Jako przyczynek do wszystkich dyskusji,
które się odbywają – i będą odbywać.
„A w nas Waniu wczera bywa hromada .
Wuriadnyki z Sianoka pryjichawy.
Do kowhozu namawlawy.
Barz namawlawy. Hodi bywo sterpity
tym nmowom”.
Tak mówił do mojego ojca Wasyl Sosnycki,
gazda i cieśla z Łodyny, gdy wracaliśmy
wozem z lasu,
a konie nasze nie chciały słuchać
tej rozmowy.
„No i jak”? – Zapytał mój ojciec Wanio.
„A no tak. Hm.
Wyjszow perszi i hadaw , hadaw, hadaw,
wyjszow druhi i hadaw, hadaw, hadaw,
wyjszow treti i hadaw, hadaw, hadaw,
wyjszow czetwertyj i hadaw, hadaw, hadaw,
wyjszow pjatyj i”… „A szczo takoho powiły”? –
Zawisł mu mój ojciec na języku.
„Ja ne znaju Waniu. – Ja nycz z toho ne rozumiw”. –
Odpowiedział Wasyl Sosnycki.
A mnie, jako małemu wówczas chłopcowi, gdy
się później z tej rozmowy śmiałem, ojciec wytłumaczył,
że była to odpowiedź mądra.
Teraz, gdy sam niektórego „hadania” nie rozumiem,
zrozumiałem, że była to odpowiedź nie tylko mądra, ale
i głęboko filozoficzna.
Post Scriptum
Chodzi o to, żeby niczego nie zahadać tak,
żeby nikt z tego nic nie zrozumiał.
Petro Skrijka
Najnowsze komentarze