Zaznacz stronę

Autor: prof. dr hab. Michał Łesiów

We wrześniu 1939 roku rozpoczął się długi i niezwykle trudny okres okupacji ziem wchodzących w skład międzywojennej Drugiej Rzeczypospolitej. Upadek Państwa Polskiego został spowodowany przez agresję dwóch państw totalitarnych, chwilowo w tym czasie sprzymierzonych – Niemiec hitlerowskich i stalinowskiego Związku Sowieckiego. Klęska wrześniowa była ogromnym szokiem dla obywateli Drugiej Rzeczypospolitej niezależnie od przynależności narodowościowej. Należy bowiem pamiętać o tym, że w okresie Dwudziestolecia Międzywojennego w państwie polskim Polacy stanowili ok. 69% ogółu obywateli, pozostałe ponad 30 procent ludności to byli mieszkańcy – obywatele tego państwa o świadomości narodowościowej niepolskiej – Ukraińcy – ok. 16%, Białorusini – ok. 4% oraz inni, byli nawet tacy, jak np. część mieszkańców Polesia, którzy określali siebie jako „tutejsi” bez wyraźnego zaliczania się do jakiejś konkretnej narodowości.

W związku z tym, że polityka rządu międzywojennej Drugiej Rzeczypospolitej Polskiej nie zawsze była przyjazna owym mniejszościom narodowym, można się było spodziewać, że dla tej grupy obywateli klęska wrześniowa była mniej szokująca i dolegliwa, a może nawet tliła się w nich iskierka nadziei na jakąś poprawę ich bytu narodowościowego w zakresie rozwoju narodowej kultury czy języka.

Interesująco wyglądał również stosunek ilościowy grup konfesyjnych, które często pokrywały się w dużej mierze z przynależnością narodową w międzywojennym państwie polskim. Według danych przytaczanych przez historyków tego okresu w Drugiej Rzeczypospolitej obywateli należących do obrządku rzymskokatolickiego czyli łacińskiego było prawie 64%, do obrządku greckokatolickiego o wyraźnym obliczu ukraińskim – ponad 12%, a do prawosławnego – 10,5%. Prawie w każdym przypadku obrządek łaciński kojarzył się z przynależnością do narodowości polskiej, a greckokatolicki – z narodowością ukraińską, prawosławnymi byli – Ukraińcy, Białorusini lub nieliczni Rosjanie.

Należy jeszcze stwierdzić, że w tym okresie Ukraińcy stanowili bezwzględną większość w województwie stanisławowskim, wołyńskim, tarnopolskim i we wschodnich częściach województwa lwowskiego Polski międzywojennej. Polacy na tych terenach stanowili drugą co do wielkości grupę narodową, ale dominującą głównie w większych miastach. Na przykład Polacy w przedwojennym Lwowie stanowili w latach 30. XX wieku ok. 60% ludności tego miasta. Mimo to, że na obszarze Galicji Wschodniej i Wołynia Polacy stanowili ogółem ok. 30% ludności miejscowej, a Żydzi – ok. 8%, pozycję ich wzmacniała sytuacja ekonomiczna, zwykle znacznie korzystniejsza, niż Ukraińców, i w związku z tym lepsze wykształcenie, jak również to, że po roku 1919 stali się Polacy w Galicji Wschodniej i na Wołyniu narodem „państwowym” i mieli nieskrępowany dostęp do ważnych decyzji administracyjno-politycznych, do pracy w organach administracji państwowej, podczas gdy Ukraińcy takiego dostępu nie mieli, mało tego, nie byli oni na ogół przyjmowani do pracy w urzędach łączności, na kolei i w innych agendach państwowych.

W takiej sytuacji Ukraińcy mogli się czuć obywatelami drugiej kategorii. Powstawały wzajemne niechęci. To powodowało rozwój ruchów różnych nawet o charakterze rewolucyjnym, czy wręcz powodowały akty terrorystyczne ze strony skrajnych ugrupowań nacjonalistycznych.

Polscy i ukraińscy historycy, którzy w roku 1997 spotkali się, żeby omówić „trudne problemy i pytania” w stosunkach polsko-ukraińskich, zajęli się również sprawą polityki II Rzeczypospolitej w okresie międzywojennym i doszli do pewnych wspólnych uzgodnień w ocenie tego okresu, do których należą m.in. oceny, jakie czynniki wpływały na takie, a nie inne stosunki między Polakami i Ukraińcami w Dwudziestoleciu Międzywojennym w Drugiej Rzeczypospolitej, co miało również znaczenie dla zrozumienia tego, co się działo w okresie okupacji sowieckiej i niemieckiej podczas niezwykle trudnego dla obu narodów doświadczenia II wojny światowej.
Rozważono m.in. trudny problem tych stosunków po klęsce wrześniowej 1939 roku, po zajęciu przez wojaka radzieckie Wołynia i Galicji Wschodniej gdzie tak Ukraińcy jak i Polacy spotkali się z brutalnym prześladowaniem ze strony sowieckich władz okupacyjnych. Zniszczenie państwowości polskiej na tym terenie stwarzało nowe problemy.

Stwierdzenia, które wynikły po wszechstronnym przedyskutowaniu sytuacji w okresie okupacji sowieckiej, a następnie niemiecko-hitlerowskiej i które zostały wtedy ogólnie przyjęte prze obie strony historyków tak polskich, jak i ukraińskich, były następujące:

„Po klęsce wrześniowej w 1939 roku i po zajęciu Wołynia i Galicji Wschodniej przez Związek Sowiecki, Ukraińcy i Polacy spotkali się z brutalnym prześladowaniem. Pojawiły się po zniszczeniu państwowości polskiej na tym terenie nowe problemy. Polacy uważali te tereny za należące do Państwa Polskiego, a ukraińscy patrioci, których nazywano nacjonalistami, głosili swoje prawa do utworzenia na tym terenie niepodległego Państwa Ukraińskiego. Tymczasem władze sowieckie zapoczątkowały niszczenie istniejących struktur. Zabroniły działalności ukraińskich partii i organizacji, które legalnie działały w Drugiej Rzeczypospolitej w okresie międzywojennym. Część działaczy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów opuściła Wołyń i Galicję Wschodnią i schroniła się na terenach okupowanych przez Trzecią Rzeszę Niemiecką. Liczyli oni na to, że pod protektoratem Niemiec można będzie utworzyć niepodległe państwo ukraińskie.

W walce o niepodległość Ukrainy największą działalność rozwijała OUN utworzona w roku 1929. W jej szeregach istniały dwie frakcje: frakcja pod kierownictwem Andrija Melnyka, skupiająca działaczy tzw. „starej generacji” i frakcja kierowana przez Stepana Banderę, grupująca członków tzw. „młodej generacji”. Strona polska historyków uważa, że obie frakcje nastawione były zdecydowanie antypolsko. Zaś strona ukraińska stwierdza, że to sformułowanie nie odpowiada prawdzie, gdyż w dokumentach programowych OUN nie ma o tym wzmianki. Określając jako swój cel walkę o odrodzenie państwa ukraińskiego na wszystkich etnicznych ukraińskich terenach, ukraińscy nacjonaliści odrzucili możliwość włączenia tych terenów do przyszłego państwa polskiego.

Punktem zwrotnym w polityce OUN było ogłoszenie 30 czerwca 1941 we Lwowie aktu odrodzenia państwa ukraińskiego, co z entuzjazmem przyjęło społeczeństwo ukraińskie. Ale akcja ta była w sprzeczności z interesami Trzeciej Rzeszy. Niemcy, będąc u szczytu powodzenia w wojnie ze Związkiem Sowieckim, nie zgodzili się na utworzenie niepodległego państwa ukraińskiego i natychmiast rozwiązali ten rząd ukraiński. Kierownicy nacjonalistycznego ruchu niepodległościowego zostali aresztowani przez hitlerowców, wiele tysięcy szeregowych członków tego ruchu zostało zniszczonych. W związku z tym Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów przeszła do działalności w podziemiu i nie mając poparcia z zewnątrz rozpoczęła przygotowanie własnych sił zbrojnych do walki z okupantem o wolną Ukrainę.

W swojej polityce narodowościowej tak Niemcy jak i bolszewicy rozpalali waśnie i antagonizmy między Polakami i Ukraińcami, starali się wygrywać konflikty między nimi i w ten sposób neutralizować walkę wyzwoleńczą obu narodów. Szczególnie wyraziście było to widoczne w okresie lat 1942–1944 na terenie Wołynia, a następnie Galicji Wschodniej, gdzie działalność terrorystyczna OUN się nasiliła, kiedy na tym terenie działalność różnych grup partyzantów się przeplatała.

W ocenie krwawych starć partyzantów ukraińskich, radzieckich i terroru, jakiego zaznała miejscowa ludność na Wołyniu i Galicji, przede wszystkim polska, ale też po części i ukraińska, są rozbieżności pomiędzy dyskutującymi ze sobą historykami polskimi i ukraińskimi.

Polscy historycy, uczestniczący w owych dyskusjach na wspólnym seminarium w roku 1997 uważają, że „ukraiński ruch niepodległościowy pod kierownictwem OUN-Bandery wszedł na drogę nacjonalizmu, pociągając za sobą znaczną część ludności ukraińskiej na Wołyniu i w Galicji. W działalności tej organizacji występował brak tolerancji w stosunku do innych narodowości i brutalność w walce. Znalazło to wyraz w stosowaniu terroru indywidualnego w okresie międzywojennym oraz w masowym terrorze prowadzonym aż do ludobójstwa na Wołyniu i w południowo-wschodnich województwach Drugiej Rzeczypospolitej podczas okupacji niemieckiej. Wyrządziło to niepowetowane szkody dla sprawy walki wyzwoleńczej narodu ukraińskiego, przyniosło ogrom cierpień ludności polskiej i ukraińskiej, i wywarło negatywny wpływ na kształtowanie się stosunków polsko-ukraińskich po drugiej wojnie światowej”.

Ocena tego zjawiska ze strony ukraińskich dyskutantów była nieco inna: a mianowicie stwierdzali oni dodatkowo, że „przyczyny polsko-ukraińskiego konfliktu kryją się w polityce Drugiej Rzeczypospolitej w okresie międzywojennym w stosunku do ludności ukraińskiej i że w narodowościowej polityce OUN nie ujawniono braku tolerancji dla innych narodów”.

Obie natomiast, strony uważały, że „badanie spornych kwestii w stosunkach polsko-ukraińskich w okresie drugiej wojny światowej historycy powinni kontynuować w oparciu o dokumenty archiwalne, bez ideologicznego i politycznego wpływu”.

W tych dyskusjach było również miejsce na ocenę polskiego niepodległościowego podziemia polityczno-wojskowego działającego w latach okupacji sowieckiej i niemieckiej na Wołyniu i obszarze południowo-wschodnim Drugiej Rzeczypospolitej, które podlegało rządowi polskiemu na emigracji. Ustalenia historyków w tej kwestii były m.in. takie:

„Głównym celem polskiego podziemia była walka o odzyskanie niepodległości wymienionego terytorium w granicach Drugiej Rzeczypospolitej. Związek Walki Zbrojnej Armii Krajowej stanowił największą siłę działającego polskiego państwa podziemnego na omawianym obszarze, była to integralna część Wojska Polskiego zorganizowana w okręgi wołyński, lwowski, tarnopolski i stanisławowski. Ta organizacja wojskowa w swej działalności nastawiona była na przygotowanie sił i środków do powstania powszechnego, w planach dopuszczano też wariant walki z Ukraińcami o przynależność tych ziem ze Lwowem”.

W okresie okupacji niemieckiej przeciwnikiem polskiego podziemia niepodległościowego był również narodowowyzwoleńczy ruch ukraiński dążący do utworzenia swej państwowości. Toteż w rezultacie odmiennego podejścia do sprawy przynależności państwowej tego obszaru doszło między polskim podziemiem a ukraińskim ruchem niepodległościowym do ostrego konfliktu zbrojnego oraz do tragedii ludności polskiej i ukraińskiej W ówczesnych warunkach niemożliwy był do wypracowania consensus satysfakcjonujący obie strony.
Stwierdzono również, że prowokacyjną rolę w zaostrzaniu i rozszerzaniu konfliktu polsko-ukraińskiego odegrała wówczas strona niemiecka i sowieck

Po wkroczeniu Armii Czerwonej w roku 1944 rozpoczęło się niszczenie struktur polskiego podziemia niepodległościowego. Stwierdzono też, że to podziemie nie kolaborowało z władzami sowieckimi i już nie prowadziło walki z ukraińskim ruchem narodowowyzwoleńczym, który też był wyjątkowo brutalnie tłumiony przez władze sowieckie.

To są stwierdzenia ogólne, ale zdaniem historyków potrzebne są dalsze badania tych spraw przez historyków polskich i ukraińskich „w oparciu o archiwa polskie, ukraińskie, rosyjskie i niemieckie”, żeby ustrzec się pogłębiania dalszego istniejących stereotypowych sądów po obu stronach pogranicza narodowościowego i państwowego.

Obchody sześćdziesiątej rocznicy zakończenia Drugiej Wojny Światowej czyli zwycięstwa nad niemieckim faszyzmem ujawniły i rozbudziły pewne różnice w ocenach faktów zaistniałych w czasie wojny i okupacji w ocenach Rosjan i Polaków czy też innych narodowości Europy Środkowo-Wschodniej. Kiedy się faktycznie wojna zaczęła – w roku 1939 czy dwa lata później? Czyje to było zwycięstwo w roku 1945 i czy pełne wyzwolenie, czy rzeczywiście w maju 1945 roku wojna się skończyła całkowitym wyzwoleniem Polski i Polaków spod obcego panowania, czy to nie był czas zamiany jednego totalitaryzmu na inny – niemieckiej okupacji na dominację sowiecką.

Dyskusje się toczą również wokół wielkiej parady rocznicowej na Placu Czerwonym w Moskwie i treści przemówienia okolicznościowego Prezydenta Rosji Władimira Putina, który wśród wspomagających zwycięstwo nad niemieckim faszyzmem wymienił Amerykanów, Brytyjczyków, Francuzów, a nawet antyfaszystów niemieckich i włoskich, ale nie wymienił imiennie Polaków, co musiało wywołać słuszne oburzenie Polaków, a szczególnie kombatantów, którzy walczyli z Niemcami na froncie wschodnim i zachodnim, wystawiwszy czwartą co do wielkości armię walczącą z niemieckim najeźdźcą, a druga wojna światowa faktycznie zaczęła się na terenie Polski, w roku 1939, kiedy Polacy byli osamotnieni całkowicie w swym dziele niepoddania się najeźdźcy i w nierównej walce musieli chwilowo przegrać zdradzeni również przez sowieckich Rosjan w skutek haniebnego paktu Ribbentrop–Mołotow, o czym się też na uroczystościach rocznicowych nie mówiło.

A jak to zwycięstwo odbierają Ukraińcy, którzy imiennie również nie są postrzegani jako zwycięzcy, kiedy Putin dziękuje narodowi rosyjskiemu to czy on ma na uwadze wszystkie narody b. Związku Radzieckiego, które obecnie są w składzie krajów-państw tzw. Wspólnoty Niezależnych Państw. Mimo to, że Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko był na trybunie o jeden szereg bliżej do szeregu pierwszego, niż Aleksander Kwaśniewski , z ust Prezydenta Rosji w przemówieniu nie padło słowo Ukraina czy Ukraińcy, którzy w byłym Związku Radzieckim byli narodem drugim co do wielkości po Rosjanach.

Co można powiedzieć, co się mówi o udziale Ukrainy, Ukraińców w tej wojnie w czasie, kiedy Ukrainy niepodległej jako państwa nie było, ale była związkowa Ukraina Radziecka i było w tej wojnie kilka tzw. Ukraińskich Frontów. Co podkreślają, na co zwracają uwagę obecnie historycy badający udział Ukrainy w tej drugiej wojnie światowej?
Jak pisze prof. Jurij Szapował, ukraińska historiografia próbuje się powoli wyzwolić spod mitów i stereotypów w ocenie udziału Ukraińców w tej wojnie, stereotypów stworzonych przez historiografię tzw. radziecką, tworzoną metodą jedynie możliwą tzw. marksistowską, bo inne sposoby ujmowania historii były uznawane za nacjonalistyczno-burżuazyjne i były bezwzględnie i skutecznie tępione metodami ostrej cenzury.

Prawda zaczyna powoli torować sobie drogę i zaczynają się ujawniać pewne bardziej zbliżone do prawdy oceny zdarzeń i faktów, które zaistniały podczas Drugiej Wojny światowej Ukrainy dotyczące bezpośrednio i pośrednio.
Mówić się zaczyna o takich m.in. sprawach, jak powstanie i kilkumiesięczne istnienie na przełomie 1938 i 1939 roku małego państewka pod nazwą Zakarpacka Ukraina, był to wynik wkroczenia Niemców na teren Czechosłowacji i podziału tego państwa na kilka marionetkowych „państewek”, w tym również proniemieckiej Słowacji z księdzem Tiso na czele. Ze wschodniej części b. Czechosłowacji, zamieszkałej przez Rusinów-Ukraińców stworzono czy pozwolono na stworzenie państewka, które dla patriotów ukraińskich było jakąś chociażby niewielką nadzieją na powstanie niezależnej Ukrainy o większych rozmiarach. Tę nadzieję nierealną rozwiali Niemcy przez fakt oddania tej części ziem ukraińskich Węgrom.

O tym państewku „ukraińskim” zwanym Karpacką Ukrainą zaczęto od niedawna pisać mniej więcej obiektywnie. Pozwolę sobie zacytować informację naukową na ten temat prof. Jarosława Hrycaka, historyka młodego pokolenia, który swoją Historię Ukrainy wydał po polsku w Lublinie w roku 2000. Jak pisze ten historyk ukraiński, Zakarpackiej Ukrainie „pisana była nadspodziewanie wielka rola w międzynarodowej historii w przededniu drugiej wojny światowej. Przywódcy ukraińskiego Zakarpacia, w ślad za słowackimi politykami wykorzystali osłabienie Czechosłowacji po podpisaniu 30 września 1938 r. układu monachijskiego. Wymogli oni nadanie Ukrainie Zakarpackiej dawno już obiecanej przez Pragę autonomii. Pod koniec października 1938 r. na premiera autonomicznego rządu wyznaczono Augustyna Wołoszyna. Od tego momentu w tamtejszym życiu politycznym górę wzięła orientacja proukraińska.

„Zgodnie z decyzją niemiecko-włoskiego arbitrażu w Wiedniu 2 listopada 1938 roku rząd Ukrainy Zakarpackiej musiał oddać Węgrom południową część kraju z Użhorodem, Mukaczewem i Berehowem oraz ewakuować się do nowej stolicy – miasteczka Chust. Mimo tego niepowodzenia ukraińscy liderzy z niezmienną stanowczością dążyli do budowy państwa ukraińskiego w granicach okrojonej autonomii. Rząd Wołoszyna ukrainizował oświatę i prasę, rozbudował sieć spółdzielni, organizował dystrybucję żywności i komunikację. Do obrony granic stworzono własne siły zbrojne, tzw. Sicz Karpacką.

Ale „ukraińska autonomia na Zakarpaciu spowodowała niepokój w kilku stolicach jednocześnie, w tym Praga i Warszawa obawiały się ukraińskiej irredenty, która się nasiliła po utworzeniu Ukrainy Zakarpackiej jako „państwa”. Owe obawy miały swoje podstawy. Jak pisze Jarosław Hrycak, „fakt, że najmniejsza i najpóźniej przebudzona część Ukrainy znajdzie się najbliżej, jak mogło się wydawać roku 1938, zdobycia państwowości, wywołał ogromną falę narodowego entuzjazmu wśród zachodnich Ukraińców. Tysiące młodych mieszkańców Galicji, omijając polskie posterunki przygraniczne przedostawały się górskimi ścieżkami na Zakarpacie i wstępowały do Siczy Karpackiej.

„Rządy angielski i francuski potraktowały proklamowanie Ukrainy Zakarpackiej jak pierwszy krok w kierunku utworzenia wasalnego państwa ukraińskiego pod protektoratem Niemiec. Zwiększyło to również napięcie w stosunkach między Moskwą i Berlinem. Stalin poświęcił wówczas 10 marca 1939 roku w swoim przemówieniu osobne miejsce Ukrainie Zakrapackiej, a niemieckie kierownictwo przyjęło wystąpienie Stalina jako zrzeczenie się przez Związek Radziecki pretensji do tej części ziemi ukraińskiej. I kilka dni później Hitler dał Węgrom pozwolenie na okupację Zakarpacia.

„Radzieckie kierownictwo potraktowało likwidację Ukrainy Zakarpackiej jako ustępstwo ze strony Niemiec. Ta wymiana „grzeczności” – jak stwierdza ukraiński historyk – stanowiła pierwszy sygnał do niemiecko-sowieckiego zbliżenia, które zakończyło się podpisaniem paktu Ribbentrop–Mołotow i otworzyło niemieckim agresorom drogę na wschód.

14 marca 1939 roku wojska węgierskie zaatakowały Ukrainę Zakarpacką.
Sicz Karpacka, słabo uzbrojona niedługo stawiała opór regularnej armii węgierskiej, ale „nawet po klęsce aż do połowy kwietnia toczyła się w Karpatach wojna partyzancka. W podsumowaniu opisu tego faktu Jarosław Hrycak stwierdza ogólnie, że w tym czasie „ze wszystkich części Czechosłowacji jedynie Ukraina Zakarpacka stawiła najeźdźcy zbrojny opór”.

Historycy, kiedy analizują losy Ukrainy w okresie Drugiej Wojny Światowej w całości jako terytorium i jako narodu, zwracają uwagę na kilka ważnych spraw. Jest wielce przekonywający fakt niezbity, że niszczące wichry drugiej wojny światowej przewalały się przez terytorium Ukrainy dwa razy, najpierw z Zachodu na Wschód, a następnie ze Wschodu na Zachód. Jak stwierdza historyk ukraiński Jurij Szapował, to właśnie na terenie Ukrainy zniszczono więcej jak połowę dywizji Wehrmachtu, zwraca też uwagę na to, że właśnie z Ukrainy była otwarta droga wojskom sowieckim do Europy Centralnej i na Bałkany.

Kiedy bierzemy pod uwagę początek tej strasznej wojny, mówimy najpierw o pakcie Ribbentrop–Mołotow, czyli o dogadywaniu się dwóch totalitarnych zaborczych mocarstw o podziale Europy Środkowo-Wschodniej. W tych planach każde z tych mocarstw miało swoje plany również w stosunku do Ukrainy i Ukraińców.
Stalin w swej strategii miał na uwadze Ukrainę, nie zapominając o tym, że Ukraińcy dążą do niezależności państwowej. Pamiętano też o tym, że po pierwszej wojnie światowej na Ukrainie powstało aż dwa państwa – Ukraińska Republika Ludowa nad Dnieprem, która pod naciskiem bolszewików zmieniła się w sowiecką prowincję pod nazwą Ukraińska Socjalistyczna Republika Sowiecka jako nierozerwalna część składowa Związku Sowieckiego, oraz Zachodnio-Ukraińska Republika Ludowa nad Dniestrem czyli w Galicji Wschodniej, która stała się przyczyną wojny polsko-ukraińskiej o Lwów i całą Galicję Wschodnią oraz Wołyń. Różne były losy Ukraińców pod rządami Sowietów i w granicach Drugiej Rzeczypospolitej w okresie międzywojennym.
Druga wojna światowa – jak pisze historyk ukraiński Jarosław Hrycak – „przyniosła niemal błyskawiczne rozstrzygniecie kwestii jedności ziem ukraińskich” poprzez niesławną agresję Armii Czerwonej na Państwo Polskie, którą to agresję 17 wrzenia 1939 roku radzieckie kierownictwo tłumaczyło oficjalnie „koniecznością ochrony życia i mienia ludności Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi”. Jaka to była ochrona, historia najnowsza podaje straszliwe przykłady terroryzmu państwowego nie tylko w stosunku do miejscowej ludności polskiej, ale też przeciwko patriotycznie nastrojonym Ukraińcom w Galicji Wschodniej i na Wołyniu, którzy nigdy nie wyrzekli się dążenia do budowania samoistnego suwerennego państwa ukraińskiego, a władze sowieckie za zbrodnię uważały nawet myślenie o tym.

Władze sowieckie wyjątkowo nie ufały ukraińskiej inteligencji galicyjskiej, ponieważ inteligencja i duchowieństwo greckokatolickie, a nawet ludność wiejska miały głęboko zakorzenione tradycje wolnościowe. Sowieci zlikwidowali wszystkie instytucje kulturalno-oświatowe ukraińskie tak pięknie i żywo rozwijające się w okresie Drugiej Rzeczypospolitej mimo pewnych trudności, takie jak Naukowe Towarzystwo imienia Szewczenki, towarzystwo oświatowe „Proswita”, instytucje ubezpieczeniowe, niezależne szkolnictwo ukraińskie zwane „Ridną Szkołą” i inne, zastępując je swoimi komunistyczno-ateistycznymi odpowiednimi towarzystwami i instytucjami. Uniwersytet Lwowski jeszcze działał zamieniwszy imię jego patrona Jana Kazimierza na imię Iwana Franki. Uniwersytet się rzekomo ukrainizował, a faktycznie się sowietyzował. Wielu profesorów lwowskich nie tylko Ukraińców, ale też Polaków kontynuowało swoją pracę dydaktyczną w tym Uniwersytecie dostosowując się po części do nowych warunków politycznych.

To był dwuletni okres tzw. „Pierwszych Sowietów”, jak to popularnie nazywała miejscowa ludność, a pół żartem, pół serio mówiono anegdotycznie, że „Pierwsze Sowiety” były lepsze od drugich (po wypędzeniu Niemców), bo te „Pierwsze Sowiety” panowały tylko dwa lata.

A po wybuchu wojny sowiecko-niemieckiej w roku 1941 „Ukraina stała się jedną z pierwszych ofiar hitlerowskiego planu „wojny błyskawicznej” (Blitzkrieg)-u ze Związkiem Radzieckim. Już po tygodniu od rozpoczęcia działań wojennych Niemcy zdobyli Lwów, a w połowie lipca kontrolowali już całą Galicję, Wołyń, Bukowinę i Besarabię, a po niecałych trzech miesiącach padł Kijów, na początku zaś listopada wojska niemieckie zajęły praktycznie całe terytorium Ukrainy.

„Na terytorium Ukrainy miało miejsce największe spośród znanych historycznie okrążeń, a mianowicie w połowie września 1941 roku wojska niemieckie zamknęły w okrążeniu kijowskie zgrupowanie wojsk radzieckich Frontu Południowo-Wschodniego łącznie około 650 tysięcy ludzi, niemal trzykrotnie więcej, niż wyniosły straty niemieckie później w kotle stalingradzkim zimą na przełomie 1942 i 1943 roku.
Największą klęskę wojska sowieckie poniosły w maju 1942 roku na Ukrainie w rejonie Charkowa.

Różne były przyczyny niepowodzeń wojennych armii sowieckiej na ówczesnych frontach, a jedną z przyczyn, jak stwierdza historyk, „była niechęć wielu żołnierzy i oficerów do obrony systemu, którego się obawiali i z którym nie odczuwali żadnego związku emocjonalnego”. Według ówczesnych doniesień niemieckich w listopadzie 1941 roku spośród 3.600 tysięcy czyli ponad trzy i pół miliona jeńców radzieckich jedną trzecią stanowili Ukraińcy, co przewyższało procent Ukraińców w Armii Czerwonej w przededniu wojny (prawie 20% w roku 1940).
„Szybkie natarcie niemieckie odsłoniło jeszcze jedną zbrodnię NKWD podczas odwrotu wojsk radzieckich z Ukrainy, a mianowicie w miejscowych więzieniach przeprowadzano masowe egzekucje więźniów politycznych”. W samym tylko Lwowie znaleziono ciała do 4 tysięcy, a może i więcej bestialsko pomordowanych więźniów.
Ale powszechność nastrojów antyradzieckich nie oznaczała jeszcze przychylnego stosunku do nowego okupanta – faszystów niemieckich, chociaż w pewnym stopniu byli oni postrzegani jako wyzwoliciele spod ciężkiego trwającego lata jarzma bolszewickiego.

A niemiecka propaganda świadomie przemilczała los, jaki czekał Ukraińców pod rządami Niemców. Zaś niemieckie kierownictwo hitlerowskie nie miało jasno sprecyzowanych planów, w jaki sposób podporządkować sobie podbite tereny wschodnie.

Jak stwierdza historyk ukraiński, jeszcze „na rok przed rozpoczęciem wojny ze Związkiem Radzieckim Hitler miał obwieścić że „na zachodnich terenach ZSRR mają zostać utworzone trzy państwa: Ukraina, Białoruś i federacja republik bałtyckich, które miały znajdować się pod protektoratem Niemiec i pełnić rolę państw buforowych wobec Trzeciej Rzeszy. Ale na kilka tygodni przed atakiem na ZSRR gruntownie zmieniły się jego poglądy, już się nie mówiło o państwach narodowych, jedynie o konieczności gospodarczej eksploatacji Europy Wschodniej, a podbite terytoria wschodnie i w pierwszym rzędzie Ukraina, miały stać się dla Niemców „ogrodem rajskim”, lepszym niż kolonie afrykańskie.

Okupowane tereny zamieszkałe przez większość ukraińską zostały podzielone na kilka jednostek administracyjnych: Galicję jako byłą prowincję austriacką włączono do Generalnej Guberni, Bukowina, Besarabia i część ziem między Dniestrem i Bohem tzw. Transnistrię obejmującą również obszar aż do Odessy oddano sojusznikowi Niemiec – tzw. Wielkiej Rumunii, Zakarpacie – Węgrom, a z pozostałych ziem ukraińskich już w sierpniu 1941 roku utworzono tzw. Reichskomisariat Ukraine, do którego weszły też południowe części obwodów białoruskich brzeskiego i pińskiego. W każdym z tych jednostek rządy niemieckie dały się miejscowej ludności we znaki, ale w szczegółach były różne problemy i stosunek do miejscowej ludności, jak również różne były stosunki między grupami narodowościowymi, które okupant wykorzystywał w myśl zasady „dziel i rządź”.
W historiografii XX wieku dość kontrowersyjną sprawą była i po części nadal pojawia ocena tzw. nacjonalizmu ukraińskiego i kolaboracji z okupantami, o co dość często posądzano Ukraińców jako naród w historii pisanej do niedawna przez sowieckich głównie historyków, jak również przez historiografię PRL-owską, szczególnie w kontekście Drugiej Wojny Światowej. Mając to na uwadze należałoby spojrzeć na niektóre fakty widziane z perspektywy czasu minionego.

Kiedy Związek Sowiecki we wrześniu 1939 roku zajął bez wypowiedzenia wojny wschodnią część Państwa Polskiego, uzasadniał to koniecznością wyzwolenia mieszkających tam Ukraińców i Białorusinów od panowania polskiego. Jak pisze w swej „Historii Ukrainy” Prof. Jarosław Hrycak, „Armia Czerwona pod dowództwem generała Siemiona Timoszenki przekroczyła Zbrucz i weszła na terytorium Zachodniej Ukrainy. Jako oficjalną przyczynę wprowadzenia swoich wojsk do wschodnich województw Rzeczypospolitej radzieckie kierownictwo podawało konieczność ochrony życia i mienia ludności Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi”.

W październiku tegoż 1939 roku przeprowadzono na tych ziemiach oku¬powanych wybory do tzw. Zgromadzenia Ludowego Ukrainy Zachodniej. Wybory te pod nadzorem wojska i władz partyjnych udały się okupantom, jak to zwykle bywało i czasem bywa w ustrojach totalitarnych ze szczególnym uwzględnieniem totalitaryzmu sowieckiego. Zaraz potem pod koniec tegoż miesiąca października Zgromadzenie Ludowe ustanowiło jakoby władzę radziecką na tym terytorium, a była to oficjalnie ogłoszona „jednomyślna wola wyzwolonego narodu” i momentalnie dwa dni później do Rady Najwyższej ZSRR skierowana została prośba o włączenie tych ziem do Ukraińskiej SRR i już 1 listopada Rada Najwyższa, jak stwierdzono oficjalnie, „uczyniła zadość tej prośbie”. Taki perfidny kamuflaż mogła wymyślić tylko totalitarna władza sowiecka.

Początkowo robiono wszystko, żeby to wyglądało na ukrainizację tych ziem. Zaczęły wychodzić nowe ukraińskie gazety, otwierano szkoły z ukraińskim językiem nauczania, Uniwersytet Lwowski otrzymał w nazwie patronat Iwana Franki, wybitnego pisarza i uczonego na tym terenie w przeszłości działającego, powstała we Lwowie filia Akademii Nauk Ukraińskiej SRR na bazie struktur Naukowego Towarzystwa im. Szewczenki, które było zmuszone do „samorozwiązania się”. Ale miejscowi Ukraińcy nie byli zwykle dopuszczani do udziału w organach państwowych i partyjnych, które formowały się z przybyszów ze Wschodu. Przybywająca „elita” radziecka szokowała miejscową inteligencję tak polską jak i ukraińską wychowaną w czasach austriackich i polskich swoim prymitywizmem i nieokrzesaniem.

Zaczęły się próby kolektywizacji gospodarstw chłopskich, która za dwa lata panowania tzw. „Pierwszych Sowietów” zaowocowała tym, że do kołchozów „zapisało się” jedynie 2% chłopów galicyjskich i wołyńskich.
Zaczęły się represje poważne w skutkach i wyjątkowe w swej bezwzględności i okrucieństwie do miejscowej inteligencji polskiej, ale też wszędzie węszono tępiony bezwzględnie rzekomy nacjonalizm wśród inteligencji, a nawet wśród chłopów ukraińskich, a los ich spotykał ze strony „wyzwolicieli” taki sam, jak – części miejscowych mieszkańców narodowości polskiej.

Po rozpoczęciu wojny radziecko-niemieckiej krótkotrwałe nadzieje Ukraińców na lepsze traktowanie ich dążeń wolnościowych przez Niemców szybko się rozwiały. Okupanci niemieccy już od samego początku skierowali swój cios przeciwko wszelkim ruchom wolnościowym, ruchom oporu, do których zaliczono też ukraińskie ruchy również o charakterze prawicowo-nacjonalistycznym. Na przełomie 1941 i 1942 roku władze niemieckie rozstrzelały „grupę melnykowców” podejrzewanych o prowadzenie nielegalnej działalności w Kijowie, a były to wówczas wybitne postacie ukraińskiego odrodzenia narodowego. Władze niemieckie wydały bardzo wcześnie nakaz aresztowania „banderowców” i potajemnego ich stracenia bez sądu.

Bardzo więc wcześnie nastąpiło otrzeźwienie tych ukraińskich patriotów, nazywanych „nacjonalistami”, którzy mieli jakieś jeszcze nadzieje na sprzyjanie Niemców kulturze i dążeniom narodowym Ukraińców.
Hitler miał swoje plany, a mianowicie „planował w ciągu najbliższych dwudziestu lat przesiedlić na Ukrainę 20 milionów Niemców” w ramach zdobywania dla rasy aryjskiej „przestrzeni życiowej” na wschodzie, a Ukraińcy, jak też inni Słowianie mieli służyć wyższej rasie aryjskiej. „Pewna część ludności miejscowej, jak się planowało w umysłach okupantów niemieckich, miała ulec zagładzie, inna część miała zostać sprowadzona do stanu niewolniczego, co znaczyło coś więcej, niż przysłowiowa pańszczyzna, a reszta miała by wysiedlona na wschód do Azji”.

Ze strony więc władz okupacyjnych rozpoczęły się ruchy skierowane wyraźnie przeciwko mieszkańcom okupowanych ziem.

Masowa eksterminacja dotyczyła najpierw Żydów i Cyganów, którzy w założeniu polityki okupacyjnej Niemców mieli być całkowicie wyniszczeni.

Sposobem na wyniszczanie ludności cywilnej miał się stać głód, który to sposób zastosowali byli jeszcze w latach 1930. komuniści sowieccy w odniesieniu do chłopów ukraińskich, tzw. Wielki Głód na Ukrainie.
Niemiecka administracja w grudniu 1942 roku postanowiła zwiększyć rozmiary dostaw żywności ukraińskiej dla Rzeszy poprzez zmniejszanie „nadmiaru konsumentów”. W przywożeniu żywności do miast przeprowadzano na drogach specjalne kontrole, zamykano bazary, w większych miastach powstała katastrofalna sytuacja żywnościowa.

Stosunek do jeńców był bardzo surowy. Jeńcy sowieccy w obzach niemieckich nie mieli prawa korzystania z ochrony tzw. Konwencji Genewskiej. Według przybliżonych obliczeń historyków w 180 obozach jenieckich, które były de facto obozami śmierci, znajdujących się na terenie Ukrainy, zginęło około półtora miliona radzieckich jeńców wojennych.

Okupanci niemieccy zastosowywali odpowiedzialność zbiorową wobec miejscowej ludności w razie jakiegokolwiek przejawu oporu. W całym okresie okupacji niemieckiej według przybliżonych obliczeń historyków w Ukrainie zniszczono całkowicie ok. 250 miejscowości wraz z większością zamieszkałych w nich ludzi.
Miała też miejsce szeroko zakrojona przymusowa mobilizacja ukraińskiej siły roboczej. Warunki pracy przymusowo zabieranych do pracy ludzi były bardzo ciężkie. „System przymusowego naboru na roboty do Niemiec był wówczas w społeczeństwie ukraińskim do tego stopnia niepopularny, że porównywano go z zesłaniami na Sybir za czasów władzy sowieckiej” – jak pisze Jarosław Hrycak.

Naród ukraiński w czasie okupacji niemieckiej ucierpiał tak mocno, że mówienie o kolaboracji narodu jest nietaktem wobec całego narodu.

Podziel się: