Zaznacz stronę

Autor: prof. dr hab. Michał Łesiów

Zjazd przedstawicieli czterech krajów i narodów, które stanowiły ongiś części składowe Rzeczypospolitej przedrozbiorowej, a więc Polski, Litwy, Ukrainy i Białorusi, odbył się w Rzymie w roku 1990. W tym okresie zarysowała się możliwość uzyskania załkowitej niezależności politycznej również przez te kraje, które wchodziły w skład Związku Radzieckiego. Na tym Zjeździe uczeni i publicyści wymienionych krajów przemówili własnymi głosami i własnymi językami. Zjazd ten pobłogosławił i przedstawicieli owych krajów przyjął na audiencji Papież – Słowianin Jan Paweł II. Przedstawiciele tych czterech narodów i krajów postanowili, że należy napisać historie tych czterech narodów i państw-krajów w taki sposób, żeby, według słów profesora Jerzego Kłoczowskiego, inicjatora wymienionego spotkania, „w możliwie największym stopniu, uwzględnić różne punkty widzenia zawsze w szerokiej perspektywie porównawczej”. Historie tych krajów bowiem są często niełatwe w interpretacji, niekoniecznie należy dążyć do ujednolicania poglądów na pewne sprawy sporne, ale starać się o lepsze rozumienie najbliższych sąsiadów, do wywoływania debat naukowych wokół dziejów tych krajów, które powinny przebiegać, toczyć się „nowocześnie, porównawczo, z szerszym oddechem europejskim przy równoczesnym zrozumieniu swoistości losów i kultur”.

Z tego postanowienia wyłoniła się m.in. konkretna rzecz, a mianowicie „Historia Ukrainy” w dwóch tomach, napisana przez współczesnych historyków ukraińskich – Natalię Jakowenko z Kijowa i Jarosława Hrycaka ze Lwowa – w tłumaczeniu na język polski, wydana druidem przez Instytut Europy Środkowo-Wschodniej w Lublinie w roku 2000.

We wstępie do tych monografii lwowski profesor Jarosław Isajewycz stwierdza, że „oto po raz pierwszy ukazuje się w języku polskim większa praca syntetyczna o dziejach Ukrainy i Ukraińców, napisana przez historyków ukraińskich”. A jest to inicjatywa pierwszorzędnej wagi i wielce pocieszająca, bo Polska i Ukraina sąsiadują ze sobą jako jednostki państwowe i jako zespoły kulturowo-etniczne od zarania dziejów, od czasu przynajmniej tego faktu historycznego, jakim było wyłonienie się państwowości polskiej i przyjęcia chrześcijaństwa w jego wersji rzymsko-łacińskiej w roku 966 oraz państwowości protoukraińskiej oraz przyjęcia chrześcijaństwa w jego wersji bizantyjsko-grecko-słowiańskiej w roku 988. I wtedy to mimo wspólnych korzeni prasłowiańskich, bliskości języków, ujawniły się różnice w użyciu języka literackiego i języka kronik czy innych utworów: Polacy używali języka łacińskiego, wspólnego wówczas dla całej Europy Zachodniej, ówcześni Ukraińcy zaś wraz z Protorosjanami i Protobiałorusinami przyjęli wraz z chrześcijaństwem język staro-cerkiewno-słowiański, który się coraz bardziej rutenizował oraz alfabet cerkiewnosłowiański, zwany cyrylicą, który jest używany w postaci tzw. grażdanki do dnia dzisiejszego.

Inicjatywa wydania takiej „Historii Ukrainy” po polsku ma znaczenie pierwszorzędnej wagi,| bo ponad tysiąc lat Polska Piastów rozpoczęła swoje istnienie jako zespół państwowy pomiędzy Niemcami na Zachodzie i Rusią – Ukrainą – na Wschodzie, potężnymi sąsiedzkimi państwami ówczesnej Europy.

Obchodzono niedawno w Gnieźnie uroczystości jubileuszowe tysiącletnich stosunków polsko-niemieckich. Można by taki jubileusz odświętować również w związku z jakąś datą wskazującą na ponadtysiącletnią historię stosunków międzypaństwowych, dynastycznych polsko-ukraińskich.

Historycy Ukrainy starają się obecnie patrzeć na historię Ukrainy jak na pewnego rodzaju ciągłość od Rusi Kijowskiej poprzez Księstwo Halicko-Wołyńskie, poprzez fakt wejścia ziem ukrainnych do zespołu państwowego zwanego Rzeczpospolitą Dwojga (i Trojga) Narodów, poprzez Kozaczyznę-Hetmanat, wspólną niewolę zaborczą aż do powstania współczesnego suwerennego państwa o nazwie Ukraina, które terytorialnie pokrywa się z zasięgiem Ukraińskiej SRR, o tym wszystkim chciałbym pokrótce powiedzieć, biorąc przy okazji pod uwagę również dzieje stosunków polsko-ukraińskich.
Od samego początku naszej historii pisanej przodkowie dzisiejszych Polaków różnili się od przodków dzisiejszych Ukraińców przede wszystkim tym, że Polska weszła w krąg kultury chrześcijańskiej w jej wersji łacińsko-rzymskiej, a ówczesna Ruś-Ukraina – w krąg kultury chrześcijańskiej w jej wersji bizantyjsko-greckiej. W pierwszych wiekach pierwszego tysiąclecia języki polski i ukraiński dopiero się zaczęły wyłaniać ze wspólnego pnia, ze wspólnego języka prasłowiańskiego. Były więc wtedy te dwa języki o wiele bardziej podobne do siebie, niż obecnie, i o wiele bardziej zrozumiałe. Dzieliły je i różniły później przynależności do innych kręgów cywilizacyjno-konfesyjnych i używane języki literackie, w Polsce łacina a na Ukrainie – język cerkiewnosłowiański i po części grecki, zanim się nie wykształciły języki narodowe – staropolski i staroukraiński.
Obecnie językami słowiańskimi, do których należą i ukraiński i polski mówi prawie 300 milionów ludności. Według rachunku ilościowego językiem ukraińskim powinno się, posługiwać ok. 50 milionów ludzi, a polskim – ponad 40 milionów, co znaczy, że tymi dwoma językami słowiańskimi posługuje się bez mała jedna trzecia wszystkich Słowian. Jest to bardzo znacząca część Słowiańszczyzny.

Do kulturalnego kręgu bizantyjsko-słowiańskiego, co pokrywa się z używaniem w piśmie pisma cyrylickiego pochodzącego jeszcze od św. Cyryla i Metodego, zwanego też „grażdanką”, należą oprócz Ukraińców – Rosjanie, Białorusini, Bułgarzy, Serbowie i Macedończycy, którzy w sumie stanowią ok. 200 milionów ludności, czyli 2/3 wszystkich Słowian. W życiu kulturalnym używają oni dla swych języków literackich pisma cyrylickiego i wyznają chrześcijaństwo w obrządku prawosławnym lub rzadziej greckokatolickim. Obrządek greckokatolicki wyznają głównie Ukraińcy z Galicji Wschodniej i z terenu Polski południowo-wschodniej, na ogół wysiedleni za tzw. Ziemie Odzyskane w roku 1947.

Tylko 1/3 Słowian wykorzystuje w swych językach literackich alfabet łaciński, a są to oprócz Polaków – Czesi, Słowacy, Chorwaci, Słoweńcy i Łużyczanie. Wyznają oni zwykle religię chrześcijańską w obrządku rzymskokatolickim i używali do niedawna w liturgii języka łacińskiego, albo przynależą w pewnej ilości do któregoś z chrześcijańskich wyznań protestanckich. Stąd mamy podział Słowian na te dwie grupy związane historycznie z przynależnością do Kościoła Rzymskiego i Europy Zachodniej z jednej strony (w tej grupie znajdują się Polacy) i do Kościoła Wschodniego, który w XI wieku wydzielił się całkowicie od Rzymu (i w tej grupie znajdują się Ukraińcy).

Jeśli idzie o Ukrainę, to pierwsza nazwa jej historycznego terytorium, zaświadczona w źródłach, to „Ziemia Ruska”. Ponieważ nazwa Ruś poszerzyła się później na wszystkie tereny zasiedlone przez ludność wschodniosłowiańską, patriarchat konstantynopolitański, żeby odróżnić, Ukrainę od Rosji, zaczął używać nazwy Mała Ruś na oznaczanie zach. części Ukrainy i nazwę Wielka Ruś na oznaczenie wsch. jej część. I takie nazwy używała administracja Konstantynopolitańska aż do tego czasu, kiedy Metropolia Kijowska została podporządkowana Patriarchatowi Moskiewskiemu w roku 1686. I wtedy to Wielka Ruś zaczęła się kojarzyć z Rosją.

Równocześnie i równolegle ze słowem Ruś coraz częściej od XVI wieku zaczyna być używana nazwa Ukraina, która ostatecznie zwyciężyła na przełomie XIX i XX wieku, kiedy umocnił się nowoczesny ruch narodowy ukraiński i ustaliła się ostatecznie nazwa narodu i terytorium etnicznego Ukrainy. Tylko na daleko na zachód wysuniętych terenach (Łemkowszczyzna, Podlasie, Zakarpacie) długo jeszcze trzymała się nazwa Ruś, ruski na oznaczenie tego, co dzisiaj nazwalibyśmy Ukrainą, ukraińskim. Toteż w pracach naukowych w zależ¬ności od opisywanej epoki spotykamy niekiedy zamiennie nazwy Ruś, Ruś-Ukraina i Ukraina na oznaczenie tego samego terytorium i tego samego etnosu.

Początki historycznej kolebki państwowości ukraińskiej z ośrodkiem w Kijowie nikną, w różnych domysłach i legendach. Według jednych Kijów był założony jako miasto-forteca i centrum plemienia Polan naddnieprzańskich, a potem miasto to zostało stolicą już mniej więcej określonego tworu państwowego zwanego Rusią.

Wokół samej nazwy Ruś i owych zagadkowych Rusów toczą się spory badaczy historii od kilku wieków. Kim byli ci Rusowie, którzy dali pierwszy bodziec dla państwowości protoukraińskiej z centrum w Kijowie?
Pierwsze wzmianki o Rusach pochodną ze źródeł francuskich i bizantyjskich z IX wieku. Również o samym pochodzeniu nazwy Ruś, Rusowie toczyły się dyskusje jeszcze w XVIII wieku. Tak zwani Normaniści dowodzili, że Ruś Kijowską założyli Normanowie, a ściślej Szwedzi zwani wtedy Rusami, zaś tzw. antynormaniści, do których należał też Michał Łomonosow z pobudek chyba też patriotycznych ostro temu zaprzeczali. Ale obecnie absolutna większość historyków skłania się do normańskiej teorii pochodzenia słowa Ruś i dynastii książąt kijowskich Rurykowiczów.

Jeśli idzie o samą nazwę Rusi, to niektórzy, jak się powiedziało, wiążą ją z językami i ludami germańskimi, a inni z plemionami koczowniczymi pochodzenia irańskiego, które przez pewien czas mieszkali w regionie Środkowego Naddnieprza. Są też tacy, którzy uważają nazwę Ruś za rodzimą – słowiańską.
Najbardziej prawdopodobna hipoteza to ta, że, jak pisze w najnowszej „Historii Ukrainy” prof. Natalia Jakowenko, „Normanowie-Rusowie jako siła polityczna pojawili się na terytorium polańskiego sojuszu plemion protoukraińskich i jego sąsiadów w pierwszej połowie IX wieku, a ich grupa miała charakter stosunkowo niewielkiego oddziału wojska, który narzucił miejscowym plemionom stosunki lenne bądź sojusznicze”.
Państwo to za panowania książąt Olega i Igora w IX i pierwszej połowie X wieku zaczęło nabierać wyraźnych kształtów, właśnie z pierwszej połowy X wieku pochodzą pisemne traktaty zawierane z Konstantynopolem, które są pierwszymi aktami politycznymi młodego państwa. Warto przy tym zauważyć, że imiona Oleg i Igor mają swoją wyrazistą etymologię skandynawsko-germańską.

W roku 980 na czele państwa Rusów, Rusi Kijowskiej stanął Włodzimierz (imię już o etymologii słowiańskiej o znaczeniu „władać światem”), który później otrzymał przydomek Wielki. To on przyjął oficjalnie wiarę chrześcijańską dla swego państwa 988 roku z Bizancjum i w ten sposób wprowadził swój kraj w krąg państw chrześcijańskich i w strefę wpływów cywilizacji greckiej i rzymskiej. Stało się to 22 lata po przyjęciu chrześcijaństwa przez państwo Piastów, zachodniego sąsiada Rusi. Był to wówczas jedyny sposób wejścia poszczególnych narodów do grona cywilizowanej Europy.

Wybór obrządku chrześcijańskiego przez księcia Włodzimierza z Bizancjum, a nie z Rzymu, nie był przypadkowy. Młode państwo Kijowskie ciążyło ku Bizacjum ze względu na bliskość geograficzną i ze względu na interesy gospodarczo-handlowe, związane od dawna ze szlakiem handlowym od skandynawskich Waregów ku Grekom, którzy mieli swoje kolonie nad Morzem Czarnym. Były też interesy polityczne. Toteż ludność przyszłej Ukrainy znalazła się w grecko-bizantyjskim odłamie chrześcijaństwa i to był fundament ruskiego i jednoczesnie protoukraińskiego świata kultury.

Tym między innymi różnili się mieszkańcy Rusi od sąsiednich Lechitów-Polaków od X wieku i różnią się w znacznym stopniu do dnia dzisiejszego, kiedy wyznawcy obrządku rzymsko-katolickiego uważani są za Polaków, a wyznawcy prawosławia lub obrządku grecko-katolickiego – za Ukraińców bądź Białorusinów.
Przed przyjęciem chrześcijaństwa Słowianie mieli swoją rodzimą wiarę, a niektóre bóstwa słowiańskie były nawet wspólne dla ówczesnych Polaków i Rusów – Protoukraińców, np. Swarożyc, bóg słońca, w każdym razie personifikujący słońce, czy Swiętowid – Swiatowid – bóg wojny.

Dosyć niejasno rysuje się granica rusko-polska w owym czasie, to znaczy na początku rodzenia się państwowości tych dwu narodów. Wzmianka kronikarza ruskiego o zdobyciu na Lachach w roku 981 Grodów Czerwieńskich świadczyłaby o tym, że obszar ten poprzednio był we władaniu Mieszka Pierwszego. Z chwilą tą granica przesunęła się zapewne bardziej na zachód na dzisiejsze Roztocze. Idzie tu oczywiście jedynie o sferę wpływów państwowych, bo miejscowa ludność najprawdopodobniej się nie zmieniała niezależnie od tego, kto tam panował.

Państwo Kijowskie staje się poważnym, liczącym się w Europie tworem państwowym i od samego początku historia notuje pewne stosunki dyplomatyczne z innymi krajami, w tym również z sąsiednią Polską. Jednym z przejawów przyłączania się do chrześcijańskich władców Europy były mieszane małżeństwa dynastyczne. Ta praktyka była też udziałem książąt rusko-kijowskich. Syn Chrzciciela Rusi Włodzimierza Wielkiego Jarosław nazwany później Mądrym, bo wielce przysłużył się oświacie i rozwojowi kultury w Rusi Kijowskiej, wydał swoje córki do kilku krajów – Anastazja była żoną króla węgierskiego, Jełysaweta czyli Elżbieta była żoną króla Norweskiego, Anna zaś była królową Francuską. Owe małżeństwa dynastyczne sprzyjały aktywizacji stosunków dyplomatycznych, a nawet przyjacielskiej współpracy politycznej i kontaktów osobistych.

Znane też były stosunki dyplomatyczne z Polską Piastów podtrzymywane niekiedy mariażami dynastycznymi. Znany fakt wyprawy Bolesława Chrobrego do Kijowa był spowodowany chęcią pomożenia swemu zięciowi Światopełkowi w zdobyciu tronu wielkoksiążęcego w Kijowie. Właśnie Bolesław Chrobry po krótkim oblężeniu zajął Kijów i przywrócił na krótko Świętopełka swojego zięcia do władzy, a wycofując się w roku 1019 odzyskał czyli przyłączył tzw. Grody Czerwieńskie do swego państwa. Kilka razy owe Grody Czerwieńskie przechodziły pod ruskie lub polskie panowanie.

Przez te pierwsze wieki władcy polscy mieli różne sprawy graniczne, przyjazne i nieprzyjazne. Na przykład książę mazowiecki Miecław był uwikłany w spór z Jarosławem Kijowskim o ziemię Jaćwieską. Kazimierz Odnowiciel w XI wieku 1047 roku wspólnie z księciem Kijowskim Jarosławem rozgromili armię Miecława Mazowieckiego.

I znów w roku 1069 Izjasław mąż Gertrudy ciotki Bolesława Śmiałego dzięki polskiej pomocy odzyskał utracony tron wielkoksiążęcy w Kijowie.

Bolesław Krzywousty uzyskał poparcie Kijowa, a ożeniony był z księżniczką ruską. Pośrednictwo Jarosława Wołyńskiego przerwało walkę bratobójczą Krzywoustego z jego bratem Zbigniewem.

Związki dynastyczne książąt polskich i ruskich czyli protoukraińskich przyczyniły się w XII wieku do zainteresowania się Kazimierza Sprawiedliwego sytuacją na pograniczu wschodnim. Podporządkowywał on kolejno swemu zwierzchnictwu Brześć, Włodzimierz, Bełz, ale tu była rywalizacja z Węgrami, których władcy dążyli również do opanowania ziem protoukraińskich na północ od Karpat czyli dzisiejszej Galicji Wschodniej i Wołynia.

W wieku XI pojawiają się pierwsze opisy cudzoziemców, którzy przebywając w stolicy Rusi Kijowskiej z podziwem go oceniają. M. in. niejaki arcybiskup Thietmar z Merseburga pod rokiem 1017 opisuje „stolicę Królestwa Rusów” pisząc, że zamieszkuje tu „niezliczona liczba ludu”, jest ponad czterysta cerkwi i osiem rynków. Jeśli nawet opisujący nieco przesadził w swym liczeniu świątyń, to i tak widać było rozmach zmian cywilizacyjnych tego państwa pod panowaniem pierwszych władców chrześcijańskich Kijowa – Włodzimierza i Jarosława. Wysoko rozwinięta była sztuka oratorska, poezja, czego dowodem było „Słowo o pułku Igora” i powstanie pierwszego kodeksu prawnego znanego pod nazwą „Prawda Ruska”.

W okresie XII–XIII wieku trwają walki książąt o tron kijowski, a w połowie XIII wieku ma miejsce pogrom Kijowa przez ordy mongolsko-tatarskie, co przyczyniło się do upadku tego państwa. Rozkwit państwowości i kultury czy cywilizacji protoukraińskiej przenosi się wtedy na zachód, gdzie powstaje Księstwo Halicko-Wołyńskie czyli tzw. Królestwo Ruskie.

Związki dynastyczne książąt polskich i protoukraińskich w wieku XII i XIII przyczyniły się w znacznym stopniu do wzrostu zainteresowania władców polskich sytuacją na pograniczu wschodnim. W tym też czasie rozpoczęła się rywalizacją Polski z Węgrami, których władcy dążyli już wtedy do opanowania ziem ukraińsko-ruskich na północ od Karpat, kiedy teren Zakarpackiej Ukrainy był już od pewnego czasu pod panowaniem węgierskim.

W drugiej połowie XII wieku Księstwo Halickie pod władzą Jarosława Osmomysła (tak był nazwany ze względu na jego wyjątkową mądrość! osiem zmysłów) stało się jednym z najsilniejszych księstw zachodnioruskich czyli protoukraińskich. Będący w opozycji do księcia bojarzy wzywali niekiedy na pomoc nie tylko sąsiednich książąt ruskich, ale także Węgrów albo Polaków. I zdarzyło się, że syn Jarosława Osmomysła Włodzimierz dopiero przy pomocy cesarza niemieckiego Fryderyka Barbarossy oraz księcia polskiego mógł odnieść zwycięstwo nad bojarami i znów zasiąść na tronie książęcym.

Po bezpotomnej śmierci księcia halickiego Włodzimierza książę wołyński Roman zajął i podporządkował sobie Halicz i w ten sposób Wołyń, Ziemie Nadbużańskie, Naddniestrzańskie oraz Podkarpackie zostały połączone w jeden organizm państwowy, który znany jest w historii jako Księstwo Halicko-Wołyńskie lub Halicko-Włodzimierskie (po łacinie: Galicia et Lodomeria).

Twórca tego Księstwa Roman poległ w roku 1205 pod Zawichostem podczas jednej z wielu wypraw na pogranicze Polski ówczesnej. Po długotrwałych zamieszkach związanych z rywalizacją o zajęcie tronu książęcego w połowie XIII wieku Daniel, syn Romana, został władcą Księstwa Halicko-Wołyńskiego. O Danielu Halickim Latopis pisze, że „był nie tylko mądry i odważny, ale też urodziwy, dumny i szczodry”.

Danielowi udało się ustanowić pokój na podległych mu ziemiach i zagwarantował sobie autorytet w oczach sąsiadów. Jego partnerami stają się królowie węgierscy, książęta mazowieccy i śląscy, władcy austriaccy i litewscy. Papież Innocenty IV miał nadzieję na zjednoczenie Cerkwi Prawosławnej na ówczesnej Ukrainie z Rzymem i w wyniku owych „kontaktów z tronem papieskim odbyła się uroczysta koronacja Daniela na króla” w roku 1253, w Drohiczynie. Władców Europy na królów mianować mógł wówczas tylko papież. I po raz pierwszy władca Rusi-Ukrainy tytułował się jako „Dei gratia rex Russiae” (Król Rusi z Bożej Łaski). Tytułu tego używał jeszcze wnuk Daniela Jerzy (Jurij) Lwowicz, a synowie Jurija już tylko książętami się nazywali i tytułowali. Właśnie oni, Andrzej i Lew Jurijowiczowie, jako ostatni władcy w rodu Romanowiczów zginęli w walce podczas wyprawy przeciwko Ordzie Tatarskiej ok. 1323 roku bezpotomnie i na tronie książęcym zasiadł wybrany przez bojarów wołyńskich Bolesław Trojdenowicz, syn księcia mazowieckiego i siostry zaginionych braci Romanowiczów. Bolesław zmienił obrządek na prawosławny i przyjął imię Jurija II. Nie był on władcą silnym, stracił zaufanie u bojarów, którzy go otruli, a na tron Księstwa Halicko-Wołyńskiego zaproszono Lubarta, syna Wielkiego Księcia Litewskiego Giedymina, który został ochrzczony w obrządku wschodnim i przyjął imię Dymitra.
W połowie XIV wieku król polski Kazimierz oderwał od Księstwa Halicko-Wołyńskiego Ziemię Sanocką i przedsięwziął wielką wyprawę na Ruś, zajmując Lwów, Bełz, Chełm, Brześć i Włodzimierz. A walki o terytorium halickie trwały aż do 1383 roku. W rezultacie Księstwo Halickie znalazło się pod panowaniem polskim, zaś Wołyń – pod panowaniem Litwy.

Tak zakończyły się trwające przez ponad pół stulecia wojny o „dziedzictwo halickie”. Właśnie w tych niespokojnych czasach utrwaliła się reorientacja – jak pisze w swej historii Ukrainy prof. Natalia Jakowenko – mieszkańców ziemi halickiej na Zachód i na wzorce zapożyczone od sąsiadów – Polaków, Węgrów, Czechów. Dla Ukraińców pozostały historyczne wspomnienia, które z jednej strony uosabiały ruiny potężnego Kijowa, jak również pamięć o królach halickich – z drugiej strony. Świadomość ukraińska zaczęła się lokować na pograniczu kultury wschodniej i zachodniej.

Od końca XIV wieku historia Polski i Ukrainy zaczęła być historią coraz bardziej wspólną. Przez pewien czas Ruś Halicka zwana też Rusią Czerwoną formalnie stanowiła jeszcze osobną jednostkę państwową. Jak pisze autor najnowszego wydania historii Ukrainy Natalia Jakowenko, „do śmierci króla Władysława Jagiełły w roku 1434 zaanektowana ziemia halicka nie została jeszcze przekształcona w prowincję państwa polskiego i uważana była jedynie za osobistą własność tronu królewskiego jako domena Kazimierza Wielkiego i jego wnuczki Jadwigi, potem zaś jej męża i spadkobiercy Jagiełły”. Zmianę statusu ruskich ziem z nadzwyczajnego na powszechnie obowiązujący rozpoczął właśnie Władysław Jagiełło, a proces ten zakończył jego syn Władysław III Warneńczyk. I od 1434 roku „zgodnie z nowo wprowadzonym podziałem administracyjnym istniało tu województwo ruskie z ziemiami lwowską, przemyska, sanocką, halicką i chełmską oraz województwo podolskie ze stolicą w Kamieńcu Podolskim”. Nieco później zasady te zwane przywilejami jedlneńskimi zostały zastosowane również w odniesieniu do księstwa bełzkiego przyłączonego do Mazowsza w roku 1462, zwane odtąd województwem bełzkim.

Tak zwana Ruś Czerwona czyli Ziemia Halicka była położona na szlaku czarnomorskim i odgrywała dużą rolę handlową, co dawało poważne zyski Monarchii Kazimierza Wielkiego. Ważne znaczenie miały lokacje miast czerwonoruskich, a wśród nich przede wszystkim Lwowa, który stał się szybko centrum wymiany towarowej ze Wschodem i punktem zetknięcia się mieszczaństwa, złożonego narodowościowo, a więc protoukraińsko-ruskiego, polskiego, niemieckiego i żydowskiego z żywiołem orientalnym, w tym w szczególny sposób z Ormianami, którzy również zaczęli stanowić część żywiołu mieszczańskiego Lwowa. Jak wiemy, w okresie międzywojennym we Lwowie było trzy metropolie chrześcijańskie: greckokatolicka, która skupiała chrześcijan o poczuciu narodowym ukraińskim, rzymskokatolicka, która obsługiwała miejscowych Polaków i ormiańskokatolicka, w skład której wchodzili potomkowie mieszczan pochodzenia ormiańskiego.

Rozpoczęła się w tym czasie intensywna kolonizacja terenu Rusi, która z różnych przyczyn była wyludniona z powodu wieloletnich wojen, najazdów Ordy Nogajskiej, która w czasach tatarsko-mongolskich umocniła się na ziemiach ukrainnych między Dnieprem i Dniestrem. Toteż z inicjatywy króla owe żyzne ziemie zaczynają być rozdawane we władanie lenne, co znaczyło, że posiadacze tych ziem nadanych byli zobowiązani do pełnienia dziedzicznej służby wojskowej. Król rozdawał ziemie licznym przybyszom – drobnej szlachcie z Mazowsza, Małopolski, Śląska. Osiadają też na nadanej ziemi żołnierze-weterani królewskich oddziałów najemnych, należący do różnych narodowości, a byli wśród nich m.in. Czesi, Rumuni, Węgrzy, Niemcy. Toteż na Ruś ukrainną razem ze szlachtą przenikał również odmienny etnicznie element chłopski, przyciągany przez ulgi dla osiedleńców.

Owa kolonizacja wojskowa przemieszała się z ludnością kupiecko-rzemieśl¬niczą – Polakami, Niemcami, Żydami. Z kulturowego i językowego punktu widzenia zaczęła się dość intensywna polonizacja Rusi Czerwonej, co miało znaczny wpływ kulturowy na miejscowych bojarów – Rusinów.

Bojarzy w nowej sytuacji politycznej, domagali się swoich praw, a przy tym niekiedy zmieniali nawet obrządek z prawosławnego na katolicki, żeby upodobnić się do szlachty polskiej. Poprzez obrządek religijny ich świadomość przynależności narodowej się zmieniała. Zaczęło się z czasem pojawiać nowe pojęcie „gente Ruthenus, natione Polonus”, co znaczyło „Rusin-Ukrainiec z pochodzenia, Polak z narodowości”. Tak stało się z wielu rodami bojarów ruskich, do których można zaliczyć m.in. rody Dzieduszyckich, Orzechowskich, Drohojowskich, Wapowskich, Łahodowskich, Próchnickich i wielu innych.

W przeciwieństwie do zamożniejszej szlachty zwykła ludność zbrojna, której udało się umocnić swoje prawa majątkowe i wejść w krąg szlachty, zachowywała zwykle sposób życia, zwyczaje i obrządek religijny przodków. Wspólne życie polityczne Polaków i Ukraińców trwało odtąd w jednym organizmie państwowym – pierwszej Rzeczpospolitej szlacheckiej przez trzy następne stulecia.

W wieku XV Ukraina była już całkowicie podległa z jednej strony Polsce nawet formalnie, kiedy to panowie małopolscy dokonali inkorporacji całej Rusi Halickiej do Królestwa, oraz z drugiej strony Litwie, która zajęła tereny Ukrainy aż po Morze Czarne. Zaczęła się ściśle wspólna historia tych zespołów kulturowo-narodowościowych, które dziś postrzegamy jako Polskę, Ukrainę, Białoruś, Litwę.

Toteż w jednej z największych bitew średniowiecza między Krzyżakami i wojskami polskimi i litewskimi pod Grunwaldem w roku 1410 udział brali również przodkowie dzisiejszych Rusinów-Ukraińców, piszą o tym historycy, m.in. że „kilka setek konnych przysłali (do walki pod Grunwaldem) synowie niejakiego Tochtamysza, którzy na początku 1409 roku poddali się władzy Witolda, zakładając swe kosze na stepach naddnieprzańskich”. Była to jakby prehistoria późniejszej Siczy Kozackiej.

Kozaczyzna to następny dalszy rozdział w historii stosunków polsko-ukraińskich.
Ponieważ Kozaczyzna i Kozacy zajmują bardzo ważne miejsce w historii wspólnej Ukrainy i Polski, pisali o nich często pisarze, a szczególnie poeci tak ukraińscy, jak i polscy. Nawiązywała do Kozaczyzny ukraińska państwowotwórcza myśl polityczna. Mówi się o Kozakach też jako o obrońcach wiary prawosławnej na Ukrainie. Ostatnio o nich dowiedzieli się dość szczegółowo widzowie jednego z najpopularniejszych filmów naszych czasów „Ogniem i mieczem”, a przedtem czytelnicy Trylogii Henryka Sienkiewicza. Kozaczyzna znów staje się nie tylko faktem historycznym dawnych walk, ale zaczęła się znów pamięć o niej, o losach różnych przyjaznych i nieprzyjaznych, pełnić rolę zbliżania się polsko-ukraińskiego tak bardzo potrzebnego polskiej racji stanu na obecnym etapie wzajemnych stosunków międzypaństwowych w Europie środkowo-wschodniej, potrzebnego też ukraińskiej racji stanu. Toteż warto przyjrzeć się pokrótce historii czy też genealogii Kozaczyzny na szeroko rozumianym pograniczu polsko-ruskoukraińsko-tatarskim.

Na temat pochodzenia Kozaków od najdawniejszych czasów pisali i dawni kronikarze i późniejsi historycy. Wymyślono wiele teorii i hipotez na temat ich genealogii.

Niektórzy wywodzili Kozaków od potomków Homera. Twierdzono też, że Kozacy są potomkami Scytów, kaukaskich Czerkiesów, inni twierdzili, że początki Kozaczyzny należy łączyć z kolonizacją tatarską za czasów Witolda.

Niektórzy historycy dowodzili, że Kozacy są potomkami tych Rusinów, którzy zbiegli w stepy w wieku XIII przed uciskiem książąt i Mongołów. Twierdzono też, że był to zupełnie osobny naród.
Interesujące są pomysły o pochodzeniu samego słowa – Kozak.

Legendarny pomysł o tej nazwie wiązał Kozaka z kozą, uzasadniając taką etymologię „faktem”, że „Kozak jest lekki jak koza”. W ostatnich dwóch wiekach badacze zajęli się sprawą pochodzenia Kozaków oraz ich nazwy poważnie. A nie było to takie proste. Samo słowo Kozak jest pochodzenia turecko-tatar¬skiego, m.in. spokrewnione z etnonimem Kazach. Było używane jeszcze przed pojawieniem się Kozaków Zaporoskich. W języku tureckim słowo kozak oznaczało żołnierza lekkozbrojnego, w starym dokumencie Połowców z 1303 roku pod tym terminem rozumiano przednią straż wojskową.

Tatarzy „kozakiem” nazywali człowieka wolnego, stepowego awanturnika i rozbójnika. Na Krymie w połowie XV wieku kolonie założone przez Genueńczyków miały swoich „kozaków”, którzy pilnowali miast i walczyli z Tatarami. Kronikarz polski Jan Długosz pisze, że w roku 1496 wraz z Tatarami szli na wyprawę stepowi rozbójnicy Kozacy. Wtedy jeszcze słowo Kozak nie cieszyło się u współczesnych w średniowieczu dobrą sławą. Nieco innego znaczenia nabrało to słowo po pojawieniu się dobrze zorganizowanych nad Dnieprem Kozaków Ukraińskich.

W XV wieku część stepowa Ukrainy była jeszcze słabo zaludniona. Nad dolnym Dnieprem, nad rzeką Bohem i dolnym Dniestrem aż po brzegi Czarnego Morza rozciągał się bezkresny step, bogaty w roślinność, zwierzęta i ryby w rzekach. Były to tzw. Dzikie Pola opiewane przez poetów romantycznych. Owe Dzikie Pola bogate, niebezpieczne, ale piękne, przyciągały wielu śmiałków gotowych na wszystko.

Francuski podróżnik z XVI wieku Blaise de Vigener tak opisuje ten kraj: „Ukraina jest to ziemia obiecana, którą Pan Bóg obiecał narodowi. Kto raz tylko pobujał na Ukrainie, ten już nie może się z nią rozłączyć, bo ona przyciąga każdego człowieka jak magnes żelazo.

Ukraińskie niebo śmieje się i wabi człowieka do siebie. Wszędzie rosną drzewa owocowe i winorośl. W starych dębach i bukach roje pszczół i trzmieli. Zwierzyny w lasach i polach tak dużo, że żubry, dzikie konie i jelenie zabija się tylko dla skóry. Dzikie kozy zabijają tysiącami a na rzekach bardzo dużo gniazd bobrowych. Ptactwa jest tyle, że wiosną chłopcy napełniają całe czółna jajami dzikich kaczek, gęsi, żurawi i łabędzi. Psy karmią mięsem i rybą. Na Podolu wystarczy zaorać jeden raz i zasiać ziarno, urodzi się dwa razy. W jednym roku mogą być dwa albo i trzy zbiory”.

Oczywiście w tym opisie nieco przesadzonym było dużo prawdy.

Toteż nie można się dziwić, że były to tereny chętnie przez różne grupy narodowe kolonizowane.
Wschodnia część Ukrainy znalazła się w posiadaniu Wielkiego Księstwa Litewskiego około 1400 roku i należała do Litwy aż do 1569 roku, kiedy to w Lublinie Sejm uchwalił połączenie Litwy z Polską unią realną i kiedy do Polski zostały przyłączone województwa podlaskie, wołyńskie, bracławskie, a więc prawie wszystkie ziemie ukrainne znalazły się w obrębie Korony Polskiej.

Wiek XV i XVI to okres poważnego rozwoju ludnościowego terenu Ukrainy, dokąd przybywa coraz więcej osadników.

Ukraińska ludność tubylcza mieszkała głównie we wsiach i małych miasteczkach, trudniąc się zwykle rolnictwem i hodowlą. Urodzajna ziemia zapewniała wysokie plony, a stepowy charakter kraju sprzyjał hodowli, szczególnie na południu Ukrainy. Wtedy w porównaniu z chłopami polskimi chłopi ukraińscy byli bogatsi. Słabsze zaludnienie pozwalało im zajmować więcej ziemi.

Rozwijały się też miasta, a w nich – rzemiosło tkackie, gorzelnictwo, piwowarstwo, a nawet metalurgia. W XVI wieku w samym tylko Kamieńcu Podolskim zarejestrowanych było 230 mistrzów różnych specjalności.
Poważnie rozwijał się handel. Ukraina eksportowała miód, wosk, ryby, futra, skóry, płótno, zboże. Na Ukrainę przywożono głównie artykuły, które kupowała szlachta i bogate mieszczaństwo, takie, jak sukna flandryjskie i holenderskie, jedwab, kobierce wschodnie, różne ozdoby, broń, wino, a ludzie biedniejsi kupowali jedynie sól oraz wyroby żelazne.

Do pewnego czasu chłop ukraiński był stosunkowo swobodny i płacił jedynie niewielki czynsz pieniężny lub daniny w naturze. Ten czynsz był prawie czterokrotnie mniejszy niż w Polsce. Pogorszyło się chłopom po przyłączeniu Ukrainy do Korony. Szlachta polska hojnie obdarowywała ziemią, zaczęła kolonizować słabiej dotąd zaludnione obszary. Chłopów sprowadzono z głębi kraju i osadzono ich na warunkach tzw. wolnizny, tzn. że przez okres kilkunastu nawet lat nowy osadnik był zwolniony od danin i czynszów. Były to warunki początkowo korzystne. Ale wieśniak ukraiński pozbawiony został prawa własności ziemi, a wymiar pańszczyzny znacznie wzrósł, podatki i czynsze rosły z roku na rok. Jednocześnie wyrastały olbrzymie fortuny magnackie. To musiało spowodować bunt chłopski któremu sprzyjali Kozacy, a skutek ostateczny – wojny polsko-kozackie w XVI i XVII wieku tak sugestywnie opisane później przez Henryka Sienkiewicza.

Trudno się żyło chłopom ukraińskim w Rzeczypospolitej szlacheckiej. Toteż co odważniejsi uciekali na Dzikie Pola, na obszerne stepy naddnieprzańskie, gdzie znajdowali i wolność i możliwość przeżycia ciekawych przygód. Na owe Dzikie Pola naddnieprzańskie przybywali więc przede wszystkim chłopi, którzy szukali schronienia przed coraz bardziej rosnącym uciskiem właścicieli ziemskich. Kto na Ukrainie w XVI czy XVII wieku był bardziej energiczny, nie chciał odrabiać pańszczyzny czy płacić czynszów, uciekał od swego pana w stepy, a tam niełatwo go już było schwytać i ukarać.

Pojawili się tu również mieszkańcy miasteczek ukraińskich i drobna uboga szlachta. Byli wśród nich także i różnego rodzaju awanturnicy, amatorzy niezwykłych przygód, silnych wrażeń, a nawet przestępcy, którzy popadłszy w kolizję z prawem uciekali przed wymiarem sprawiedliwości.

Różnego typu osadnicy przybywali na owe Dzikie Pola najczęściej wiosną. Budowali wtedy szałasy lub ziemianki i aż do jesieni polowali, łowili ryby, zbierali miód, wosk i wszystko to, co bujna ziemia stepowa z siebie wydała. Zdobywszy trochę tych dóbr często wracali na zimę, by sprzedać zdobyte zapasy takie jak, solone mięso, rybę, skóry ze zwierząt, miód.

Poważna część takich osadników pozostawała na miejscu osiedlenia na dłużej, albo i na zawsze. Ci budowali sobie w stepach drewniane chaty, żeby się można było w nich skryć przed chłodem zimowym i zawiejami. Zaczęli oni hodować bydło, kozy, konie, owce, próbowali uprawiać ziemię, której tu było pod dostatkiem.
W ślad za nimi przybywali tu rzemieślnicy i na bezludnych przedtem stepach zawitało normalne życie, chociaż do końca normalnym to życie nie było. Był to bowiem teren stałej penetracji Tatarów, ich zbójeckich wypraw. Nowi osadnicy musieli się z nimi spotykać, walczyli z nimi albo z nimi handlowali.

Żeby bronić się przed napastnikami, osadnicy musieli się łączyć w większe grupy, wybierając spośród siebie atamana, który miał opanowane rzemiosło wojenne.

Takie życie w stepie nabierało cech niezwykle romantycznych, a także dawało ludziom odważnym wiele realnych korzyści.

Ludzi pędzących taki tryb życia zaczęto nazywać Kozakami. Jak pisze w swej książce o Siczy Zaporoskiej Leszek Podhorodecki, pierwszy raz określił ich mianem Kozaków kronikarz polski Marcin Bielski przy okazji opisu wydarzeń z roku 1489.

„Wyprawie Jana Olbrachta na Tatarów towarzyszyli wówczas Kozacy jako przewodnicy”.
Inny kronikarz Bartosz Paprocki, znany historyk i heraldyk z drugiej połowy XVI wieku pisał:
„Ledwie za naszej pamięci zajeżdżać poczęli ludzie rycerscy, aby z pogany Tatary szczęścia spróbować, a potem do nich zajeżdżać poczęli tacy ludzie, którzy co nieprzystojnego w Polsce zbroili, tam sobie spokój wynaleźli i co dalej, to się ich więcej zjeżdżało”.

Rzeczywiście liczba Kozaków na samym początku wynosiła kilkaset. Jeszcze w 1534 było ich tylko 2 tysiące, kilka lat później 3 tysiące. I w miarę upływu czasu liczba ta wzrastała nieustannie. A na początku wojny kozacko-polskiej pod koniec lat 1640-tych Kozacy dysponowali siłą wojska składającego się z 15 tysięcy zbrojnych, co trzykrotnie wówczas przewyższało wojska Potockiego wystawionego przeciw Kozakom pod Korsuniem 1648 roku.

Kozacy zaczęli stanowić nieźle zorganizowaną organizację, która z jednej strony broniła wschodnich rubieży Rzeczypospolitej przed Tatarami, z drugiej zaś strony Kozacy okazali się zagrożeniem dla niej. Było to już w wieku XVII swoiste państwo w państwie.

Na temat powstania Kozaczyzny istnieją różne teorie interpretacyjno-oceniające. Historiografia ukraińska zwykle idealizuje dzieje Kozaków, widząc w ich organizacji prototyp nowożytnego państwa narodowego Ukraińców, podkreśla się romantyzm ich życia, rycerskość. Epoka kozacka, pełna romantyzmu i swoistej poetyczności, wycisnęła głębokie piętno na całym niemal folklorze ukraińskim, w którym i dumy kozackie i pieśni miłosne pełne „młodych Kozaków”.

Zorganizowane formy życia Kozaków wystąpiły dopiero na przełomie XVI i XVII wieku. Według historyków ukraińskich Kozacy bronili świadomie Polskę i Litwę przed Tatarami.

Według teorii wyrażanej na ogół przez historyków byłej szkoły sowieckiej zorganizowane życie Kozaków miało miejsce już pod koniec XV wieku, a byli oni według interpretatorów historycznej szkoły „sowieckiej”, która i dziś ma swoich kontynuatorów, od zarania wrogami nie tylko Tatarów, ale i szlacheckiej Polski, zbyt często podkreśla ta szkoła ciążenie Kozaków ku Rosji, mimo to, że przecież Kozaczyznę zlikwidował nie kto inny, tylko carska Rosja pod koniec XVIII wieku, bo Kozaczyzna ze swoim umiłowaniem wolności nie pasowała do samodzierżawia Cesarstwa Rosyjskiego.

W rzeczywistości początek historii Kozaków wiąże się w dużym stopniu z walkami przeciwko Tatarom. Wobec słabości Rzeczypospolitej byli Kozacy niemal jedynymi obrońcami rubieży ukraińskich, Ukrainy.
Pierwsze walki rozsławiły imiona licznych wojowników opiewanych później w pieśni ludowej, w dumach ukraińskich, których treścią najczęściej byli Kozacy oraz ich czyny. Ten ludowy epos Ukrainy, jakim były dumy, w tłumaczeniu na język polski został wydany ostatnio w Toruniu z datą 2000 roku przez prof. Jana Mirosława Kasjana z obszernym wstępem oraz 30 dumami przezeń na język polski z ukraińskiego tłumaczonymi.
Według prof. Jana Kasjana Kozakami zachwycała się również polska literatura romantyczna. Posłuchajmy, co na ten temat napisał we wstępie do wydania owych dum ich tłumacz na język polski:

„Tematyka i problematyka ukraińska zajęła wiele miejsca w polskiej literaturze romantycznej. Tak wiele, że jej szeroka ekspansja budziła nawet protesty. Występował przeciwko rozprzestrzenianiu się mody ukraińskiej Kraszewski, bojąc się, by nie spowodowała zaniku zainteresowań dzielnicami etniczno polskimi.
Podziw dla Ukrainy, jej ludzi, przyrody i dziejów, najczęściej łączył się z gorącym uznaniem czy nawet entuzjazmem dla ukraińskiej poezji i poetów ludowych. Najgłębszy, najpiękniejszy i najbardziej wszechstronny wyraz problematyce ukraińskiej dał w swoich dziełach Juliusz Słowacki. […] Wizja Ukrainy, jaką utwory Słowackiego przynoszą, jest wizją tragiczną – toczy się walka między Polakami a Ukraińcami. Rzecznikiem pojednania poróżnionych narodów jest Wernyhora, lirnik i prorok.

Dla romantyków pieśń ludowa to strażniczka odwiecznej tradycji narodowej, niezniszczalna pamięć o minionej wielkości, serce narodu ocalone i ocalające”.
Kozaczyzna była też częstym tematem poezji największego poety ukraińskiego Tarasa Szewczenki, który w okresie romantyzmu przy pomocy obrazów z okresu świetności Kozaków budził wśród Ukraińców ducha narodowego.

W dumach ukraińskich w ich zakończeniu mamy nierzadko opis śmierci i pogrzebu poległych w walce Kozaków, a kończą się te utwory głoszeniem ich chwały oraz zapewnieniem, że ich czyny pozostaną w wiernej pamięci potomków.

Podczas odbytego w czerwcu b.r. Festiwalu Kultury Ukraińskiej w Sopocie dużo miejsca zajęły elementy kozackie, zwłaszcza tańce kozackie wykonane przez jeden z najlepszych zespołów ukraińskich obecnie. Świadczy to o niesłabnącym na Ukrainie kulcie Kozaków, tak w myśli politycznej, jak i w sztuce użytkowej.
Kozacy cenili sobie wolność, toteż często w obronie tej wolności walczyli nie tylko z Tatarami, ale też z ówczesnymi władzami Rzeczypospolitej Wielu Narodów. Kozacy stanowili siłę, która mogła stanąć w obronie również granic wschodnich Państwa, zdawali sobie z tego sprawę władcy Rzeczypospolitej, toteż podejmowano próby związania Kozaczyzny z legalną władzą.

Pierwszą taką próbę podjął król Zygmunt Stary, który w roku 1524 polecił magnatom ukraińskim, Połozowiczowi i Kmityczowi zebrać w Kijowie oddział Zaprożców, dobrze ich uzbroić i zorganizować nad Dnieprem obronę granic państwa przed Tatarami. Próba się nie powiodła, bo jak pisał Leszek Podhorecki, Kozacy mieli otrzymać żołd w postaci sukna i pieniędzy, ale „ponieważ skarb (królewski) świecił pustkami, pieniądze dla Kozaków nie nadeszły i zorganizowanie oddziału nie powiodło się”. A więc i wtedy pieniądze odgrywały już ważną rolę również polityczną.

Dopiero za króla Zygmunta Augusta stworzono w roku 1572 oddział kozacki z ok. 300 ludzi, który był podległy Polsce.

Król Stefan Batory postanowił podporządkować sobie całe Zaporoże. Wydał on odpowiedni uniwersał do starostów z pogranicza i wojewody kijowskiego, żeby spędzali wszystkich Kozaków i rejestrowali ich. Zaczęto tworzyć stałe wojsko kozackie tzw. rejestrowe, które na początku liczyło 500 osób, ale stale się ta liczba powiększała, bo podwyższono im żołd, zwalniano od podatków i danin wszelkich. Zadaniem owego regularnego wojska Zaporoskiego było pilnowanie porządku na Ukrainie i strzeżenie jej granic.

Kozaczyzna podzieliła się wtedy na dwie części:
Mniejszą część stanowiła grupa Kozaków tzw. Rejestrowych, mających znaczne przywileje, związanych z interesami szlachty kresowej, której ci Kozacy służyli. Większa zaś część Kozaków nie podporządkowała się władzy legalnej, pozbawiona była wszelkich praw i zrównana z chłopami (pańszczyźnianymi), a ich organizacja na Siczy stała się w rozumieniu władzy nielegalna.

W trudnych jednak chwilach, kiedy państwo znajdowało się w niebezpieczeństwie, władza odwoływała się do wszystkich Kozaków, aby stanęli w obronie kraju.

Od czasów panowania Stefana Batorego, od drugiej połowy XVI wieku Kozacy, głównie rejestrowi, uczestniczyli we wszystkich niemal wojnach i bitwach toczonych przez Rzeczpospolitą. Uczestniczyli w wyprawach Stefana Batorego na Moskwę. Walczyli Kozacy w wyprawie hetmana Jana Zamojskiego na Mołdawię pod dowództwem jednego z bohaterów wypraw czarnomorskich Samuela Kiszki, o którym znana jest powszechnie ukraińska duma kozacka, opiewająca jego odwagę w walce z Tatarami, a następnie wydostanie się sprytne z niewoli tureckiej.

Gdy wybuchła wojna ze Szwedami o Inflanty, brali w niej udział również Kozacy pod wodzą tegoż samego Samuela Kiszki, który poległ wtedy w bitewnej potyczce pod Felinem.

Pomagali Kozacy królowi Zygmuntowi III w zdobywaniu Smoleńska. Wtedy to według szacunku historyków w obozie królewskim przebywało około 30 tysięcy Kozaków.

Znany z historii i z popularnej pieśni ukraińskiej hetman Piotr Konaszewicz-Sahajdaczny, pochodzący z drobnej szlachty przemyskiej, znalazł się w szeregach Kozaków Zaporoskich. Jemu się przypisuje skuteczne zreorganizowanie wojska kozackiego i doprowadzenie do dyscypliny i gotowości bojowej. Kiedy w roku 1620 wybuchła wojna polsko-turecka, rząd znów odwołuje się do Kozaków. Hetman Sahajdaczny przyprowadził do obozu polskiego pod Chocimiem ok. 30 tys. Kozaków i w roku 1621 po ciężkich walkach odniesiono w owej Bitwie Chocimskiej wspaniałe zwycięstwo nad Turkami, wspólnym wysiłkiem wojsk królewskich i kozackich.
Wkrótce nadszedł rok 1648, który zmienił sytuację na Ukrainie. Zaczęły się walki polsko-kozackie, tak sugestywnie opisane później dla „pokrzepienia serc” przez Henryka Sienkiewicza w „Ogniem i mieczem”.
Ale wróćmy do stosunków kozacko-tatarskich. Kozacy walczyli często z Tatarami, ale nie zawsze stosunki kozacko-krymskie były wrogie, bo Kozacy również handlowali z Tatarami, a nawet zawierali z nimi układy.
W roku 1624 chan krymski Mehmed III Girej tocząc walkę przeciwko sułtanowi tureckiemu, popierającemu jego rywala, odwołał się do pomocy Kozaków Zaporoskich. I wtedy Kozacy wysłali na pomoc chanowi krymskiemu czterotysięczny oddział, który stoczył zwycięską bitwę, korzystną dla Mehmeda Gireja pod miastem Kaffą. Tatarzy zawarli wtedy z Kozakami sojusz. Fakt ten był przejawem samodzielnej polityki Siczy. Wtedy to Tatarzy Krymscy zapewniali Kozaków, że w razie konfliktu z Polską mogą ich wesprzeć.

Kilka lat później Kozacy znów pomogli Tatarom w walce z niejakim Kantemirem, zwolennikiem sułtana tureckiego. Dowodził nimi hetman Doroszenko, znany później i opiewany przez ukraińską pieśń masową, która opiewa, jak to „Idąc przodem Doroszenko prowadzi pięknie swoje wojsko Zaporoskie”. Wtedy to mimo odniesionego zwycięstwa Kozacy musieli się wycofać z ciężkimi stratami, a w walce tej zginął ich hetman Mychajło Doroszenko.

W pewnym okresie Kozacy korzystali również z pomocy Tatarów, kiedy Sicz jako nieujarzmiona „Republika Zaporoska” popadła w konflikt z Rzeczpospolitą i organizowała powstania, skierowane głównie przeciwko bogatym możnowładcom na Ukrainie.

Pierwsze głośne powstanie kozackie miało miejsce pod koniec XVI w. Powstaniu temu patronował i w ogóle je rozpoczął Krzysztof Kosiński, który był hetmanem Kozaków rejestrowych. Pochodził on z zamożnej szlachty polskiej. A zaczęło się od konfliktu Kosińskiego ze starostą białocerkiewskim Januszem Ostrogskim, który nie pozwolił Kosińskiemu zająć majątku, którym go król nagrodził za zasługi dla Rzeczypospolitej. Wtedy Kosiński zebrał oddział Zaporożców i napadł na zamek Ostrogskiego w Białej Cerkwi niszcząc go i grabiąc.
Była to iskra, która momentalnie wywołała powstanie chłopsko-kozackie na Prawobrzeżnej Ukrainie. Z wielu wsi do powstańców ciągnęły tłumy uzbrojonych niezadowolonych chłopów, którzy byli niemiłosiernie uciskani przez bogatych możnowładców.

Władze polskie wybrały komisję złożoną z kilku starostów, która miała znaleźć sposób na zahamowanie szerzącego się powstania, które ogarnęło szerokie połacie Podola, Wołynia, Bracławszczyzny i zaczęło przybierać groźne dla szlachty rozmiary. Powstańcy zostali pokonani, Kosiński powrócił na Zaporoże i po pewnym czasie znów podjął walkę przeciwko staroście czerkaskiemu Aleksandrowi Wiśniowieckiemu, ruszył na Czerkasy i zginął w walce.

Spokój na Ukrainie nie trwał długo. Na Siczy pojawił się nowy hetman Semen Nalewajko, który pochodził z rodziny mieszczańskiej z Kamieńca Podolskiego. Nalewajko służył najpierw w wojsku Ostrogskiego i nawet brał udział w zwalczaniu powstania Kosińskiego. Następnie jednak przeszedł do Kozaków. Wraz z innym wodzem kozackim Łobodą, do którego zresztą znany poeta polski Józef Łobodowski nawiązywał jako do swego kozackiego przodka, walczyli najpierw w Mołdawii, a po powrocie zorganizowali powstanie przeciwko możnowładcom. Powstanie Nelewajki i Łobody ogarnęło dużą część Ukrainy, a do powstania zaczęli się przyłączać również Kozacy rejestrowi. W końcowej fazie siły powstańców liczyły około 7 tysięcy ludzi. Powstanie zakończyło się niepowodzeniem, zostało stłumione, Łoboda zginął w walce, a Nalewajko był okrutnie torturowany i ścięty. Różne są wersje przedstawiające jego śmierć tak w historii, jak i w pieśni ludowej, która Nalewajkę opiewa jako bohatera, obrońcę ludu i jego swobód.

Kozacy ukraińscy stosunkowo często również w pierwszej połowie XVII wieku walczyli u boku wojsk królewskich z wrogami Rzeczypospolitej. Świadectwem tego są m.in. takie znane z historii bitwy, jak starcie się z wojskami turecko-tatarskimi pod Cecorą na prawym brzegu rzeki Prutu (blisko miasta Jassy obecnie w granicach Rumunii) w roku 1620, zakończone klęską wojsk królewskich i kozackich, czy bitwa pod Chcimiem nad Dniestrem w roku 1621, która to bitwa wojsk polskich pod wodzą hetmana polnego Jana Karola Chodkiewicza i wojsk kozackich pod wodzą hetmana Kozaków Konaszewicza-Sahajdacznego, znanego z popularnej ukraińskiej pieśni, w którym się mówi o tym, jak to „na przodzie Sahajdaczny prowadzi swoje wojsko zaporoskie”, a była to walka zwycięska, o czym z satysfakcją mówi się tak w historii Polski, jak i Ukrainy.

Po tych wyprawach wspólnych z wojskami polskimi Kozacy nie czuli się na ogół usatysfakcjonowani, rozczarowywali się stosunkiem szlachty do nich. A Sicz Zaporska nadal próbowała prowadzić samodzielną politykę niezależną od króla polskiego i tzw. królewiąt kresowych to znaczy wielkich posiadaczy ziemskich na Ukrainie. Toteż władcy ówczesnej Rzeczypospolitej postanowili zmusić Kozaków do posłuszeństwa i uległości.
W roku 1625 wojska koronne pod wodzą hetmana polnego Stanisława Koniecpolskiego wraz z pospolitym ruszeniem szlachty, mającej swe dobra na Ukrainie, wyruszyły na tereny kozackie przeciwko Kozakom. Jak pisze w swej historii Siczy Zaporoskiej Leszek Podhorodecki, w sumie było to prawie 30 tysięcy ludzi i hetman Koniecpolski sądził, że „z tak wielką siłą rozprawa z Kozakami nie będzie przedstawiała większej trudności. Ale hetman wtedy jeszcze Kozaków nie docenił. Wojna toczyła się ze zmiennym szczęściem.

Kozacy lepiej znali teren, zręcznie wykorzystywali warunki naturalne w terenie, więc bywali niejednokrotnie górą w potyczkach i większych starciach. Toteż Koniecpolski był zmuszony do pertraktacji i podpisania ugody z Kozakami, zgodnie z którą zwiększono ilość Kozaków rejestrowych do 6 tysięcy, podwyższono im żołd, a wszyscy uczestnicy walk objęci zostali amnestią. W tej wojnie i licznych potyczkach zginęło wtedy ok. 5 tysięcy Kozaków i 3 tysiące walczących po stronie króla i możnowładców. Szlachta przekonała się wtedy o tym, że Kozaczyzna to siła, której lekceważyć nie należy.

Wkrótce znów wybuchło w roku 1629 powstanie kozackie pod wodzą Tarasa Fedorowicza, energicznego hetmana kozackiego. To powstanie ogarnęło znaczną część Ukrainy. Później w drugiej połowie XIX wieku wybitny poeta ukraiński Taras Szewczenko opisał pewien fragment tych walk pod wodzą Tarasa Fedorowicza w poemacie zatytułowanym „Tarasowa noc”. Strona polska zmuszona była do rokowań z Kozakami. Rokowania te zakończyły się ugodą podpisaną w roku 1630 w Perejasławiu, zgodnie z którą podwyższono ilość Kozaków rejestrowych do 8 tysięcy ludzi, z czego 2 tysiące miały stanowić garnizon stały na Siczy, a Kozacy zobowiązali się do dalszej obrony granic Rzeczypospolitej.

Po kilku latach sejm postanowił zbudować nad Dnieprem twierdzę. Była to słynna twierdza Kudak, warownia leżąca w trudno dostępnym miejscu, a budową jej kierował między innymi Guillaume Beaoplan, który potem w r. 1650 opublikował po francusku opis Ukrainy (Description de l’Ukraine). Budowa rozpoczęła się w roku 1635 i została zakończona mimo energicznego sprzeciwu Kozaków, umieszczono w niej polską załogę. Szlachta na Ukrainie poczuła się bezpieczniej i odetchnęła z ulgą, ale nie na długo.

W roku 1637 znów wybucha powstanie Kozaków pod wodzą Pawła Pawluka, który zawładnąwszy całą artylerią w Czerkasach wydał do ludu uniwersał nawołujący, żeby wszyscy zaciągali się do wojska kozackiego i obiecywał całkowite usunięcie szlachty z Ukrainy. Hetman Koniecpolski rozpoczął pertraktacje z Pawlukiem, bo wtedy groziła Polsce wojna z Turcją. Ale kiedy konflikt z Turkami został zażegnany, hetman polny Mikołaj Potocki wyruszył przeciwko powstańcom. Dochodzi do bitwy pod Kumejkami, którą Kozacy przegrywają. Pawluk oraz inni przywódcy powstania wzięci do niewoli straceni zostali w Warszawie.

Na Kozaków padły dotkliwe represje. Sejm znacznie ograniczył kozackie swobody. Doszło nawet do tego, że na wyższe stanowiska w wojsku kozackim mianować zaczęto szlachtę, a na Siczy rezydować zaczął stały polski komisarz (jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, „zarząd komisaryczny”). Kozacy nie poddali się jednak całkowicie. Zaczęli szykować nowe powstanie, tym razem pod wodzą Jacka Ostrjanycy i Dymitra Huni. Kozacy bitwy przegrywali, ale sukcesy wojsk szlacheckich były drogo opłacane. Było to według historyków siódme powstanie kozackie przeciwko szlachcie, możnowładcom kresowym i królowi. Powstania te miały charakter jakby wstępu do tego, co się miało niedługo zdarzyć na Ukrainie, a mianowicie do tych długotrwałych walk podczas wielkiej wojny polsko-kozackiej, w której główną rolę odegrał Bohdan Chmielnicki, o czym czytamy nie tylko w pracach historyków, ale dowiadujemy się przede wszystkim z najbardziej poczytnej Trylogii Henryka Sienkiewicza oraz z najbardziej odwiedzanego w pewnym okresie filmu Jerzego Hoffmanna pod tytułem „Ogniem i mieczem”.
A wojna ta wybuchła po 10 latach względnego spokoju na Ukrainie po upadku powstania Ostrjanycy i Huni. W tym okresie ciszy przed burzą Kozacy przestali się buntować, chłopi ukraińscy odrabiali pańszczyznę, a szlachta na Ukrainie spokojnie i z zadowoleniem obserwowała pomnażający się swój dobrobyt.

Na scenie politycznej ówczesnej XVII-wiecznej Rzeczypospolitej pojawił się Bohdan Chmielnicki, pochodzący z drobnej szlachty na Ukrainie, którego rodzice mieli niewielki majątek pod Czehryniem. Bohdan Chmielnicki otrzymał staranne, jak na owe czasy, wykształcenie, uczył się w Kijowie, a następnie w kolegium jezuickim we Lwowie i Jarosławiu. Władał biegle nie tylko językiem ukraińskim i cerkiewno-słowiańskim, ale też znał doskonale język łaciński, polski i rosyjski. Chmielnicki był człowiekiem, który według opinii historyków „szablą zwykł był zdobywać kąsek chleba”, a przy tym „energię miał niespożytą, zdolności nieprzeciętne i umysł bystry”.
Chmielnicki stał się wkrótce osobą sławną na całą Europę i na długie lata zdobył sławę jako jeden z największych wodzów w historii Ukrainy, który o wolność tego kraju walczył dość skutecznie.
Rzadko kto w historii Ukrainy zdobył taki szacunek wśród ludu i narodu ukraińskiego, opiewany w pieśniach, poezji romantycznej, opisywany w prozie ukraińskiej i polskiej. Znana jest duma kozacka przetłumaczona przez Jana Mirosława Kasjana na język polski pt. „Chmielnicki i Barabasz”, zakończona słowami:

„Ej, hetmanie Chmielnicki,
Nasz ojczulku Zenobiuszu Bohdanie Czehryński!
Daj Boże, byśmy pod twoim przewodem pili i hulali,
Wiary swojej chrześcijańskiej po wieczne czasy na hańbę
nie wydawali”.

W roku 1648 rozpoczęła się kilkuletnia wojna polsko-kozacka, w której wyniku część Ukrainy, zwana Lewobrzeżną, na wschód od Dniepru położona dostała się pod władzę ówczesnej Rosji. Kozacy po ostatecznej przegranej z wojskami koronnymi zwołali Radę w Perejasławiu w roku 1654 i zawarli ugodę z Rosją, poddając się pod protektorat Moskwy. Ta ugoda Kozaków z Rosją stała się przyczyną wojny polsko-rosyjskiej, która od roku 1654 trwała ponad 13 lat i zakończyła się rozejmem zawartym w Andruszowie (obecnie miejscowość ta znajduje się w obwodzie Smoleńskim) w roku 1667. Zgodnie z postanowieniami tego rozejmu Rosja otrzymała ziemię smoleńską, siewierską i czernihowską, Lewobrzeżną Ukrainę i Kijów. Taki był rezultat i konsekwencje wojny między Polską i Kozakami trwającej od roku 1648.

A bezpośrednią przyczyną tych walk i potyczek, które trwały ok. 6 lat ze zmiennym szczęściem i zakończyły się podziałem Ukrainy, była sprawa na samym początku bardzo prywatna.

Sąsiad Chmielnickiego podstarości czehryński Daniel Czapliński napadł na majątek Chmielnickiego Subotów, spalił posiadłości, skatował małoletniego synka na śmierć i zabrał Chmielnickiemu żonę. Chmielnicki zaczął dochodzić sprawiedliwości drogą legalną, ale niczego ale wskórał, a nawet został posądzony o spisek i na pewien czas znalazł się w areszcie.

Podjął on wtedy przygotowania do powstania. Orientował się doskonale, że sytuacja ludu ukraińskiego jest taka, że tylko niewielka iskra może wzniecić powstanie powszechne.

Zebrał Chmielnicki kilkaset towarzyszy zbrojnych i założył wraz z nimi w roku 1648 tabor warowny na wyspie niedaleko Siczy. Po zdobyciu Siczy przez Chmielnickiego, Kozacy rejestrowi stanęli po jego stronie a on sam został wybrany przez Kozaków na hetmana z wielkim entuzjazmem. Jako hetman kozacki zawarł Chmielnicki na wszelki wypadek sojusz z Tatarami Krymskimi, którzy obiecali Kozakom większą pomoc.

Hetman wielki koronny Mikołaj Potocki był przerażony sytuacją, jaka się na Ukrainie wytworzyła. Chciał ugody z Chmielnickim, bo przewidywał jak miał powiedzieć: „Nie daj Boże, żeby oni wyszli na Ukrainę, bo wtedy trzy tysiące przekształci się w sto tysięcy”. Wiedział, że do Kozaków przyłączy się większość ludu ukraińskiego, który Sienkiewicz pogardliwie czernią nazywał.

Zaczęły się starcia, bitwy, potyczki pomiędzy rządowym wojskiem koronnym a Kozakami pod wodzą Bohdana Chmielnickiego.

Pierwsze poważne starcie pod miejscowością Żółte Wody (obecnie w obwodzie Dniepropietrowskim na Ukrainie) zakończyło się klęską wojsk koronnych. W walce tej zginął syn hetmana koronnego Stefan Potocki.
Wtedy zwycięskie wojska kozackie weszły w zaludnione tereny Ukrainy wzniecając wszędzie płomień powstania. Siły Kozaków się powiększały przewyższając kilkakrotnie wojska hetmana Potockiego.
Wojska koronne zaczęły się cofać. A pod Korsuniem większość wojska wraz z hetmanem Mikołajem Potockim i Marcinem Kalinowskim dostała się do niewoli kozackiej.

O tej bitwie pod Korsuniem powstała znana duma kozacka, w której mówi się między innymi (cytujemy po polsku w przekładzie prof. Jana Mirosława Kasjana):

„Wtedy Kozacy Lachów doganiali,
Pana Potockiego pojmali,
Jak barana związali,
Przed hetmana Chmielnickiego przygnali:
„Hej, panie Potocki,
Hetmanie od siedmiu boleści,
Czemuż ty ciągle rozum masz niewieści?” itd.

Była to druga z kolei poważna klęska wojsk rządowych. Po całym kraju szeroką falą rozlały się oddziały kozackie, do których dołączali nawet mieszczanie i drobna szlachta ukraińska.
W międzyczasie zmarł król Władysław IV, a to według opinii historyków jeszcze bardziej zagmatwało dość trudną sytuację, w jakiej znalazła się ówczesna Rzeczpospolita.

Po śmierci króla Władysława IV władza w Rzeczypospolitej skupiła się faktycznie w ręku kanclerza Jerzego Ossolińskiego, który do kwestii kozackiej podchodził trzeźwo. Z jego inicjatywy rozpoczęły się pertraktacje między rządem i powstańcami, a rozmowy te powierzone zostały czołowej postaci ówczesnej szlachty ukraińskiej Adamowi Kisielowi.

Jednocześnie obie strony konfliktu zbierały swe siły, żeby we wrześniu 1648 roku wyruszyć na kolejną konfrontację zbrojną.

Po zwycięstwie Kozaków w walkach pod Żółtymi Wodami i Korsuniem prawie cała Ukraina znalazła się w zasięgu władzy Chmielnickiego.

Na Podolu szlachta rozpoczęła zbierać pospolite ruszenie. W drugiej połowie września tegoż 1648 roku wojska polskie doszły do miejscowości Piławce (obecnie miejscowość ta znajduje się w obwodzie Chmielnickim na Podolu) i po starciu się z Kozakami strona rządowa odniosła kolejną klęskę. Historycy niepochlebnie oceniają ówczesnych dowódców Zasławskiego, Ostroroga i Koniecpolskiego, którzy „nie potrafili zapewnić ładu” i armia chociaż była liczebnie duża, bo liczyła ponad 36 tysięcy zbrojnych, nie przedstawiała należytej wartości bojowej.
Po tym kolejnym zwycięstwie Chmielnicki ruszył na zachód w kierunku Lwowa i doszedł aż do Zamościa, gdzie spotkał się z silnym oporem, więc musiał wracać na wschód.

O tych wydarzeniach tak pisze w swej niedawno wydanej po polsku „Historii Ukrainy” prof. Natalia Jakowenko:
„Marsz Chmielnickiego na ziemię halicką miał charakter demonstracji siły. Główna część armii skierowała się na Lwów i na początku października 1648 roku zaatakowała już jego przedmieścia. Oblężenie trwało trzy tygodnie. W końcu po długich pertraktacjach, Chmielnicki zadowolił się kontrybucją /…/ Po wydaniu uniwersału o obronie miasta przed niezorganizowanymi kozackimi watahami, ruszył dalej – na Zamość. Za jego plecami bowiem wrzała ślepa wojna chłopska, rodząca na Wołyniu, ziemi halickiej i Pokuciu dziesiątki oddziałów powstańczych i watah, które niszczyły dwory szlacheckie i zabijały szlachtę, siejąc na Ukrainie chaos i anarchię.
W ciągu listopada, gdy trwało oblężenie Zamościa i prowadzone były rozmowy z mieszczanami na temat wykupu oraz odbywały się wybory nowego króla (17 listopada 1648 roku został nim Jan Kazimierz), kozackie wojsko powoli się kurczyło […].

Ha początku nowego 1649 roku Chmielnicki tryumfalnie wkroczył do Kijowa, który witał go dzwonami w cerkwiach, strzałami z armat na zamku i wielotysięcznym tłumem. Podczas ceremonii hetman wjechał przez Złote Wrota, a żacy Akademii Kijowskiej witali go deklamacjami jako „Mojżesza, zbawiciela, oswobodziciela i wyzwoliciela narodu spod lackiej niewoli, na dobry znak nazwanego Bohdanem – od Boga danym”. Chmielnickiego witali także patriarcha jerozolimski Pajisjusz i metropolita kijowski Sylwester Kosso, którzy posadzili go obok siebie na saniach. Kilka dni później patriarcha w soborze św. Sofii odpuścił hetmanowi wszystkie obecne i przyszłe grzechy, również dał mu ślub z Motroną”.

Pertraktacje rozpoczęte w Zamościu były później kontynuowane w Perejasławiu. Chmielnicki umocnił swoją pozycję jako hetman, strona rządowa do tych rozmów podchodziła poważnie i samego Chmielnickiego traktowała poważniej, bo on już mówił nie tylko o „kozackiej autonomii”, ale jak pisze Natalia Jakowenko, przedmiot zainteresowań zmienił się z tradycyjnego kozackiego terytorium na „całą Ruś po Lwów, Chełm i Halicz”, a jej podmiotem staje się już nie wojsko zaporoskie, ale „naród cały ruski”, który musi być z niewoli wyzwolony.

Na początku 1649 roku, kiedy po pierwszych zwycięskich bitwach pod wodzą Bohdana Chmielnickiego Kozacy poczuli się silni, a szlachta wyczuła wielkie zagrożenie z ich strony, szlachta podzieliła się na dwa obozy różniące możnowładców na Ukrainie dwoma stanowiskami. Kniaź Jeremi Wiśniowiecki i jego zwolennicy byli rzecznikami siłowego, krwawego stłumienia powstania kozackiego. Zaś kanclerz Jerzy Ossoliński ze swoją grupą dążył do ewentualnej ugody, toteż zimą tegoż 1649 roku wyjechała z polecenia kanclerza delegacja polska z wojewodą bracławskim Adamem Kisielem na czele do Kijowa, gdzie przebywał Chmielnicki w swym przekonaniu i poczuciu zwycięzcy oraz władcy Ukrainy.

Według relacji członka delegacji polskiej niejakiego Miaskowskiego Chmielnicki miał tej delegacji powiedzieć mniej więcej tak:
„– Jeżeli ja przedtem o szkodę i krzywdę swoją wojowałem, teraz wojować będę o wiarę prawosławną naszą. Pomoże mi czerń cała po Lublin i Kraków, której to czerni ja nie odstąpię, bo to prawa ręka nasza, żebyście chłopstwa nie zniósłszy, w Kozaki nie uderzyli. Będę miał dwakroć, trzykroć sto tysięcy swoich. Za granicę na wojnę nie pójdę, szabli na Turki i Tatary nie podniosę. Dosyć nam na Ukrainie wczasu i dostatku w ziemi i w księstwie naszym po Lwów, Chełm, Halicz. Nie postoi mi noga żadnego kniazia i szlachetki tu, na Ukrainie, a zechce który chleb z nami jadać, niechże będzie wojsku zaporoskiemu posłuszny”.
Inni Kozacy jeszcze ostrzej swoje sądy i postulaty formułowali.

Takiego stanowiska delegacja polska nie mogła przyjąć. Pokój był więc niemożliwy. Kozakom bowiem już nie wystarczyły drobne ustępstwa, jakie im obiecywano. Toteż musiał się przedłużyć dalszy ciąg wojny.
Walki pod Zbarażem i Zborowem zakończyły się klęską Kozaków. W ich wyniku podjęto rokowania i podpisano umowę niekorzystną dla Kozaków. Chmielnicki musiał ukorzyć się przed królem Janem Kazimierzem, a Rzeczpospolita też musiała pójść na pewne ustępstwa, jakich dotychczas nie było, między innymi takie, że województwa kijowskie, bracławskie i barskie zostały uz¬nane za tereny kozackie i otrzymały administrację zaporoską, a wojska polskie nie miały tam prawa wstępu, przyznano Chmielnickiemu tytuł hetmana wojska zaporoskiego oraz inne drobne ustępstwa na rzecz Kozaków.

Na Ukrainie nastąpił na pewien czas spokój i szlachta mogła spokojnie i bezpiecznie wracać do swoich majątków. Nie mogło to jednak trwać długo, bo ani szlachta, ani Kozacy nie byli zadowoleni z owego układu i ugody zawartej w Zborowie 1649 roku.

Toteż na początku 1651 roku na Ukrainie znów poczęła się wojna, a pod koniec czerwca tegoż roku miała miejsce największa bitwa polsko-kozacka pod Beresteczkiem na Wołyniu, zakończona klęską Kozaków. W wyniku owego niekorzystnego dla Kozaków starcia podjęto rokowania i podpisano w Białej Cerkwi umowę dla Kozaków niekorzystną. Był w tej umowie m.in. zapis, że Kozacy mogli przebywać tylko w województwie Kijowskimi, a inne tereny musieli opuścić, nakazano też zerwać sojusz z Tatarami Krymskimi.

Umowa ta zerwana została przez Kozaków w roku 1652 po bitwie pod Batohem, która zakończyła się, zwycięstwem Kozaków. To niepowodzenie wstrząsnęło szlachtą, która znów szykować się zaczęła do odwetu, ożywiły się więc działania wojenne. W roku 1653 przyszły bohater „Potopu” Stefan Czarniecki rozpoczął swój pochód po Ukrainie, zdobywał miasta i zamki, palił i równał z ziemią wioski, nie patyczkował się z miejscową ludnością, aż natknął się na silny opór załogi kozackiej pod dowództwem osławionego Bohuna.

W szóstym roku trwania wojny polsko-kozackiej Ukraina zalazła się w stanie opłakanym. Autor książki o historii Kozaczyzny Leszek Podhorodecki tak opisuje sytuację na wschodnich rubieżach ówczesnej Rzeczypospolitej:
„Wojna trwała już szósty rok, a końca jej wcale nie było widać. Piękna i żyzna ziemia ukraińska spłynęła krwią i zamieniła się w wielkie rumowisko. Spalone wsie i miasteczka, stratowane pola, wyludnione osady straszyły na każdym kroku. W kraju panował głód. Kozacy rozumieli, że własnymi siłami nie pokonają jednak Polaków. Nie chcieli też pogodzić się i wrócić pod jarzmo magnatów. Dotychczasowy sojusznik, chan krymski, kilkakrotnie już zawiódł. Trzeba było gdzie indziej szukać pomocy i protekcji. Mogła ją dać tylko Rosja lub Turcja. Nikt na Ukrainie nie chciał iść pod władzę Turków, została więc jedynie Rosja. Łączyła ją z Kozakami religia prawosławna, obyczaj, pismo, tradycje kulturalne. Carowie uważali się za potomków książąt kijowskich”.

W rezultacie takiej sytuacji, jaka zaistniała, Kozacy musieli podpisać w Perejasławiu ugodę, z Rosją. Nie widzieli wtedy innego lepszego wyjścia. Fakt ten różnie był później oceniany przez historyków czy pisarzy ukraińskich. Najwybitniejszy poeta ukraiński okresu romantyzmu Taras Szewczenko potępiał Chmielnickiego za tę ugodę Perejasławską, nazywając go w swym poemacie „nierozumnym synem”, bo carowie rosyjscy zniewolili naród ukraiński, pozbawiali go konsekwentnie rodzimej kultury i własnej tożsamości politycznej.

A w swej ostatnio wydanej po polsku w Lublinie „Historii Ukrainy” profesor Natalia Jakowenko tak ten historyczny fakt opisuje:
„W południe 13 stycznia 1654 roku uderzono w bębny, wzywając na wielką radę „całe towarzystwo”. Brzmi to jednak z pewną przesadą, bo w Perejasławiu przebywał jedynie perejasławski pułk Pawła Tetery. Ogółem według obliczeń Mychajła Hruszewskiego, na placu katedralnym w Perejasławiu zebrało się około 200 przedstawicieli starszyzny i kozactwa, w tym 12 pułkowników. Jak zapisano w raporcie poselstwa moskiewskiego, Chmielnicki rozpoczynając radę wygłosił przemówienie, w którym położył nacisk na ciężkie doświadczenie sześcioletniej wojny „z gnębicielami i wrogami naszymi, którzy chcą wykorzenić Kościół Boży, aby imię ruskie zapomniane zostało w ziemi naszej”. Ta rada, powiedział, zwołana została po to, „abyście z nami obrali sobie władcę spośród czterech, kogo też chcecie, sułtana, chana, króla czy cara”. W odpowiedzi, zgodnie z tekstem raportu, „cały naród zawołał: wolimy pod mocną ręką cara wschodniego, prawosławnego w naszej błogosławionej wierze umierać, niż nienawidzącemu Chrystusa poganowi się dostać”. Potem Paweł Tetera, obchodząc wokół zebranych raz jeszcze zapytywał obecnych: „Czy wszyscy tak oto zezwalacie?” I ludzie odpowiadali: „Wszyscy co do jednego”.

Rada odbyła się w atmosferze zgody. Zmącił ją natomiast publiczny skandal, do którego doszło w perejasławskim Soborze Uspieńskim, gdy przyszło do składania przysięgi. Przysłani z Moskwy duchowni zaprosili starszyznę do jej złożenia, na co zdziwiony Chmielnicki zażądał, aby najpierw w imieniu cara posłowie przysięgali, że monarcha nie naruszy ich swobód. Buturlin zaprotestował z oburzeniem, że w państwie moskiewskim „poddani powinni składać przysięgę swojemu władcy, a nie władca im”. Sytuacja stała się krytyczna, więc hetman ze starszyzną opuścili katedrę i odbyli długą naradę. Pomimo dwuznaczności sytuacji nie było odwrotu. Chmielnicki i starszyzna powrócili do katedry i złożyli przysięgę, „że być im z ziemiami i z miastami pod władcy wysoką ręką na wieki”. Był to początek panowania moskiewskiego nad Ukrainą, chociaż niecałą jeszcze, tylko Lewobrzeżną, ale pozory samodzielności Państwa Kozackiego po podziale Ukrainy jeszcze przez pewien czas były zachowane.

Można to nazwać pierwszym podziałem czy rozbiorem Ukrainy, która do tego czasu prawie cała znajdowała się w granicach pierwszej Rzeczypospolitej.

Od ugody Kozaków z ówczesną Rosją zawartej na Radzie Perejasławskiej w roku 1654, zgodnie z którą Ukraina Lewobrzeżna wraz z Kijowem znalazła się w granicach bezpośrednich wpływów, a następnie panowania poszerzającego swoje granice i coraz bardziej ekspansywnego Państwa Moskiewskiego, zaczyna się nowy etap historii Ukrainy i Rzeczypospolitej, znacznie już wtedy uszczuplonej.

W roku 1655 armia szwedzka, uznawana wówczas za najlepszą w Europie, uderzyła na Polskę z północy i wtargnęła daleko w głąb kraju i wtedy Rosja w obawie przed wzrostem potęgi Szwedów zawarła rozejm z Rzeczpospolitą. A Chmielnicki rozpoczął pertraktacje ze Szwedami, lecz w końcu przynajmniej formalnie podporządkował się królowi polskiemu. Toteż na okres tzw. Potopu czyli Drugiej Wojny Północnej wojna z Kozakami została zażegnana, przynajmniej częściowo. Tymczasem w roku 1657 umiera w wieku ok. 60 lat Bohdan Chmielnicki, co dla Kozaków i dla Ukrainy było wielką stratą.

Po pomyślnym zakończeniu wojny ze Szwedami Rzeczpospolita coraz więcej zaczęła zwracać uwagę na wschód. Wśród Kozaków przyjaznym dla Polski okazał się Iwan Wyhowski obrany hetmanem kozackim po śmierci Chmielnickiego i część starszyzny kozackiej. W roku 1658 podpisano w Hadziaczu pod Połtawą tzw. unię hadziacką, w której magnaci nauczeni przykrym doświadczeniem poszli Kozakom na daleko idące ustępstwa. Przewidywano m.in. utworzenie Księstwa Rusko-Ukraińskiego, połączonego unią z Polską. Władzę w tym Księstwie miał sprawować hetman kozacko-ukraiński zatwierdzony przez króla polskiego. Osoba monarchy-króla, wspólna władza prawodawcza czyli sejm, wspólna polityka zagraniczna miały łączyć owo Księstwo Ruskie z Koroną i Litwą. Zgodnie z ugodą wyznanie prawosławne miało być zrównane w prawach z rzymskokatolickim i unickim. W ugodzie znalazły się takie piękne sformułowania, że Kozacy „jako wolni do wolnych, równi do równych, zacni do zacnych powracają” i to, że „powstaje Rzeczpospolita narodu polskiego, litewskiego i ruskiego”, przy czym należy pamiętać, że „ruski” oznacza tu „ukraiński i białoruski”, której obywatele żyć mają „przy pokoju i wolności jako jedno ciało jednej nierozdzielnej Rzeczypospolitej, nie czyniąc między sobą różnic z wiary”.

Trzecim więc członem Rzeczypospolitej miała się stać formalnie Ukraina obok Korony i Litwy, obejmując trzy województwa – Kijowskie, Bracławskie i Czernihowskie. Hetman ukraińsko-kozacki, metropolita Kościoła Prawosławnego i biskupi tego obrządku mieli zasiadać w senacie, co dawało wyraz zrównaniu w prawach religii prawosławnej z katolicką. Kozakom obiecano nobilitację, to znaczy włączenie ich do stanu szlacheckiego. W zamian za takie obietnice panowie właściciele odzyskiwali swoje majątki na Ukrainie.
Ugoda ta nie została zrealizowana na skutek powstania ludowego, które popierała Rosja, i wznowienia wojny Rzeczypospolitej z Rosją.

Powstanie wybuchło pod wodzą syna Chmielnickiego Jurija było skierowane również przeciwko sygnatariuszom Unii Hadziackiej. Kozacy podzielili się na zwolenników Polski i zwolenników Rosji.
Kiedy jeden z kolejnych hetmanów kozackich Petro Doroszenko poddał sie w roku 1666 sułtanowi, rozpoczęła się wojna o Ukrainę tym razem z Turcją. Ale pobita przez Jana Sobieskiego Turcja odpadła z grona rywali o Ukrainę, a Polska i Rosja zawarły w roku 1686 tzw. „wieczny pokój”, który ustalał, że Zadnieprze, Kijów i Zaporoże wraz z Siczą zostały ostatecznie przy Rosji, a reszta ziem ukraińskich – przy Polsce. Nad Zaporożem zaciążyła teraz twarda ręka cara rosyjskiego Piotra Wielkiego.

Kiedy Kozacy znaleźli się pod koniec XVII wieku pod opieką i władzą cara rosyjskiego, była to sytuacja dla Kozaków wielce niekorzystna. Samodzierżawie rosyjsko-carskie nie znosiło niczego, co miało znamiona niezależności od centrum władzy w Moskwie a następnie w Sankt-Petersburgu, a takimi cechami odznaczały się i Cerkiew Grecko-Katolicka czyli Unicka, która podporządkowana była Rzymowi czyli Stolicy Apostolskiej, jak również Kozacy, których cechą charakterystyczną było poczucie swobody i o te wolności oni przez dziesiątki lat walczyli z Rzeczpospolitą, a przede wszystkim – z magnatami panoszącymi się na szerokich stepach Ukrainy.
Kozacy to zrozumieli po niewczasie. Toteż od czasu do czasu popierali oni powstania chłopskie przeciwko totalitarnej władzy cara rosyjskiego.

Okazją do większego uderzenia w carat stała się Wojna Północna 1700–1721 między Rosją, Danią, Saksonią i Polską z jednej strony a Szwecją – z drugiej. Kiedy Rosja znalazła się w krytycznej sytuacji, ówczesny hetman kozacki Iwan Mazepa sprzymierzył się ze zwycięskim do tego czasu królem szwedzkim Karolem XII.
Mazepa był przez pewien czas dworzaninem króla Jana II Kazimierza, a następnie hetmanem kozackim Lewobrzeżnej Ukrainy przez ponad 20 lat. Dążył on do oderwania Ukrainy od Rosji, prowadził w tej sprawie pertraktacje najpierw z królem polskim Stanisławem Leszczyńskim, a następnie z królem szwedzkim Karolem XII, na którego stronę wraz z częścią Kozaków jawnie przeszedł w roku 1708.

W słynnej bitwie pod Połtawą w roku 1709 Szwedzi ponieśli klęskę. Mazepa musiał uciekać, zbiegł wraz z Karolem XII do Turcji, gdzie też zmarł. Rosja i Cerkiew Prawosławna uznała go za zdrajcę i nałożyła nań klątwę, która do dziś dnia nie została z niego zdjęta przez Rosyjską Cerkiew Prawosławną, która jeszcze i dziś podporządkowuje sobie większość prawosławnych Ukraińców.

Iwana Mazepy barwna postać i jego przygody stały się tematem wielu utworów literackich, głównie w epoce romantyzmu. O Mazepie napisał poemat angielski romantyk Byron w roku 1819, rosyjski poeta A. Puszkin w poemacie „Połtawa” 1828 roku, Juliusz Słowacki poświęcił mu jeden ze swoich dramatów, pisali o nim też prozaicy, m.in. Bohdan Łepki i wielu innych.

Klęska Karola XII i Mazepy pod Połtawą w roku 1709 miała bardzo niedobre skutki dla Kozaczyzny. Car rosyjski Piotr Pierwszy postanowił za jednym zamachem skończyć z Siczą. O pierwszej próbie likwidacji Siczy Zaporoskiej przez cara rosyjskiego Leszek Podhorodecki pisze tak:
„W kwietniu 1709 roku trzy wyborowe pułki carskie popłynęły w dół Dniepru i zdobyły po drodze kilka zameczków kozackich.

Sicz gorączkowo szykowała się do obrony, dowództwo objął Jakim Bohusz. Rzeka Dniepr zaroiła się dziesiątkami czółen, kozacy strzelali celnie.

Zaczęły się pertraktacje. Gdy oblężeni wyrazili już gotowość złożenia broni, niespodziewanie rozpoczął się szturm. Tym razem zaskoczeni Kozacy ulegli. Spośród 250 jeńców rozstrzelano natychmiast 156, reszta powędrowała na Sybir. Na rozkaz carski Sicz na Czertomliku została doszczętnie zniszczona, a liczni zbiegowie wyłapani i wymordowani. W tak bezwzględny sposób Piotr Pierwszy ukarał tych, którzy przeciwko carowi się zbuntowali.

Od tego czasu odbywało się konsekwentne niszczenie Siczy Zaporoskiej, Kozaczyzny, ich wolności przez samego Piotra Pierwszego, jego następców, a głównie przez carycę Katarzynę Drugą.
To najwybitniejszy poeta romantyczny Ukrainy Taras Szewczenko na widok pomników Piotra Pierwszego i Katarzyny Drugiej w Petersburgu pisał w swym poemacie, co podaję w wolnym tłumaczeniu:
„To ten Pierwszy, który mordował (ukrzyżował) naszą Ukrainę,
A ta Druga (tzn. Katarzyna) dokończyła niszczyć osieroconą
(przez Kozaków) krainę”.

Działania carów stanowiły mocne uderzenie w dążenia Ukraińców do samodzielności państwowej i kulturowej Kraju, które to represje ze strony najpierw totalitaryzmu carskiego, a następnie sowieckiego trwały długo, prawie do niedawna. Toteż nie należy się dziwić temu, co przeżywa obecnie niezależna już od kilkunastu lat Ukraina jako państwo suwerenne.

W roku 1775 na terenach podległych Rosji Sicz Zaporoska została zlikwidowana. Historia opisuje, jak to powracający do domu z wojny rosyjsko-tureckiej generał rosyjski Tekely otoczył siczowe umocnienia i ogłosił Zaporożcom, że z woli carowej Sicz ma być zlikwidowana. Przewaga sił armii carskiej była taka duża, że otoczeni Kozacy poddali się bez walki, a część z nich tej samej nocy zdołała się wydostać na czółnach i spłynąć Dnieprem na ziemie podległe chanowi, a stamtąd do Dunaju pod ochronę Turcji. Znana jest napisana później w XIX wieku operetka ukraińska „Kozak za Dunajem”.

Caryca Katarzyna Druga zawyrokowała, żeby najważniejszych przywódców Siczy Zaporoskiej zesłać na Sybir do Tobolska. Ostatni zaś ataman koszowy Petro Kalnyszewski w wieku 85 lat uwięziony został w słynnym klasztorze Sołowieckim na Morzu Białym, gdzie zmarł w roku 1803 mając ponad 110 lat.
Po zniesieniu Siczy ogłoszono stosowny manifest carski, w którym stwierdzono cynicznie, że Kozacy żyli z rabunków „w całkowitym próżniactwie, gnuśnym pijaństwie i godnej pogardy ciemnocie”, a co najgorsze, zgodnie ze stwierdzeniem tego ukazu, Kozacy wymyślili „uczynić z siebie pośród Ojczyzny obwód całkowicie niezależny pod własnymi swoimi nieokiełznanymi rządami”. Największym więc grzechem Kozaków było, jak się okazuje, dążenie do samoistności i wolności. Wymieniony ukaz może stanowić wzór demagogii charakterystycznej dla Petersburga z czasów rządów oświeconej carycy, wzór naśladowany często później już w czasach najnowszych przez wszelkich wrogów Ukrainy, w tym przede wszystkim przez władze sowieckie, które też nie mogły znieść żadnych ruchów wolnościowych czy dążeń do autonomii.

Teren dawnej Siczy Zaporoskiej, nazwanej już po rozbiorze Rzeczypospolitej Noworosją, Krajem Noworosyjskim czy Gubernią Noworosyjską, był intensywnie kolonizowany również przez przybyszów spoza Ukrainy – Bułgarów, Mołdawian, Niemców, Rosjan-Staroobrzędowców. I wtedy rozpoczął się proces stapiania się w jednym kotle tej barwnej mieszaniny etnicznej, która za kilka pokoleń już w XIX wieku stanie się także częścią narodu ukraińskiego, a obecnie obywatelami niezależnej Ukrainy jako państwa.
Nazwanie „południowej nadczarnomorskiej stepowej Ukrainy” Noworosją to przykład nazwy narzuconej przez zaborcę, celem podkreślenia przynależności tej części ziem etnicznie ukraińskich do „jedynej niepodzielnej Rosji”. Takie przykłady słownego anektowania zabranej ziemi w historii się zdarzają.

Zaporoska Sicz, która przez kilka wieków istniała w Rzeczypospolitej, została po rozbiorach Rzeczypospolitej zlikwidowana przez carów rosyjskich formalnie na podstawie manifestu Katarzyny Drugiej „O likwidacji Siczy Zaporoskiej i przyłączeniu jej do guberni noworosyjskiej”. Ukraińcy wspominają Kozaków Zaporoskich z uwielbieniem, jako tych, którzy próbowali budować struktury niezależnej od nikogo Ukrainy jako państwa. Szczególnie ciepło o Kozakach pisali romantycy tak ukraińscy, jak i polscy, na przykład Bohdan Józef Zaleski i inni. Ukraińska pieśń ludowa, a szczególnie dumy, opiewają czyny Kozaków, Kozacy wspominani są w pieśniach ludowych różnej treści bardzo często na całym obszarze Ukrainy, o Kozakach pisał wiele najwybitniejszy poeta ukraiński XIX wieku Taras Szewczenko i nie tylko on.
Ukraińska myśl polityczna ukierunkowana na powstanie niezależnej Ukrainy jako państwa często zwracała się do wzorów zapoczątkowanych przez Kozaków. Jest to bardzo interesujący i niepowtarzalny fenomen w historii i dawnej Rzeczypospolitej, i w historii Ukrainy oraz krajów sąsiednich.

Podziel się: