Zaznacz stronę

Ks. Arkadiusz Trochanowski
Bogactwo duchowe chrześcijańskiego Wschodu

§ 1. Doświadczenie wiary

1.1. Odmienność Wschodu

Jan Paweł II pisze w SA, że na grunt słowiański święci Cyryl i Metody zaszczepili także teologię grecką oraz całe bogactwo chrześcijańskiego Wschodu. Analizę tego bogactwa z wyszczególnieniem charakterystycznych elementów teologii greckiej dokonuje nasz Autor w Liście apostolskim „ Orientale Lumen ”: „na Wschodzie i na Zachodzie do badań nad prawdą objawioną stosowano odmienne metody i podejścia w celu poznania i wyznawania prawd Bożych. Stąd nic dziwnego, że niektóre aspekty objawionych tajemnic czasem znajdują stosowniejsze ujęcie i lepsze naświetlenie u jednych niż u drugich, tak że trzeba powiedzieć, iż te odmienne sformułowania teologiczne nierzadko raczej się wzajemnie uzupełniają, niż przeciwstawiają”. Jan Paweł II pisze, że podejmując zagadnienie dziedzictwa chrześcjańskiego Wschodu „nie zamierza opisywać go, ani interpretować”. Pragnie w ten sposób wyrazić, że Kościoły Wschodu są także „żywymi wyrazicielami skarbu tradycji, którą przechowują”. Przede wszystkim wynika to z tego, że Jan Paweł II dostrzega w tej tradycji „elementy niezwykle istotne dla pełniejszego i bardziej całościowego zrozumienia doświadczenia chrześcijańskiego, a zatem dla uzyskania bardziej wyczerpującej chrześcijańskiej odpowiedzi na oczekiwania dzisiejszego człowieka”. Bo Wschód chrześcijański odgrywa bowiem rolę wyjątkową i uprzywilejowaną, ponieważ stanowił „pierwotne środowisko rodzącego się kościoła”.

Ponadto według Papieża-Słowianina chrześcijańska tradycja wschodnia wiąże sie z pewnym sposobem przyjmowania, rozumienia i przeżywania wiary w Pana Jezusa. W tym sensie jest ona bardzo bliska chrześcijańskiej tradycji Zachodu, która rodzi się z tej samej wiary i nią się karmi. Różni się jednak od niej w zadziwiający i upragniony sposób, gdyż „chrześcijanin Wschodu ma własny styl odczuwania i rozumienia, a zatem również oryginalny sposób przeżywania swej więzi ze Zbawicielem.” To, co zasługuje na szczególną uwagę w przeżwaniu wiary, to postawa adoracji, którą przyjmują te Kościoły. Dlatego też koncentrując się na tej postawie nasz Autor nie omawia szczegółowo problemów teologicznych, które pojawiły się na przestrzeni wieków i poróżniły między sobą Kościoły Wschodu i Zachodu. Adorując bogactwo Wschodu nasz Autor, zwraca uwagę na to, że „chrześcijański Wschód od samych początków jawi się jako wewnętrznie zróżnicowany, zdolny przyjąć charakterystyczne rysy każdej poszczególnej kultury i zachowujący najwyższy szaczunek dla każdej wspólnoty lokalnej”. Tradycja wschodnia, oparta także na charakterze chrystocentrycznym, przypisuje szczególną rolę Duchowi Świętemu. Tutaj możemy dla porównania pokazać, że Kościół katolicki opiera się głównie na charakterze chrystocentrycznym, który koncentruje się na realizacji zasady jedności czy wręcz uniformizacji. Ta jedność, czego przykładem jest tradycja wschodnia, może być realizowana także w różnorodności i nie stanowi to żadnego błędu teologicznego. Umiejętność akceptacji każdej nowej kultury i włączenie jej do głoszonej ewangelii są szczególnym wyróżnieniem chrześcijanskiego Wschodu. Wnikając w bogactwo Wschodu Jan Paweł II zauważa, że: „istnieją pewne rysy tradycji duchowej i teologicznej, wspólne różnym Kościołom Wschodu, które wskazują na ich odmienną wrażliwość w porównaniu z formami przyjętymi na ziemiach Zachodu”.

Jan Paweł II powołując się na Sobór Watykański II stwierdza, że powszechnie również wiadomo z jakim przywiązaniem chrześcijanie wschodni sprawują liturgiczne obrzędy, przede wszystkim „obrzęd eucharystyczny, źródło życia Kościoła i zadatek przyszłej chwały; przez niego wierni złączeni z biskupem mają dostęp do Ojca przez Syna, Słowo Wcielone, umęczone i uwielbione, oraz w szczodrobliwości Ducha Świętego, dostepują zjednoczenia z Przenajświętszą Trójcą, stawszy się uczestnikami Bożej natury (por. 2 P 1,4).” Jan Paweł II nazywa Eucharystię źródłem życia Kościoła. Zauważa tym samym, że liturgia jest głównym elementem kształtującym duchowość wiernych. Jawi się ona jako ukoronowanie wszystkich sakramentów. Ponadto poprzez swoje gromadzenie (złączenie, zjednoczenie) w jedno staje się Ona najtrafniejszym symbolem Kościoła. Jej znaczenie w formacji było tak wielkie, że z początku nie powstawały nabożeństwa paraliturgiczne. Udział w Liturgii i pozostawanie w komnii z tajemnicą Trójcy Przenajświętszej stawało się podstawą uczestnictwa w Bożej naturze. Jak zaznacza dalej Jan Paweł II chociaż Wschód uwypukla silnie realizm trynitarny i jego konsekwencje w życiu sakramentalnym, zarazem łączy wiarę w jedność natury Bożej z niepoznawalnością Bożej istoty. Stąd celem wschodniego chrześcijanina, jest uczestnictwo w Bożej naturze. To z kolei odsłania nam koncepcję zbawienia charakterystyczną dla myśli wschodniej, w której na plan pierwszy wysuwa się monarchia Ojca. Oznacza to, że przebóstwienie zaczyna się już tutaj na ziemi, stworzenie zostaje przemienione, a Królestwo Boże zapoczątkowane.

Elementem, który jest wielką zdobyczą teologii wschodniej, jest myśl wyrażona przez św. Ireneusza, a rozwinięta przez Ojców kapadockich: „Bóg stał się Synem Człowieczym, aby człowiek stał się Synem Bożym.” Dzięki temu Chrystus wchodzi w komunię z człowiekiem. Analogią Wcielenia staje się przebóstwienie człowieka. To powoduje, że Chrystus wchodzi w każdą duszę ludzką, wskazując drogę do duchowego odrodzenia. Ta teologia przebóstwienia stała u podstaw misji św. Cyryla i Metodego. Jak stwierdza Jan Paweł II: „chrześcijańska koncepcja człowieka, obrazu Bożego, według tak ukochanej przez Cyryla i Metodego i pogłębionej przez św. Augustyna teologii greckiej – jest korzeniem Europy i do niej trzeba się odwoływać z miłością i dobrą wolą, aby przynieść pokój i pogodę ducha nowej epoce: tylko w ten sposób można odkryć ludzki sens historii, która w istocie jest historią zbawienia”. W ukazaniu bliskości Boga i człowieka jawi się tym samym godność człowieka. Została ona jednak utracona z powodu grzechu pierworodnego. Dopiero Chrystus Odkupiciel, Drugi Adam, dał nam możliwość odzyskania pierwotnej godności i zaszczytu bycia synami Bożymi. Dążność do odnowienia tej godności i trwania w niej powinno być, zdaniem św. Cyryla, właściwym zadaniem chrześcijanina. Dla Konstantyna każdy człowiek jest potomkiem Adama powołanym przez Chrystusa, Drugiego Adama, aby zdążał do pierwszej godności i odnajdywał podobieństwo i obraz Boży w sobie, korzystając z Jego odkupicielskiej łaski.

1.2. Monastycyzm

To, co stanowi także o wielkości bogactwa chrześcijańskiego Wschodu, według Jana Pawła II, to bogate tradycje życia wewnętrznego, które w szczególny sposób wyraża zjawisko życia mniszego. Tam przecież już od chlubnych czasów Ojców świętych kwitła duchowość monastyczna, która przeniknęła potem na tereny zachodnie. Na Wschodzie monastycyzm zachował wielką jedność, nie zaznając, tak jak w przypadku Zachodu, tworzenia się wielorakich form życia apostolskiego. Różne formy życia monastycznego, od ścisłego cenobityzmu, tak jak go pojmowali Pachomiusz czy Bazyli, do najbardziej rygorystycznego eremityzmu, praktykowanego na przykład przez Antoniego czy Makarego Egipskiego, odpowiadają raczej różnym etapom drogi duchowej, a nie różnym wyborom stanu życia. Ponadto monastycyzm nie był pojmowany na Wschodzie jedynie jako odrębny stan, właściwy jednej kategorii chrześcijan, ale zwłaszcza jako punkt odniesienia dla wszystkich ochrzczonych, według miary darów udzielonych przez Pana, jawiąc się jako emblematyczna synteza chrześcijaństwa. To pozwala nam zauważyć, że monastycyzm na przestrzeni wieków wywierał wpływ na duchowość kapłanów i ludzi świeckich. Autor Orientale Lumen widzi zatem w monastycyzmie drogę uświęcania dla wszystkich chrześcijan.

Pobożność monastyczna jako główny wyraz duchowości prawosławnej była przez długie wieki na Wschodzie ideałem doskonałości chrześcijańskiej. Stąd liturgia monastyczna stanowiła również wzór dla liturgii sprawowanej w cerkwiach parafialnych, a nawet dla praktyki odmawiania godzin kanonicznych w rodzinach. Dlatego też, według Jana Pawła II monaster jest miejscem profetycznym, w którym stworzenie staje się chwałą Boga, a przykazanie miłości konkretnie przeżywanej staje się ideałem współżycia między ludźmi, oraz gdzie człowiek bez trudności i przeszkód szuka Boga, stając się odniesieniem dla innych, nosząc w swym sercu i pomagając im w poszukiwaniu Boga”. Dlatego też: „kiedy Bóg powołuje do oddania się jemu w sposób całkowity, tak jak w przypadku życia monastycznego, człowiek może osiągnąć najwyższy stopień tego, co wrażliwość, kultura i duchowość są w stanie wyrazić”.

Wyróżniając monastycyzm Papież-Słowianin swoją uwagę kieruje także w stronę wspaniałego świadectwa mniszek na chrześcijańskim Wschodzie. Czyni to z myślą, aby dowartościować pierwiastek kobiecy w kościele, przełamując tym samym mentalność epoki: w czasie niedawnych prześladowań, przede wszystkim w krajach Europy Wschodniej, kiedy liczne monastery męskie zostały przemocą zamknięte, monastycyzm żeński utrzymywał płonącą pochodnię życia mniszego.” Charyzmat mniszki wraz z jej specyficznymi cechami jest widzialnym znakiem macierzyńskości Boga, do której często odwołuje się Pismo Święte. Podsumowując to stwierdzamy za Janem Pawłem II, że: „monastycyzm stanowił zawsze samo serce Kościołów Wschodnich: pierwsi mnisi chrześcijańscy pojawili się na Wschodzie, a życie monastyczne było integralną częścią wschodniego lumen , przekazanego na Zachód przez wielkich Ojców nie podzielonego Kościoła”. W ten sposób nasz Autor wskazuje, że to wschodnia duchowość dała początek łacińskiej koncepcji życia zakonnego. Ona także była niejednokrotnie miejscem odnajdywania nowych sił dla łacińskiego życia zakonnego. Jan Paweł II zaznacza, że: „monastycyzm objawia w sposób szczególny, że życie osadzone jest między dwoma biegunami: Słowem Bożym i Eucharystią.” Wynika z tego, że monastycyzm staje się osobistą odpowiedzią na indywidualne powołanie. Ponadto jest ono wydarzeniem kościelnym i wspólnotowym. To Słowo Boże jest także punktem wyjścia dla mnicha. Kiedy Słowo dociera do człowieka, rodzi się posłuszeństwo, to znaczy także słuchanie, które zmienia życie. Pozbawienie go tego chleba, powoduje, że: „jest jakby umarły i nie ma już nic do przekazania braciom, ponieważ Słowo jest Chrystusem, do którego mnich, zgodnie ze swoim powołaniem, ma się upodabniać”. Zagłebiając się w przeżywanie swojej wiary, Jan Paweł II zauważa, że: „kontynuacją Słowa przeczytanego jest przebogata hymnografia liturgiczna”. Ta hymnografia jest chlubą wszystkich Kościołów chrześcijańskiego Wschodu. Autor OL uważa także, że: „hymny te są w znacznej mierze pięknymi parafrazami tekstu biblijnego, które dzięki doświadczeniu jednostki i wspólnoty zostały przetworzone i nabrały osobistego doświadczenia”.

Wsłuchiwanie się w Słowo ma prowadzić do przyjęcia Eucharystii. To ono stoi u szczytu tego modlitewnego doświadczenia. Eucharystia staje się drugim biegunem nieodłącznie związanym ze Słowem: „Eucharystia to miejsce, w którym Słowo staje sie Ciałem i Krwią, jako niebiańskie doświadczenie, w którym Słowo staje się nowym wydarzeniem”. Papież-Słowianin zanacza dalej, że: „w Eucharystii objawia się w całej swojej głębi natura Kościoła, wspólnoty zwołanej na zgromadzenie, by sławić dar Tego, który jest ofiarnikiem i ofiarą: uczestnicząc w Świętych tajemnicach, stają się oni <<krewnymi>> Chrystusa, antycypując doświadczenie przebóstwienia poprzez nierozłączną więź, jaka łączy w Chrystusie Bóstwo i człowieczeństwo”. Jan Paweł II dodaje, że: „Eucharystia jest jednak również tym, co antycypuje przynależność ludzi i rzeczy do niebieskiego Jeruzalem”. Zauważamy, że Eucharystia odkrywa przed nami swoja naturą eschatologiczną. To oczekiwanie jako żywy znak mnich kontynuuje w liturgii. W ten sposób jak stwierdza nasz Autor doprowadza on „do pełni wezwanie Kościoła, Oblubienicy, która błaga o powrót Oblubieńca w <<marana tha>> stale powtarzanym nie tylko słowami, ale całym życiem”.

Jan Paweł II podkreśla dalej, że w doświadczeniu liturgicznym Chrystus Pan jest światłością, która oświeca drogę i objawia przejrzystość kosmosu, podobnie jak w Piśmie Św. To właśnie w Chrystusie wszystkie wydarzenia przeszłości odnajdują swój sens i pełnię. Dzięki temu stworzenie okazuje się tym czym jest, czyli zbiorem znaków, które tylko w liturgii znajdują swoje spełnienie i ostateczne przeznaczenie. Liturgia -twierdzi – jest niebem na ziemi i poprzez nią Słowo, które przyjęło ciało przenika materię swą zbawczą mocą, która objawia się w pełni w sakramentach: w ten sposób stworzenie przekazuje każdemu moc udzieloną mu przez Chrystusa. Tak właśnie Pan, zanurzony w Jordanie, udziela wodom mocy, by mogły służyć do odradzającego obmycia w Chrzcie”. Jan Paweł II w OL stwierdza, że: „modlitwa liturgiczna na Wschodzie wykazuje wielką zdolność do ogarnięcia całej osoby ludzkiej: tajemnica jest wysławiana ze wzgledu na wzniosłość swej treści, ale również z gorącym uczuciem, które wzbudza w sercu zbawionej ludzkości. W liturgii także ciało jest wezwane do oddawania czci, a piękno, które na Wschodzie jest jednym z najwspanialszych sposobów wyrażania Boskiej harmonii i wzorcem przemienionej ludzkości, ujawnia się wszędzie: w kształtach świątyni, dźwiękach, kolorach, światłach, zapachach.” Modlitwa liturgiczna na Wschodzie wyraża się także w przedłużonej celebracji nabożeństwa i powtarzających się wezwaniach. To wszystko ma pomóc w stopniowym utożsamianiu się całej osoby ze sprawowanym misterium. To misterium staje się już w ten sposób uczestnictwem w Liturgii niebiańskiej, zadatkiem ostatecznego stanu szczęśliwości. Modlitwa liturgiczna na Wschodzie według Jana Pawła II stanowi: „dowartościowanie osoby, obejmujące jej elementy racjonalne i uczuciowe, w <<ekstazie>> i immanencji”. To podkreślenie godności osoby ludzkiej, które dokonuje się w liturgii stanowi „wspaniałą szkołę rozumienia sensu rzeczywistości stworzonej: nie są one ani absolutem, ani siedliskiem grzechu i niegodziwości”.

Liturgia jest jednocześnie wyzwaniem wobec współczesnego świata, a szczególnie wieku dwudziestego, który obfitował w godzenie i uśmiercanie godności osoby ludzkiej. To właśnie „w liturgii rzeczy objawiają swą własną naturę daru, który Stwórca ofiaruje ludzkości: <<A Bóg widział, że wszystko, co uczynił było bardzo dobre>> (Por. Rdz 1,31).” Zatem jak stwierdza nasz Autor „choć wszystko to naznaczone jest dramatem grzechu, który obciąża materię i zmniejsza jej przejrzystość, to jednak zostaje ona odkupiona we Wcieleniu i staje sie w pełni teoforyczna, czyli zdolna do wprowadzenia nas w relację z Ojcem: ta właściwość w najwyższym stopniu ujawnia się w świętych tajemnicach, w Sakramentach Kościoła”.

Ta przejrzystość teologii wschodniej w odczytywaniu godności osoby ludzkiej pozwala na stwierdzenie, że: „cielesność zostaje w pełni dowartościowana w fakcie liturgicznym, gdzie ludzkie ciało ukazuje swą wewnętrzną naturę świątyni Ducha i jednoczy się z Panem Jezusem, który również przyjął ciało dla zbawienia świata”. Jak zauważa nasz Autor: „nie oznacza to absolutnego gloryfikowania wszystkiego, co fizyczne, bo dobrze wiemy, jaki nieporządek wniósł grzech w harmonię ludzkiej istoty”. W ten sposób „liturgia ukazuje, że ciało, uczestnicząc w tajemnicy Krzyża, zmierza ku przemienieniu, ku pneumatyzacji: na górze Tabor Chrystus ukazał je w pełnym blasku – takie, jakim ma się znowu stać zgodnie z wolą Ojca”. Również rzeczywistość kosmiczna zostaje powołana do dziękczynienia, bo „cały kosmos jest wezwany do odnowy w Chrystusie Panu”.

Podsumowując to Jan Paweł II zauważa, że liturgia w tradycji wschodniej wyraża wyważoną i piękną naukę o godności, poszanowaniu i celu stworzenia, a w szczególności ciała ludzkiego. To wszystko może urzeczywistniać się dzięki odrzuceniu dualizmu i wszelkiego kultu przyjemności jako samoistnego celu. Dzięki temu: „ciało staje się miejscem oświeconym przez łaskę, a tym samym rzeczywistością w pełni ludzką”. Ponadto wg naszego Autora: „liturgia wskazuje drogę do równowagi właściwej dla nowego człowieka i zachęca do poszanowania eucharystycznego potencjału świata stworzonego: jest on przeznaczony do tego, by być wywyższony w Eucharystii Pana, w Jego tajemnicy Paschy obecnej w ofierze ołtarza”. Liturgia staje się zatem drogą do szukania autentycznej relacji z samym sobą i kosmosem, tak bardzo często zniekształconej przez egoizm i zachłanność.

Cechą charakterystyczną każdego mnicha jest także ubóstwo. To doświadczenie rodzi sie z ogromu miłosierdzia Bożego. Papież stwierdza, że staje się ono jednocześnie błaganiem „i okrzykiem radości z powodu zbawienia, tym bardziej wspaniałomyślnego, że nie osiągalnego z otchłani ludzkiej nędzy”. Stąd też znaczną część w modlitwie liturgicznej stanowi właśnie błaganie o przebaczenie i uwielbienie Boga. Wypływa ona z tego, że: „chrześcijanin pogrążony jest w zdumieniu wobec tego paradoksu, ostatniego z niekończącej się serii, którą z wdzięcznością wysławia język liturgii: Niezmierzony staje się ograniczony; Dziewica rodzi Syna; poprzez śmierć Ten, który jest życiem, zwycięża na zawsze świerć; na wysokościach niebios ludzkie ciało po prawicy Ojca”.

§ 2. Duchowość Wschodu

2.1. Kontemplacja

Obecnie zajmniemy się zagadnieniami, które wprowadzają nas w wewnętrzne doświadczenie Boga. Pierwszym elementem, według Jana Pawła II, jest kontemplacja: „kontemplacja to właściwe rozeznanie w odkrywaniu samych siebie”. W ten sposób oczom oddanym kontemplacji Chrystus objawia się tak jak kobietom z Jerozolimy, które przyszły, aby kontemplować tajemnicze wydarzenia na Kalwarii. Taka kontemplacja Chrystusa prowadzi nas dalej, do kontemplacji Boga-Człowieka, w ukrytym wnętrzu stworzenia i ludzkiej historii, którą również obejmuje jego stopniowe upodabnianie się do Chrystusowej pełni. „W ten sposób wzrok, przemieniony stopniowo przez obecność Chrystusa uczy się odrywać od tego, co zewnętrzne, od zamentu zmysłów, czyli od wszystkiego, co odbiera człowiekowi ową lekkość, otwierającą go na działanie Ducha. Zdążając tą drogą, człowiek jedna się z Chrystusem przez nieustanny proces nawrócenia: przez świadomość własnego grzechu i oddalenia od Pana, która staje się skruchą serca, symbolem własnego chrztu, zbawienną wodą łez; przez milczenie oraz poszukiwanie i przyjęcie wewnętrznego spokoju, w którym serce uczy się bić w rytmie Ducha, odrzucając wszelką dwulicowość i dwuznaczność.” Gdy człowiek staje się coraz bardziej powściągliwy i rzeczowy, coraz bardziej przejrzysty dla samego siebie, może popaść w pychę i nieustępliwość, jeśli dojdzie do przekonania, że wszystko to jest owocem jego ascetycznych wysiłków.

Aby ustrzec się stwierdzenia, że wszystko jest dziełem człowieka, Wschód zaleca konieczność praktykowania rozeznania duchowego. Jak zaznacza Autor OL: „rozeznanie duchowe połączone z nieustannym oczyszczaniem się uczyni go wówczas pokornym i łagodnym, uświadomi mu, że pojmuje jedynie jakąś cząstkę tej prawdy, która go nasyca, gdyż jest darem Oblubieńca, który sam jeden daje pełnię szczęścia”. W tych słowach nasz Autor odkrywa jeszcze jedną lekcję, jaką Wschód może udzielić każdemu człowiekowi, który szuka sensu życia. Wschód pokazuje jak poznawać siebie i być wolnym, miłowanym przez Jezusa, który powiedział: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię (Mt 11,28). Wschód daje nadzieję, tym którzy szukają wewnętrznego uzdrowienia. Przede wszystkim zauważa „by nie ustawali w poszukiwaniu: bo jeśli intencja jest czysta, a droga uczciwa, to ostatecznie oblicze Ojca da się im rozpoznać, jest bowiem wyryte w głębi ludzkiego serca”. To poszukiwanie Boga nie odbywa się w samotności i nie jest to tyko wysiłek osobisty. Szczególnie ważnym na drodze wewnętrznego uzdrowienia jest utrzymanie kontaktu z ojcem duchownym. Powierzenie się ojcu duchownemu wypływa przede wszystkim z synowskiej ufności. Jan Paweł II uważa, że: „w ojcu duchownym objawia się dobrotliwe, ale wymagające ojcostwo Boga”. Jego obecność nadaje monastycyzmowi wschodniemu niezwykłą elastyczność. Swoim kierownictwem „droga każdego mnicha odznacza się bardzo indywidualnym tempem, rytmem i sposobem poszukiwania Boga”.

Ponadto ojciec duchowny jest osobą, która wprowadza harmonię w życie każdej osoby. To doświadczenie Wschodu „uczy nas w sposób szczególny, że istnieją bracia i siostry, którym Duch Świętych udzielił daru kierownictwa duchowego: są oni cennymi punktami odniesienia, ponieważ patrzą okiem miłości, jakim stale spogląda na nas Bóg”. To poddanie się kierownictwu nie jest ograniczeniem wolności osobistej. Ma ułatwić poszukiwanie Boga. Parafrazując słowa Jana Pawła II kierownictwo duchowe, to nic innego jak wykorzystanie znajomości serca tegoż ojca duchownego. Ta znajomość widziana jest jako charyzmat. Ponadto jest ono pomocą udzielaną z łagodnością i stanowczością w poszukiwaniu drogi do prawdy.

Podkreślenie roli ojca duchownego służy ukazaniu wartości jego miejsca w życiu codziennym chrześcijan. Jest to także ubolewanie, że współczesny świat odrzuca takich ojców. Jak zauważa nasz Autor, świat często odrzuczał ich, ponieważ „wydawali mu się mało wiarygodni, albo ich wzorzec stawał sie już przestarzały i mało pociągający dla dzisiejszej mentalności”. Jednakże świat, który nie chce przyjąć takich ojców, sam z siebie nie potrafi znaleźć nowych ojców. To powoduje, że z tego powodu cierpi lęk i niepewność. Dlatego też brak wzorców czy punktów odniesienia prowadzi świat w otchłań. Papież-Słowianin akcentując zatem rolę ojca duchownego pokazuje jednocześnie, że tylko taka osoba pomoże znaleźć drogę do Królestwa Bożego. Jest to także dowartościowanie osoby takiego ojca, zdawałoby się tak niepopularnego, jak już wcześniej wspomnieliśmy, we współczesnym świecie. Jan Paweł II uważa, że istotnym dla mnicha staje się „stopniowe odrywanie się od tego, co w świecie utrudnia mu jedność z Bogiem”.

Jan Paweł II odnosi to doświadczenie życia wewnętrznego do mnicha, gdyż jak już powiedzieliśmy w pierwszym paragrafie tego rozdziału jest on ideałem życia chrześcijańskiego na Wschodzie. Taka postawa jest potrzebna, gdyż pozwala ujrzeć świat jako odbicie piękna Stwórcy i miłości Odkupiciela. Możemy w ten sposób powiedzieć, że mnich <<opuszcza>> świat aby oddać się kontemplacji piękna, który jest odbiciem Boga-Stworzyciela. W to podziwianie piękna włączona jest modlitwa. Jak uważa nasz Autor „w swej modlitwie wygłasza epiklezę Ducha nad światem”. Pewność,że zostanie wysłuchany rodzi się stąd, że ma świadomość uczestniczenia w modlitwie samego Chrystusa. To z kolei powoduje, że: „rodzi się w nim głęboka miłość do ludzkości”. Według naszego Autora jest to miłość, którą Wschód „często sławi jako przymiot Boga, przyjaciela ludzi, który nie zawahał się ofiarować swego Syna, aby świat został zbawiony”. Pozostając w takiej postawie, jak stwierdza Jan Paweł II: „dane jest niekiedy mnichowi kontemplować ten świat już przemieniony przebóstwiającym działaniem Chrystusa, który umarł i zmartwychwstał”. Pozostawanie w miłości do świata ukazuje nam, że każdy mnich jest człowiekiem komunii. Pozostaje w tej komunii, niezależnie od tego jakikolwiek byłby sposób życia wskazany przez Ducha Świętego.

Jan Paweł II uważa, że „monastycyzm ukazuje nam, że nie ma autentycznego powołania, które by nie rodziło się z Kościoła i dla Kościoła. Świadectwem tego jest doświadczenie wielu mnichów, którzy zamknięci w swoich celach, wyrażają w modlitwie niezwykłe umiłowanie nie tylko osoby ludzkiej, ale każdego stworzenia, błagając nieustannie, aby wszystko zwróciło się ku zbawczemu nurtowi miłości Chrystusowej”. „Ta droga wewnętrznego wyzwolenia przez otwarcie się na bliźniego czyni z mnicha człowieka miłości”. Idąc w ten sposób za przykładem apostoła Pawła, który zaznacza, że miłość jest wypełnieniem prawa (Por. Rz 13,10), „we wschodnich wspólnotach monastycznych zawsze zważano na to, aby zapewnić wyższość miłości w stosunku do wszelkiego prawa”. Kształtowanie w sobie miłości ma prowadzić do służby współbraciom. Ma się to objawiać „w służbie wspólnocie kościelnej, w formach zmieniających się w zależności od czasu i miejsca i obejmujących wszystko: od dzieł społecznych aż po wędrowne głoszenie Słowa”.

W przepowiadaniu Ewangelii podkreślano przede wszystkim takie wartości duchowe jak współczucie, miłosierdzie, prostotę, autentyczność a równocześnie wielką godność osoby ludzkiej. Papież-Słowianin w Liście apostolskim Orientale Lumen bardzo wymownie podkreśla wkład Kościołów Wschodu w dzieło ewangelizacji. Zauważa On, że: „Kościoły Wschodu bardzo ofiarnie spełniały te zadania, poczynając od ewangelizacji, która jest najwznioślejszą posługą, jaką chrześcijanin może oddać bratu, i podejmując następnie liczne inne formy posługi duchowej i materialnej. Można nawet powiedzieć, że monastycyzm był w starożytności – i wielekroć również w późniejszych czasach – uprzywilejowanym narzędziem ewangelizacji narodów.”

2.2. Człowiek a Bóg

Jan Paweł II uważa, że na Wschodzie panuje jedność, jaka istnieje między duchowością a teologią. Chrześcijanin nie szuka tutaj prawd abstrakcyjnych, ile uświadamia sobie że tylko jego Pan jest Prawdą i Życiem, a także jego Drogą (Por. J 14,6). Zauważamy, że w takiej postawie ma wznosić umysł od widzialnego świata do niewidzialnego Boga. Jednocześnie ma stanąć w całej prostocie i z pełnym zaufaniem uznając Boga za jedynego Pana. W ten sposób poznanie i uczestnictwo stają się jedną rzeczywistością. Ta rzeczywistość prowadzi „od osoby do Boga w trzech Osobach poprzez Wcielenie Słowa Bożego”. W tym uznaniu Boga za jedyną prawdę odsłania się jeszcze jeden bardzo chrakterystyczny element dla Wschodu. Jak stwierdza Autor Orientale Lumen „Wschód pomaga nam opisać – z wielkim bogactwem elementów – chrześcijańskie znaczenie osoby ludzkiej.” Według naszego Autora „skupia się ono wokół Wcielenia, z którego czerpie światło samo stworzenie. W Chrystusie, prawdziwym Bogu i prawdziwym człowieku, objawia się pełnia ludzkiego powołania, Słowo przyjęło człowieczeństwo, aby człowiek mógł stać się Bogiem.” Dzięki temu człowiek staje się wielki zarówno w swej duszy, jak i w ciele. Człowiek może w ten sposób zapomnieć o swej małości. Jednocześnie człowiek umacnia swą wolność i panowanie nad całym światem.

Idąc dalej w swoich rozważaniach, Papież zauważa, że: „człowiek, który ciągle doświadcza gorzkiego smaku swojego ograniczenia i grzechu, nie uskarża się ani nie zadręcza, bo wie, że w jego wnętrzu działa moc Boża”. Chrystus przyjął człowieczeństwo bez rozdzielania go od natury Boskiej ani też pomieszania z nią, dzięki czemu człowiek nie jest pozostawiony sam sobie i nie musi wielokrotnie i często nadaremnie próbować niemożliwej wspinaczki do nieba: istnieje bowiem to sanktuarium chwały, którym jest najświętsza Osoba Pana Jezusa, gdzie to co Boskie i to co ludzkie spotyka się w uścisku, który nigdy nie zostanie rozerwany: Słowo stało się ciałem podobnym do nas we wszystkim oprócz grzechu. „Ono napełnia Boskością chore serce ludzkości i udzielając jej Ducha Ojca uzdalnia je, by przez łaskę stało się Bogiem.” To z kolei w człowieku wywołuje wiarę, ufność, skruchę, otuchę, żal za grzechy, refleksję nad sobą. Uwielbiony jest Krzyż oraz rany Jezusa, rana boku, rana serca. Dzięki braterskiej nam naturze Jezus wszedł w każdego człowieka i w cały rodzaj ludzki, stając się konkretnym człowiekiem i zarazem upupełnieniem, udoskonaleniem oraz idealnym spełnieniem człowieczeństwa w ogóle. Człowieczeństwo Jezusa jest podstawą wielkości, godności i nieskończoności każdego człowieka, mężczyzny i kobiety. Niemniej człowieczeństwo nie jest absolutnie celem samo w sobie: jest dla Bóstwa, jest ikoną Słowa Bożego, obrazem Trójcy Świętej”.

To objawienie, które dokonało się w Synu pozwala nam zbliżyć się do tajemnicy Ojca, który jest początkiem jedności przez miłość. Autor Orientale Lumen stwierdza, że: „Trójca Przenajświętsza jawi się zatem jako wspólnota miłości: poznać takiego Boga, znaczy pragnąć gorąco, aby przemawiał on do świata, aby siebie udzielał”. Ta myśl ukazuje nam, że świat, który podlega zmienności i przemijaniu powinien ustąpić miejsca światu nowemu, przemienionemu w Chrystusie zmartwychwstałym. Taka kolej rzeczy wypływa z tego, że „historia zbawienia nie jest niczym innym jak historią miłości Boga do stworzenia, które On umiłował i wybrał, pragnąc, by było <<zgodne z ikoną ikony>> – jak to ujmuje intuicja Ojców wschodnich – czyli ukształtowane na obraz Obrazu, którym jest Syn i doprowadzone do doskonałej jedności przez Uświęciciela, Ducha miłości”. Ta miłość jest nawet wówczas kiedy człowiek grzeszy. Bóg nie opuszcza także wtedy człowieka, ale go szuka i kocha go. To pozwala na ciągłość relacji. Ponadto jest to troska o jedność między Bogiem a człowiekiem, mającej się wyrażać w dalszym istnieniu miłości. Jan Paweł II akcentuje mocno element miłości. Ta miłość pozwala stać się człowiekowi podobnym do Boga. Dzięki temu człowiek staje się przede wszystkim innym stworzeniem. Według naszego Autora miłość do człowieka wyraża się także „w tajemnicy Syna, ukrzyżowanego przez świat, który Go nie poznał, ale wskrzeszonego przez Ojca, jako trwała rękojmia tego, że nikt nie może zabić miłości, bo każdy, kto ma w niej udział jest ogarnięty chwałą Bożą: tego właśnie Człowieka, przemienionego przez miłość oglądali na Taborze; my wszyscy zaś jesteśmy powołani aby być tym człowiekiem.” Człowiek ma być synem w relacji do Boga. Bo jak Ojciec obdarza miłością syna, tak też i Bóg kocha ludzi, aby ich życie promieniowało tą miłością. Jest to także wezwanie, aby każdy stał się człowiekiem miłości.

2.3. Apofatyzm

Kolejną cechą charakterystyczną dla myśli chrześcijańskiego Wschodu jest apofatyzm . Ojcowie wschodni głoszą zawsze, iż nie można pojąć, czym jest Bóg; „można wiedzieć jedynie, że On jest, ponieważ objawił się w dziejach zbawienia jako Ojciec, Syn i Duch Święty”. Stwierdzając dalej nasz Autor zauważa, że: „to poczucie niewysłowionej rzeczywistości Bożej odbija się w sprawowaniu liturgii, w której wszyscy wierni chrześcijańskiego Wschodu bardzo mocno odczuwają sens tajemnicy”. Apofatyzm prowadził do tego, że im bardziej człowiek wzrasta w znajomość Boga tym bardziej pojmuje Go jako tajemnicę niedostępną i nieuchwytną w swej istocie. Tajemnica ta pozostawała jednak ciągle zakryta i przesłonięta milczeniem. To milczenie pojawia się, aby w miejsce Boga nie powstał bożek. Podkreśla się je, aby nie popaść w fałszywe religie, które oddalają od Boga. Dlatego też „jedynie poprzez stopniowe oczyszczenie świadomości komunii człowiek będzie mógł spotkać Boga i w wieczystym zjednoczeniu uświadomić sobie uczestnictwo w tej samej naturze miłości”. Według naszego Autora nie chodzi tutaj o żaden niejasny mistycyzm, „w którym człowiek gubi się w zagadkowej i bezosobowej rzeczywitości”. Jednakże dla chrześcijanina Wschodu Bóg to nie żadna bezosobowa rzeczywistość. Jak pisze Autor Orientale Lumen „chrześcijanie Wschodu zwracają się do Boga jako do Ojca, Syna i Ducha Świętego – żywych osób dyskretnie obecnych, ku którym kierują liturgiczną doksologię – uroczystą i pokorną, majestatyczną i prostą”.

Chociaż jest to zwracanie osobowe, to chrześcijanin Wschodu jest świadomy, że nawiązanie kontaktu z tą rzeczywistością jest możliwe, tylko przez przyjęcie adoracyjnego milczenia. Taka postawa rodzi się z przekonania, że „u szczytu poznania i doświadczenia Boga znajduje się Jego absolutna transcendencja.” To milczenie można osiągnąć „za pośrednictwem modlitewnego przyswojenia sobie Pisma i liturgii, aniżeli poprzez systematyczną medytację”. Przyjęcie postawy milczenia jest skutkiem „akceptacji ograniczoności stworzenia w obliczu nieskończonej transcendencji Boga, który nie przestaje objawiać się jako Bóg-Miłość, Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, w radości Ducha Świętego”. W tej pokornej postawie milczenia nasz Autor dostrzega „postawę modlitwy oraz metodę teologiczną, którą Wschód przedkłada nad inne i nadal proponuje wszystkim wierzącym w Chrystusie”. Podkreślenie tej postawy wynika stąd, że jest ona mocno przeniknięta obecnością adorowanego Boga. Ponadto jest to wskazanie, że taka postawa powinna być udziałem każdego chrześcijanina. Jak stwierdza Jan Paweł II z takiej postawy powinna wiele czerpać „teologia, aby mogła w pełni rozwinąć swój charakter mądrościowy i duchowy; potrzebuje go modlitwa, aby nigdy nie zapominała, że oglądanie Boga oznacza zejście z góry z obliczem tak promieniującym, iż trzeba je przykryć zasłoną (Por. Wj 34,33), i aby nasze zgromadzenia umiały uczynić miejsce dla obecności Boga, unikając wychwalania samych siebie; potrzebuje go kaznodziejstwo, aby uniknąć złudzenia, że wielomówstwo może przybliżyć do doświadczenia Boga; potrzebuje go ludzki wysiłek, aby zrezygnować z zamykania się w walce bez miłości i przebaczenia. Potrzebuje go wreszcie dzisiejszy, ogłuszony hałasem człowiek, który często nie umie milczeć, gdyż boi się spotkać samego siebie, odsłonić się, doświadczyć pustki, która staje się pytaniem o sens. Wszyscy, wierzący i niewierzący, muszą nauczyć się milczenia, które pozwoli Bogu mówić kiedy i jak zechce, a nam rozumieć jego słowo.”

Jan Paweł II podkreśla niewyczerpane bogactwo duchowości Wschodu chrześcijańskiego. Składają się na nie: żywość wiary, duchowość monastyczna i postawa niepojętości Boga i Jego świata.

Podziel się: