Zaznacz stronę

Autor: prof. dr hab. Michał Łesiów

Obecnie po zniesieniu cenzury PRL-owsko-sowieckiej można już mówić o głodzie na Ukrainie, który w latach trzydziestych XX wieku pochłonął ok. 5–6 milionów istnień ludzkich. Ten Wielki Głód spowodowany okrutną nieludzką polityką władzy bolszewickiej był poprzedzony głodem w latach 1921–23 tuż po wojnie domowej i okresem narzuconej kolektywizacji wsi ukraińskiej.

Według szacunków historyków w ciągu trzech lat 1921–1923 w Ukrainie wskutek głodu zginęło ok. 1 miliona ludzi, w przeważającej ilości na wsi, w tym dzieci. W związku z zaistniałym głodem w Rosji, spowodowanym latami wojny światowej i wojen domowych, zaczęto w ramach pomocy głodującym ściągać zboże z Ukrainy, przy czym działanie to miało charakter po części represyjny i podciągnięte pod hasło walki z bogatym chłopstwem. W roku 1921 do pomocy w ściąganiu zboża na Ukrainie skierowano ok. 5 500 czerwonoarmistów. Chłopów, którzy nie chcieli oddawać ostatniego zboża, okrzyczano bandytami i kontrrewolucjonistami, co w owym czasie brzmiało wyjątkowo groźnie. Była to jednocześnie walka z myślą niepodległościową Ukraińców. Meldowano wtedy do Moskwy, że „bandy odziane są w małoruskie ubiory i mówią po ukraińsku”.

Za tę akcję odpowiedzialny był wówczas dowódca Frontu Południowego czyli sił zbrojnych Armii Czerwonej na Ukrainie 37-letni Michaił Frunze. Opór chłopów ukraińskich był wtedy silny i często rozpaczliwie zdeterminowany. Na Ukrainie też panował głód, a zboże wysyłano do Rosji jako pomoc głodującym.

Ówczesny premier Ukrainy Sowieckiej Rakowski pisał w roku 1922 do Lenina: „Nikomu nie przyjdzie do głowy porównywać ciężkie położenie głodujących guberni ukraińskich z koszmarnym położeniem guberni na Powołżu”.
Umieraniem ludzi z powodu głodu nie przejmowała się ówczesna władza. Znany pisarz rosyjski, popierający władzę sowiecką Maksym Górki pisał wówczas ironicznie: „Sądzę, że z 35-ciu milionów głodujących większość umrze. Wymrą więc półdzicy, głupi, ponurzy osobnicy rosyjskich wsi i zaścianków, a na ich miejsce przyjdzie nowe pokolenie”.

W okresie tego pierwszego głodu w ZSRR spowodowanego w dużej mierze nieludzką bezduszną polityką rządzących bolszewików śmierć poniosło w skutek głodu i innych nieszczęść ok. 5 milionów ludzi, w tym około jednego miliona w Ukrainie.

Przyjmuje się jednak, że na Ukrainie w wyniku walk pierwszej wojny światowej, rewolucji bolszewickiej, powstań chłopskich i głodu w ciągu niespełna 10 lat życie straciło około 3 200 000 ludzi. Blisko jedną trzecią ofiar pociągnęła za sobą beznadziejna walka z głodem, a na pierwszej linii ofiar znalazły się dzieci pochodzące ze wsi, gdzie o chleb było najtrudniej, bo władza usilnie i bezlitośnie wywoziła ostatnie ziarna, nie zostawiając nawet zboża pod zasiew.

Po tym „eksperymencie” bezwzględnej władzy opartej na utopii nastąpił okres prorynkowej polityki ekonomicznej, który nazwano NEP-em czyli okresem Nowej Polityki Ekonomicznej. Ta nowa polityka pozwoliła chłopom odbudowywać gospodarstwa rolne, zwiększać pogłowie inwentarza żywego. Wieś ukraińska zaczęła się ożywiać, nastąpiło gojenie zadanych niedawno ran, w miarę normalnie rozpoczęła żyć wieś i całe społeczeństwo umęczone długo trwającą wojną światową i domową.

Trwało to jednak niedługo. Szykowało się nowe nieszczęście dla wsi, które znamy z określenia kolektywizacja, a to z kolei pociągnęło za sobą nowy już Wielki Głód na Ukrainie. Głód ten miał między innymi na celu złamanie moralne chłopów ukraińskich, którzy nie chcieli poddawać się kolektywizacji, chcieli żyć normalnie na własnej ziemi zgodnie z tym, jak żyli ich przodkowie po zniesieniu pańszczyzny, nie chcieli się poddać nowej pańszczyźnie, o wiele groźniejszej, niż ta, która istniała do drugiej połowy XIX wieku.

Po krótkotrwałym okresie tzw. „Nowej Polityki Ekonomicznej” w Związku Sowieckim nastąpiła zarządzona odgórnie fatalna w skutkach akcja kolektywizacji wsi, która dotknęła w największym stopniu pracowitych i dysponujących dobrą urodzajną ziemią chłopów na Ukrainie.

O przyszłości gospodarstwa wiejskiego pod koniec lat dwudziestych XX wieku toczyły się spory polityków komunistycznych w Moskwie. A było dwie koncepcje w tej sprawie. Trocki uważał, że bogaci chłopi są groźbą powrotu kapitalizmu, toteż bezwzględnie występował przeciwko tzw. „kułakom” i domagał się natychmiastowej kolektywizacji.

Bucharin zaś uważał, że bogacenie się wsi nie musi być zagrożeniem dla ustroju państwa sowieckiego, a bezwzględna walka z bogatym chłopstwem szkodzi całej gospodarce państwowej. Apelował nawet, że chłopom trzeba powiedzieć: „Bogaćcie się, rozwijajcie swe gospodarstwa, nie bójcie się restrykcji!”
O kierunku rozwoju gospodarki decydował jednak Stalin. On to wybrał koncepcję Trockiego mimo to, że Trocki został usunięty od kierownictwa i wydalony z Kraju Rad, a następnie skrytobójczo zamordowany.
A więc po krótkim okresie NEP-u, kiedy cała gospodarka zaczęła mniej więcej funkcjonować normalnie, do ZSRR wraca złowrogi głównie dla wsi wojujący komunizm.

W roku 1929 Józef Stalin w swoim wystąpieniu za wszystkie niepowodzenia gospodarcze oskarżył bogatych chłopów zwanych kułakami i zapowiedział bezwzględną z nimi walkę.

W tymże 1929 roku ogłoszono pierwszą pięciolatkę, w której planach zakładano m.in. przebudowę rolnictwa, zaplanowano likwidację gospodarstw prywatnych i zorganizowanie w ich miejsce gospodarstw kolektywnych, zwanych w skrócie kołchozami. Zgodnie z centralnymi postanowieniami zakończenie tak pomyślanej kolektywizacji miało nastąpić na wiosnę 1932 roku, o rok wcześniej, niż w innych częściach państwa sowieckiego. Lecz ambitne władze Republiki poszły jeszcze dalej i dla uczczenia rocznicy Rewolucji Październikowej zaplanowały skrócenie tej akcji.

Zaczęto usilnie niszczyć bogatszych gospodarzy jako wrogów ustroju. Dzielono ich na kilka grup: 1. Zaliczeni do aktywnych uczestników wystąpień antyradzieckich kierowani byli do więzień i obozów ciężkiej pracy; 2. Zaliczeni do mniej aktywnych przeciwników panującego ustroju wysyłani byli na osiedlenie się w północnych częściach Państwa (na Sybir wysłano wtedy setki tysięcy ludzi); 3. Inni zaś, którzy nie zaakceptowali kolektywizacji, byli wyrzucani ze wsi i przydzielano im do zagospodarowania nieużytki na obrzeżach pól kołchozowych. Stworzono atmosferę strachu, zniewalającego ludzi do uległości wobec procesu owej kolektywizacji.

Po tych wszystkich okropnych przejściach chłop ukraiński był w dużym stopniu zniewolony. Jak pisze w swej pracy o głodzie na Ukrainie historyk lubelski Czesław Rajca, „chłopi, ostoja narodu ukraińskiego, przemienieni w kołchoźników w mniejszym stopniu decydowali o swoim losie, niż za czasów pańszczyźnianych”. Był to nowy rodzaj pańszczyzny, o wiele bardziej dolegliwy i przykry dla wsi, niż ta pańszczyzna, którą zniesiono w Cesarstwie Rosyjskim w drugiej połowie XIX wieku.

Wraz ze wzrostem liczby kołchozów spadała produkcja rolna i coraz bardziej uwidoczniały się niedostatki żywności. Kołchoźnicy stawali się wykonawcami odgórnych poleceń władz partyjnych i rządowych, często kłócących się ze zdrowym rozsądkiem. Najbardziej doświadczeni rolnicy zostali pozbawieni wszystkiego i nie mieli żadnego głosu, okrzyczani wrogami ludu i wszelkiego postępu.

Do Wielkiego Głodu na Ukrainie w latach 1932–1933 w największym stopniu przyczyniła się kolektywizacja, która spowodowała poważną degradację rolnictwa w skutek niemądrej polityki władz odgórnych jedynej Partii Komunistycznej i rządu sowieckiego.

Nierealne były plany ściągania zboża, tzw. kontyngentów. Bez przymusu nie dało się wykonać owego mało przemyślanego planu zebrania zaplanowanej ilości zboża, potrzebnego gospodarce narodowej. Władza powołała specjalne „brygady ściągające”, które były bezwzględne w swym działaniu. Zabierano u gospodarzy i od kołchozów ostatnie ziarna, żeby się wykazać aktywnością przed władzą. W roku 1932 było to już tak odczuwalne, że ludzie zaczęli pisać listy do władz najwyższych Partii Komunistycznej, nie uświadamiając sobie tego, że to owe władze były źródłem zbliżającego się wielkiego nieszczęścia, jakim był głód i spowodowany przez to pomór głodowy milionów ludzi.

Władze sowieckie powołały specjalną Komisję do sprawy ściągania zboża Ukrainy, na której czele stanął znany polityk komunistyczny Wiaczesław Mołotow, ten sam który później wszedł w porozumienie z Ribbentropem, kiedy dzielono się Państwem Polskim z Niemcami, a następnie również znany Postyszew, którego przysłano z Moskwy do Charkowa, ówczesnej stolicy Republiki Ukraińskiej, na szefa organizacji partyjnej.

Pierwszym sekretarzem Partii Bolszewików na Ukrainie był wówczas Stanisław Kosior, komunista pochodzenia polskiego, którego później również dosięgła represyjna machina stalinowska.

Delegując nad Dniepr swoich pełnomocników Kreml wpisał się na listę bezpośrednich sprawców tych zbrodniczych wydarzeń.

W sierpniu 1932 roku wydany był dekret o karze śmierci i więzienia za rozkradanie majątku kołchozowego. Dekret ten nazywano potocznie prawem „pięciu kłosów”, bowiem surowe kary spotykały nawet tych, którzy zbierali kłosy na kołchozowych polach. A prawo to stosowane było dość często z całą surowością i bezwzględnością. Doszło nawet do tego, że wokół pól kołchozowych ustawiano wieże strażnicze, z których pilnowano, aby wygłodzeni kołchoźnicy nie dobierali się do plonów.

Stosowane były różne formy represyjne, takie m.in. jak wpisywanie na czarną listę całych wsi, zakaz sprzedaży zboża i handlu w ogóle, a nawet zakaz poruszania się po najbliższej okolicy, a szczególnie wyjazdu poza obręb Republiki Ukraińskiej. Na granicy z Polską i Rumunią wzmocniono posterunki. Ograniczone też zostały do minimum wyjazdy do republik sowieckich, do Rosji i na Białoruś.

Relacje świadków, którym udało się przeżyć, są przerażająco realistyczne, prawie nie do uwierzenia, że coś takiego mogła uczynić władza swym bezbronnym obywatelom. Ale o tych okropnościach przez wiele lat nie wolno było mówić. Toteż nie jest łatwo ocenić ilości strat w ludziach. Najbardziej prawdopodobne jest oparte na badaniach twierdzenie Conquesta, że w latach 1932–1933 zginęło z głodu w Ukrainie ok. 5 miliomów osób, co stanowiło prawie 19% ogółu mieszkańców Republiki i około jedną czwartą ludności wiejskiej, a częstymi ofiarami były również dzieci. Według szacunkowych obliczeń w tej grupie absolutną większość, bo ponad 92% stanowili Ukraińcy, 3,3% – Rosjanie, 1,2% Polacy, 1,0% Mołdawianie, 0,7% Niemcy, 0,5% Bułgarzy i in. W związku z tym dr Czesław Rajca, autor wydanej niedawno 2005 roku monografii pt. „Głód na Ukrainie”, pisze:
„W naszej pamięci narodowej na trwałe zapisał się mord katyński, w wyniku którego ok. 22 000 polskich obywateli straciło życie. Nie zapominajmy, że ich poprzednikami było około 60 000 polskich chłopów skazanych na śmierć głodową w roku 1933. Umierając z głodu obok swych sąsiadów Ukraińców wpisali się oni na trwałe w historii tak Ukrainy, jak i Polski”.

Głównymi winowajcami śmierci grubo ponad 5 milionów ludzi w ciągu 2 lat był Józef Stalin, a z jego najbliższego otoczenia Mołotow, Kaganowicz i Postyszew, którzy jako pełnomocnicy sekretarza generalnego nadzorowali tragiczne wydarzenia na Ukrainie. Ale o tym swoistym holocauście przez wiele lat nie wolno było nawet myśleć. Słowo „głód” zakazane było w sowieckich mass-mediach partyjno-rządowych.

Wielki głód na Ukrainie w latach 1932–1933 należał do jednej z największych tajemnic stalinowskiego reżimu. Tajemnica ta podobnie, jak i mord katyński chroniona była nawet po śmierci Stalina niemal do ostatnich lat istnienia Imperium Sowieckiego.

Jak twierdzi jeden z badaczy tego problemu, „również w wolnym świecie, gdzie nie sięgała moc Kremla, tragiczne losy wsi ukraińskiej w piśmiennictwie historycznym podjęto dopiero w latach osiemdziesiątych XX stulecia”.

W ówczesnych mediach, przemówieniach sowieckich przywódców partyjnych i rządowych nie mówiło się o tragediach ludzkich, głosiło się natomiast osiągnięcia pierwszej pięciolatki, była to wielka inscenizacja kłamstw.
Ówczesna prasa w Drugiej Rzeczypospolitej poza nielicznymi wyjątkami również milczała. Najwięcej niepokojących, ale prawdziwych informacji o głodzie na Ukrainie oraz apeli o pomoc dla głodujących głosili Ukraińcy z południowo-wschodnich województw II Rzeczypospolitej Polski Międzywojennej, a w tym najbardziej aktywnym był tu kler greckokatolicki z Metropolitą Szeptyckim na czele. Na początku lipca 1933 roku Szeptycki skierował do wiernych swe orędzie – list pasterski – w którym wzywał wiernych, „aby modłami i postami, ogólnonarodową żałobą i wszelkimi dobrymi środkami wypraszali, pomoc nieba, skoro na ziemi nie ma żadnej nadziei na pomoc ludzką”. Wyrażał swój protest „przeciw prześladowaniu małych, ubogich, słabych i niewinnych”, zaś oskarżenie gnębicieli przesłać należy przed sąd Najwyższego. Może ten głos – stwierdzał Metropolita „dotrze do ubogich chat konających z głodu wieśniaków”. Owo wystąpienie najwyższego hierarchy Kościoła Greckokatolickiego w ówczesnej Rzeczypospolitej zostało opublikowane nie tylko w prasie ukraińskiej, ale też w prowincjonalnym dzienniku polskim „Ekspres Lubelski i Wołyński”.

W tym też roku w sierpniu ukazała się odezwa biskupów ukraińskich w Polsce, opublikowana również w ogólnopolskim tygodniku „Przegląd Katolicki”. A w tym orędziu mówiło się między innymi:
„Ukraina w konwulsjach przedśmiertnych. Ludność wymiera śmiercią głodową. Zbudowany na niesprawiedliwości, oszustwie, bezbożnictwie i deprawacji ludożerczy system kapitalizmu państwowego doprowadził bogaty do niedawna kraj do zupełnej ruiny […] Dziś widzimy skutki postępowania bolszewików, położenie ludności z każdym dniem staje się straszniejsze. Wobec takich zbrodni niemieje natura ludzka, krew ścina się w żyłach. Przed światem całym protestujemy przeciwko prześladowaniu maluczkich, słabych i niewinnych, gnębicieli zaś oskarżamy przed sądem Najwyższym. […] Wszystkich chrześcijan całego świata, wszystkich wierzących, szczególnie wszystkich robotników i włościan, a przede wszystkim rodaków naszych prosimy przyłączyć się do tego głosu protestu i bólu i roznieść głos po całym świecie, może dojdzie do ubogich chat konających z głodu włościan”.

Ale, jak stwierdza historyk, „niestety biskupi ukraińscy nie zostali publicznie poparci przez polskie autorytety kościelne, chociaż za Zbruczem wśród ofiar głodowego holocaustu znaleźli się również Polacy”. Ówczesna cenzura polska nie dopuszczała do szerokiego rozgłaszania takich informacji w imię, jak się wtedy twierdziło, „utrzymywania dobrych stosunków ze Związkiem Sowieckim, z którym podpisano akt o nieagresji”.

W następnych latach zaczęły się dalsze represje, które dotykać zaczęły coraz częściej miasto i w szczególny sposób inteligencję świadomą i twórczą. W okresie tych represji nie zapomniano też o ludności wiejskiej, co szczególnie dotkliwie odczuli osiadli na Ukrainie chłopi polscy. W roku 1937 zlikwidowany został leżący w pobliżu granicy z Polską autonomiczny polski region, przy czym ponad 50 tysięcy Polaków deportowano do Kazachstanu. Dla wielu z nich, szczególnie dla tych najmłodszych oznaczało to wyrok śmierci. Wtedy właśnie rozpoczął się problem Polaków w Kazachstanie, który istnieje do dziś dnia. Nie wszyscy potomkowie tych wysiedlonych w latach trzydziestych i później mogą wrócić do całkowicie niezależnego już Państwa Polskiego.
Po klęsce wrześniowej 1939 roku Druga Rzeczpospolita, czyli Odrodzone po pierwszej wojnie światowej Państwo Polskie zostało podzielone pomiędzy dwóch okupantów – Niemcy faszystowskie i Rosję sowiecko-stalinowską. Południowo-wschodnia część międzywojennego państwa polskiego formalnie została przyłączona do Republiki Ukraińskiej. Z tego terenu, nazwanego Zachodnią Ukrainą w ciągu dwóch lat panowania sowieckiego deportowano na wschód ok. 250 tysięcy ludzi, w większości Polaków. Kiedy rozpoczęła się wojna niemiecko-sowiecka w roku 1941, kilka milionów obywateli Ukrainy walczyło na frontach drugiej wojny światowej, a ponad dwa miliony Ukraińców wywieźli Niemcy w głąb Rzeszy na przymusowe roboty. Wojna ta przyniosła ogromne spustoszenie na Ukrainie. Historycy obliczają, że Ukraina straciła prawie 7 milionów ludzi, w tym około 5 i pół miliona osób cywilnych, a około 10 milionów obywateli Ukrainy pozbawionych było dachu nad głową po zakończeniu tej wojny.

I znów tuż po wojnie, a zwłaszcza w latach 1946–1947 ujawniły się symptomy głodu na Ukrainie, to jakby trzeci okres głodowy, który przeżyli mieszkańcy Ukrainy.

Tuż po wojnie, z której Związek Radziecki wyszedł zwycięsko, były ogromne braki i zniszczenia. Względnie lepiej jednak było na terenach, gdzie jeszcze ludzie gospodarzyli indywidualnie. Mówiło się nawet, że „gdyby nie Zachodnia Ukraina, powtórzyłby się rok 1933”,co znaczyło, że byłby o wiele bardziej dolegliwy głód , powodujący większe zniszczenia istnień ludzkich. Ale i w tym trzecim głodzie który dotknął Ukraińców, według szacunków historyków zmarło z głodu około pół miliona ludzi.

Tuż po zakończeniu drugiej wojny światowej miało miejsce najbardziej liczące się przemieszczenie ludności o charakterze deportacyjnym, które objęło społeczności polskie i ukraińskie. W wyniku umowy repatriacyjnej z września 1944 roku z terenów wchodzących przed wojną w skład państwa polskiego wyjechało na teren Polski Ludowej blisko 800 tysięcy Polaków, a z terenów na zachód od nowej granicy polsko-sowieckiej zostało przesiedlonych na Ukrainę niemal pół miliona ludzi narodowości ukraińskiej.

Ni jedni, ni drudzy nie byli z tych przenosin zadowoleni. Różnica była jednak taka, że Polacy uciekali z sowieckiego „raju”, zaś Ukraińcy byli do niego wpędzani.

Była po wojnie jeszcze jedna deportacja, a mianowicie z zachodnich obwodów Republiki Ukraińskiej w odległe rejony Związku Sowieckiego do połowy lat pięćdziesiątych wysłano około pół miliona Ukraińców. Po części wiązało się to z antykomunistyczną walką partyzantki ukraińskiej, jak również z tym, że od połowy 1948 roku na tych terenach rozpoczęto odgórną kolektywizację wsi. Do wiosny 1951 roku kolektywizacja w Zachodniej Ukrainie została zakończona. Prawie 99% chłopów zachodnioukraińskich, którzy przeżyli straszną okupację pierwszą sowiecką, a następnie nie lepszą niemiecką, stało się wbrew własnej woli kołchoźnikami.
Produkcja płodów rolnych na tych urodzajnych ziemiach zaczęła znacząco spadać. Ludzie nie byli zainteresowani w zwiększaniu produkcji rolnej, nie mieli zresztą żadnego wpływu na to, co się dzieje z rezultatem ich pracy. Chłopi byli świadkami marnotrawienia ich płodów tak na miejscu, jak i po odstawieniu nadmiernie wysokich kontyngentów, podczas gdy oni sami, wytwórcy tego chleba skazywani byli na niedojadanie.

Taka była tragedia chłopów na Ukrainie, jaką im przyniosła władza sowiecka, która w czasie rewolucji obiecywała chłopom wyzwolenie, dobre życie, zniesienie jakiegokolwiek wyzysku.
O tej tragedii świat mógł się dowiedzieć dopiero po upadku tego Imperium zła. Ukraińskie Towarzystwo Historyczno-Oświatowe „Memoriał” dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych zaczęło zbierać relacje, informacje o tych wydarzeniach, a wspomnienia tych, którzy te okropne czasy przeżyli, uzupełnione dokumentami i komentarzami ukazały się na Ukrainie drukiem dopiero w połowie 1991 roku. Było to liczące się oskarżanie zbrodniczej polityki Kremla sowieckiego wobec Ukrainy, która to polityka dotknęła również mieszkających na Ukrainie Polaków.

Podziel się: