenia. Wiemy, że jest to ogromna łaska, którą Bóg wylewa
na dwoje ludzi i na ich związek, błogosławiąc ich wolną wolę wstąpienia
na nową drogę wspólnego życia. Z tego też wynika, że sakrament małżeństwa nie może być postrzegany jak coś magicznego. W nim Duch Święty działa
w sposób wyzwalający, a nie zniewalający, co pozwala człowiekowi uwolnić
się od ograniczeń grzeszności. Dlatego też za pomocą Ducha Świętego wszystko,
co dotąd było dla dwojga ludzi niemożliwe, dla małżonków staje się wykonalne, jeśli tylko zdecydują się oni w sposób wolny przyjąć ten Dar Boga, jakim jest łaska płynąca z sakramentu małżeństwa . „Z tego powodu każdy, kto przyjmuje sakrament nie może ograniczyć się do ich strony zewnętrznej, lecz musi ujrzeć duchowo Boskość ukrytą wewnątrz sakramentu” .
W kolejnych wywodach prawosławnego teologa można zauważyć, że: błędy, nieporozumienia czy grzech przeciwko Bogu są możliwe i będą występowały tak długo, jak długo człowiek będzie żył w odniesieniu do rzeczywistości „upadłego świata” . Dlatego też – pisze dalej – „Kościół rozumie to bardzo dobrze i z tego względu „misterium” Królestwa objawione w małżeństwie nie ogranicza się
w praktyce prawosławnej do zbioru przepisów prawnych” .
Reasumując, ojciec Meyendorff widzi, że w Kościele prawosławnym jest
coś więcej niż tylko prawo, a tym czymś jest to, co pochodzi od Boga, właśnie dla niego tym czymś jest łaska zsyłana na małżeństwo. Wyjaśnia on również,
że wyrozumiałość dla ludzkiej słabości, co ma miejsce podczas powtórnego błogosławienia małżeństw wdowców czy rozwiedzionych, nie mogłaby mieć miejsca gdyby nie została, absolutnie, uznana nauka Nowego Testamentu odnośnie małżeństwa w znaczeniu sakramentu. „Poprzez sakramenty zepsuty człowiek, pochodzący z zepsutego korzenia Adama, jednoczy się z nowym korzeniem, to znaczy z Chrystusem oraz uczestniczy w niezniszczalności i Boskim życiu” .
1.3 Relacje małżeństwa do Eucharystii
Jak ujmowałem to powyżej Kościół pierwotny pojmował sakrament małżeństwa jako radość Królestwa Bożego. Kontynuując myśl autora, gdzie zastanawia się on, jak wyjaśnić fakt, że Kościół nie sprawował żadnej osobliwej formy, co do zawierania związku małżeńskiego? Co ważniejsze – jak pisze autor – „uznawał za normalne związki zawarte zgodnie z prawami świeckiego społeczeństwa” . Wyjaśnia on poniżej, to owa różnica pomiędzy zawieraniem małżeństwa w tradycji chrześcijańskiej i tradycji rzymskiej była następująca: w tej pierwszej było to dwoje chrześcijan, małżeństwo, których automatycznie stawało się sakramentem, natomiast w przypadku drugim konkordat podpisywało dwie strony ateistyczne. Jak czytamy dalej to wcale nie chodziło o to, w jaki sposób dochodziło do zawarcia małżeństwa czy podpisania „umowy”, lecz ważniejsze było to, kto przystępuje do zawarcia związku .
Również wyjaśnienie owej zależności możemy znaleźć w Piśmie Świętym, gdzie, św. Paweł poucza pierwsze gminy chrześcijańskie, że Bóg nie zamieszkuje w budowlach wznoszonych przez ludzi tak jak rozumieli to poganie, ale Duch Jego przebywa w sercach, tych którzy go wyznają. Dlatego też „kiedy w małżeństwie kobieta i mężczyzna stają się „jednym ciałem”, a zarazem są członkami Ciała Chrystusa, to ich związek przypieczętowuje Duch Święty żyjący w każdym z nich” . „Eucharystia właśnie – jak zauważa autor – czyni ich członkami Ciała Chrystusa” .
Już w Kościele pierwotnym możemy zauważyć związek pomiędzy Liturgią
i Małżeństwem. Bowiem sakramenty, które przyjmujemy w naszej wierze były sprawowane w łączności z Chrztem i Eucharystią. Po modlitwie podczas Świętej Liturgii młodzi przystępowali do wspólnego kielicha . Jak dalej zaznacza Hrycuniak „św. Jan Chryzostom akcentuje bardzo mocno znaczenie św. Liturgii w życiu chrześcijanina stwierdzając: iż wielkim jest szczęściem, jeżeli małżeństwo potwierdzone zostaje przez Eucharystię i błogosławieństwo” .
Taki związek pomiędzy Eucharystią i małżeństwem możemy zauważyć przede wszystkim w początkowym etapie ziemskiej działalności Chrystusa. Bowiem w Kanie Galilejskiej Jezus podkreślił znaczenie i rangę jaką nadaje małżeństwu (J 2, 1-11). Gdzie analogicznie „jak woda przemieniona została w wino, także i życie małżonka grzesznika może być przemienione obecnością Chrystusa w nowe stworzenie Królestwa Bożego” . Owe czytanie z Pisma Świętego zostało włączone do współczesnego rytu małżeństwa, którym bardziej szczegółowo zajmę się w kolejnych rozdziałach niniejszej pracy magisterskiej. Niewątpliwie jest to jeden z wielu tekstów ewangelisty Jana, który oddaje nam rzeczywistość przemiany wody w wino, co możemy przenieść w sposób analogiczny na przemianę związku dwojga grzesznych ludzi w nową rzeczywistość Królestwa, dzięki obecności w nim Jezusa Chrystusa.
Idąc dalej w rozważaniach na temat małżeństwa za Johnem Meyendorffem już wczesnochrześcijańscy pisarze uważali, że to właśnie Eucharystia nadaje chrześcijańskiemu małżeństwu sakramentalnego wymiaru. Już Tertulian żyjący w II wieku zauważa, że małżeństwo jest ustalone przez Kościół, lecz jednak dopiero w Eucharystii poprzez ofiarę jest wyniesione do większej godności, jest zapisane w niebie i pobłogosławione .
Również gdy spojrzymy na zawieranie małżeństwa od strony praktycznej
w pierwszych wiekach, to odnajdziemy tam pewną logikę i sens następujących po sobie elementów. Bowiem podczas niedzielnej liturgii dwoje ludzi otrzymywało błogosławieństwo biskupa dla swojego, wcześniej wyrażonego świeckiego „tak”. To właśnie podczas Ofiary Pańskiej dostępowali oni i ich związek wyniesienia do godności sakramentu. To wtedy ich świeckie „tak” zostało zapisane w niebie. „Sakrament zbawienia – jak pisze autor – wiąże się z osobistym zaangażowaniem człowieka, poza tym również wszystkie inne sakramenty mają swoje dopełnienie i pełny wymiar w łączności z Eucharystią” .
Również w odniesieniu do przepisów prawnych związanych z małżeństwami mieszanymi czy zawieranymi powtórnie, to po ich głębszym zanalizowaniu możemy wywnioskować, że skutkiem tego, iż są one zawierane poza Eucharystią było to, że nie są one w pełni sakramentalne, nawet jeśli sprawowane były zgodnie z obowiązującym prawem. Jednak tym problemem zajmę się w kolejnych rozdziałach poświęconych prawu małżeńskiemu.
Jak pisze John Meyendorff „wiele zamieszania i nieporozumień związanych
z naszą współczesną praktyką prawosławną odnośnie do małżeństwa można
by łatwo usunąć pod warunkiem, że przywrócona zostanie pierwotna więź pomiędzy małżeństwem i Eucharystią” . Jednak można wywnioskować, że autor uważa iż bardziej Kościół prawosławny zachował ową jedność, przynajmniej teoretycznie, niż ma to miejsce w Kościele zachodnim, gdzie kapłan jest tylko świadkiem małżeństwa, czego podstawą na zachodzie był „rzymski legalizm” .
Takie pojęcie, iż małżeństwo jest nierozerwalne dopóki żyją obie strony owego „konkordatu”, jak widzi ojciec Meyendorff jest jednym, jeśli nawet
nie jedynym, podstawowym wkładem chrześcijaństwa do zachodniego rozumowania na temat małżeństwa .
Dlatego też prawosławny uczony zauważa, iż w rozumowaniu zachodnich teologów małżeństwo dotyczy tylko ziemskiego wymiaru i nie jest ono godne, aby wprowadzić go do wieczności z tymi, którzy w nim trwali za życia. A zatem – zastanawia się autor, czy takie pojmowanie małżeństwa w ogóle można uważać za sakrament.
Przyjmując kapłana jako świadka małżeństwa i jednocześnie jako szafarza
tak jak przyjmuje się, że jest on szafarzem Eucharystii, Kościół prawosławny
na zasadzie analogii przyjmuje, iż małżeństwo jest wiecznym misterium, gdzie nie mają miejsca żadne granice pomiędzy niebem i ziemią. I co za tym idzie, gdzie nie ma żadnych przeciwwskazań co do tego, aby uznać, że decyzja podjęta na ziemi nie miałaby obowiązywać w niebie po śmierci i posiadać wymiar wieczny .
Najnowsze komentarze